"Zanim zostaniesz tatą mojego dziecka -
udowodnij mi , że się do tego nadajesz !"
Tak, Kochani - dobrze czytacie. Kiedy już poznajemy TEGO mężczyznę - kiedy już zdaje się nam, że to właśnie On jest WŁAŚCIWYM i JEDYNYM - kiedy nasze plany wobec siebie nawzajem zaczynają być naprawdę poważne i wykraczać poza wspólne podróże, imprezy oraz romantyczne spędzanie czasu... Wtedy przychodzi taki moment, w którym zadajemy sobie pytanie - "CZY ON BĘDZIE DOBRYM TATĄ DLA MOJEGO DZIECKA?"
pixabay.com |
Nie chodzi tylko o to, by "upolować mamuta" !
Zweryfikowanie powyższej kwestii - jest zarazem bardzo proste, jak i bardzo trudne. Trudne - ponieważ czasami nawet najwspanialszy facet po ślubie okazuje się totalnym ignorantem, a po pojawieniu się dziecka w rodzinie - zaczyna uchylać się od odpowiedzialności i zrzuca niemal cały ciężar opieki oraz wychowania potomstwa na kobietę. Często wydaje mu się, że on ma tylko "upolować mamuta" - a więc iść do pracy, zarobić na utrzymanie, przynieść do domu wypłatę i...odpocząć sobie, bo przecież "tak się już narobił w tym miesiącu".
Czasami zdarza się też, że nie ma go w domu prawie wcale. Że traktuje mieszkanie jak noclegownię - wpada tu późnym wieczorem i wychodzi o świcie, niemal nie widując swojej żony i dzieci, spotykając się z nimi jedynie okazjonalnie. Trochę znam to z własnego dzieciństwa, w którym mój tato dość często bywał fizycznie nieobecny - i choć robił to niby dla nas, dla swojej rodziny, to do tej pory mam do niego żal, że ominęło go tyle ważnych wydarzeń z mojego życia...
Jeszcze innym razem towarzyszy mężczyźnie przeświadczenie, że ma w domu jedynie "pomagać" - i dla mnie to jest najbardziej fałszywe przekonanie na temat małżeństwa, ojcostwa i podziału ról w związku, jakie tylko można sobie wyobrazić !
Mój mąż nie ma w domu "pomagać"...
...mój mąż ma aktywnie uczestniczyć w życiu rodziny i w wychowaniu dziecka - podobnie, jak ja ! Nawet jeśli jego możliwości czasowe są (w związku z pracą zawodową na pełen etat) nieco ograniczone - to również wymagam od niego, żeby się angażował, interesował, budował więź z dzieckiem i dbał o nasze wzajemne relacje. Tak samo jak ja mogę pracować zdalnie, brać zlecenia do domu, a jednocześnie ogarniać sprzątanie, zakupy, gotowanie i zabawy z synkiem - tak samo i on powinien być obecny w naszym życiu i wnosić do niego coś cennego oraz wartościowego.
pixabay.com |
A zatem - JAKI POWINIEN BYĆ DOBRY TATA ?
Wśród jego najważniejszych cech mogę wymienić ciurkiem : odpowiedzialność, czułość, cierpliwość i empatię. Powinien
potrafić zaopiekować się zarówno dzieckiem - jak i swoją żoną czy
partnerką. Być dla niej wsparciem i podporą - a jednocześnie od czasu do
czasu okazać własną słabość i przyznać się do błędów.
Dobry tata nie może być pracoholikiem. Musi umieć wygospodarować czas dla rodziny - i tutaj nie ma żadnych wymówek, żadnych tłumaczeń i głodnych kawałków. Jego zaangażowanie w życie dziecka jest dla mnie tak oczywiste i jasne - jak to, że kij ma dwa końce, a Ziemia jest okrągła.
Wskazane jest również, żeby był konsekwentny w wychowaniu i trzymał z mamą wspólny front - nie podważał przy
dziecku jej decyzji, nie umniejszał jej rodzicielskich kompetencji. Tak
często zdarza mi się słyszeć wśród zaprzyjaźnionych par "nie przejmuj się mamą, to tylko kobieta" - co niestety nie wróży dobrze na przyszłość w kwestii właściwego traktowania kobiet przez pouczanego w ten sposób synka. Nawet jeżeli ojciec ma jakieś zastrzeżenia i nie do końca zgadza się z Tobą w wyborze metod wychowawczych - powinniście omówić to w cztery oczy i na osobności, nie wciągając Małego Człowieka w dyskusję oraz wzajemne oskarżenia.
Dobry tata zna swoje dziecko - potrafi
określić i zrozumieć jego emocje oraz pomóc w ich przepracowaniu. Jest
dojrzały i daje swoim postępowaniem właściwy przykład - budując swój
autorytet na miłości, wzajemnym szacunku i wspólnie spędzonym czasie (a
nie na sile, przewadze fizycznej i przymusie - jak to się dawniej
zdarzało).
Na szczęście - bycia dobrym tatą można się nauczyć !
Podobnie jak bycia mamą - choć nie przychodzi to automatycznie, momentami idzie ciężko i opornie.
Macierzyństwo i ojcostwo to przecież dla świeżo upieczonych rodziców
zupełnie nowa rola - w którą nie wchodzi się od razu i lekko, jak w
sprawdzone i idealnie dopasowane buty. Czasami zdarzają się potknięcia, odciski i otarcia - ale dzięki nieustającej pracy nad sobą i licznym kompromisom można osiągnąć naprawdę niezłe rezultaty.
W grudniu ruszyła ogólnopolska kampania społeczna inicjatywy Tato.Net . Ma ona na celu zaangażowanie ojców w ich życiową misję, jaką jest bycie aktywnym tatą dla swoich dzieci. Jej hasło przewodnie i główne przesłanie to : "ZAWSZE MOŻNA BYĆ LEPSZYM OJCEM" - i po zapoznaniu się z materiałami kampanii nie sposób się z tym nie zgodzić.
Poza serwisem internetowym Tato.Net , kampania obejmuje sobą szereg warsztatów, konferencji i szkoleń dla ojców. W jej ramach tworzy się także Sieć Ojcowskich Klubów - które inspirują do bycia lepszym tatą, wyposażają ojców w praktyczne umiejętności i tworzą przestrzeń wymiany ojcowskich doświadczeń. Moim zdaniem to niesamowity pomysł - ponieważ do tej pory tworzyły się głównie kluby przeznaczone dla mam - jakby to one były jedynymi osobami odpowiedzialnymi za wychowanie dziecka, co jest oczywiście nieprawdą !
Przyłączenie się do społeczności Tato.Net jest zupełnie bezpłatne. Wystarczy zasubskrybować jej newsletter - w wyniku czego otrzymujemy całkiem za darmo e-booka "Wspólne odkrywanie świata". To prawie 100 stron rzetelnej wiedzy, która pozwoli ojcom zbliżyć się do swoich dzieci, lepiej je poznać i zrozumieć - a także dokonać zmian we własnym sposobie myślenia i zacząć postrzegać ojcostwo jako NAJPIĘKNIEJSZĄ PRZYGODĘ ŻYCIA.
Ponieważ czytają mnie głównie mamy - ten apel jest też do Was :)
Zachęćcie swoich mężów i partnerów do udziału w kampanii -
szepnijcie im słówko o całej inicjatywie i podrzućcie ebooka ;)
A przede wszystkim - angażujcie ich w życie Waszej rodziny
i nie dajcie sobie wmówić, że o opiekę nad dzieckiem musicie zadbać same !
Podoba mi się Twój wpis.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPodobnie jak kobieta, mężczyzna też uczy się być odpowiedzialnym rodzicem, angażować się w sprawy domu i wychowania dzieci. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że u nas szybko wykształcił się odpowiadający wszystkim model podziału obowiązków, teraz przy nastolatkach na nowo musieliśmy zreorganizować się. :)
UsuńJednym przychodzi to trudniej, innym łatwiej - ale ważny jest efekt końcowy. Czasami trzeba drugą stronę odpowiednio zmotywować :)
UsuńNue mamy dzieci, ale jestem pewna, że mój Mąż będzie super tatą, tak jak jest super Mężem ��
OdpowiedzUsuńCzasami te dwie rzeczy nie idą ze sobą w parze - ale oczwiście życzę Ci, żeby tak właśnie było :)
UsuńDobrze napisane - tata nie ma "pomagać", ale aktywnie, normalnie uczestniczyć w codziennym życiu ;-)
OdpowiedzUsuńOtóż to ! "Pomoc" kojarzy mi się za bardzo z robieniem łaski, że się w ogóle cokolwiek robi ;)
UsuńNie tylko czytają mamy ,ale również tatusiowe ;) Powiem Ci prawdę nigdy nie ma przepisu na dobrego tatę facet, który sprawdza się przy Tobie, nie musi być dobrym ojcem i na odwrót. Kobiety tez nie powinny mieć pretensji, że pracujemy zawodowo, ja utrzymuję nasz cały dom, odprowadzam syna do przedszkola na 6:30, wracam o 17:00 i go odbieram, o 19:00 już się kładzie spać, a muszę jeszcze ugotować obiad, więc tak na prawdę ile mam czasu dla niego w ciągu dnia? może z 30 minut się pobawimy ;( Niestety dostaję pretensje żony, że za długo pracuję i nie zajmuje się dzieckiem, to ją wtedy proszę to ugotuj obiad, ja z miłą chęcią się z nim pobawię, to od razu foch i awantura, odkręcanie kota ogonem. Nie znam się na psychice kobiet, ale nie rozumiem i nie ogarniam tego zachowania? Odbijam sobie w weekend, wychodzę z nim na spacer i trzaskam drzwiami, żona wtedy sprząta, a ja jestem wreszcie szczęśliwy. Niestety kłótnie nasilają się, bo przecież jak wychodzę to obiad późno, a posprzątane musi być, oczywiście dostaje zjebkę, bo mam nie posprzątanej kuchni i salonu, i to moja wina, że poszedłem z nim na spacer. Niestety kłótnie przenoszą się na małego i obawiam się, że będzie coraz gorzej, dlatego zacząłem rozważać różne opcje ;/, dlatego kobiety patrzcie co robicie :)
OdpowiedzUsuńTy to piszesz serio? Jak by mu chłop obiad ugotował chociaż raz w tygodniu to bym go ozłociła. I nie pisze tu że mam zle ze swoim bo jest ok. Ale pewnych rzeczy po prostu nie robi. Ja np doceniam to że pracuje i ja sprzątam z racji" ze siedzę " w domu i ja gotuje. Wiadomo inaczej wygląda sprawa gdy obydwoje pracujecie. Mimo wszystko ciepły obiad podany to kurczę jednak dużo.
UsuńZgadzam się: -) my kobiety też musimy zastanowić się czego oczekujemy od partnera i.... czy to wszystko jest dobre nie tylko dla nas, ale też dla innych: dla dzieci, zwiazku i przyszłości.
UsuńDrake1004, zgadzam się z Tobą w 100% ! Obie strony powinny się angażować i dawać z siebie po równo. Pretensje Twojej żony wydają mi się dziwne i wydumane - bo z tego co piszesz jesteś odpowiedzialnym facetem i w tym przypadku to chyba żonie przydałby się motywacyjny kopniak. Oczywiście trudno jest oceniać sytuację po kilkunastu zdaniach komentarza - ale typowo roszczeniowa postawa nie jest wskazana po żadnej ze stron. Trzeba znaleźć jakąś równowagę - i nie tylko brać, ale również z siebie dawać.
UsuńKobieta na szpilkach żeby tylko ciepły, zawsze smaczny i świeży, nie gotuję, nie odgrzewam, gotuję na bieżąco.
UsuńPóki co temat nas nie dotyczy, ale jeżeli kiedyś sytuacja się zmieni myślę, że mój mąż doskonale sobie poradzi :)
OdpowiedzUsuńOby było właśnie tak, jak piszesz :) Mój mąż potrzebował na to trochę czasu - zresztą ja też, bo dziecko mnóstwo rzeczy weryfikuje :)
UsuńKobiety często swoich partnerów, którzy są dla nich ok, z automatu traktują jako dobrych kandydatów do bycia ojcem, a to niekoniecznie idzie w parze niestety. Bo ktoś może być świetnym mężem,a ojcem beznadziejnym.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Czasami facet świetnie sprawdza się jako mąż, a jako ojciec sobie nie radzi - lub odwrotnie. Zresztą podobnie jest z kobietami - bo wszystko zależy od konkretnej osoby i jej charakteru, a nie od płci. Myślę, że podobny artykuł można byłoby napisać również z męskiego punktu widzenia - na temat kobiet.
UsuńTo prawda zawsze można być lepszym
OdpowiedzUsuńCzasami wystarczy troszkę nad sobą popracować.
UsuńI to jest jak najbardziej słuszne podejście.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się zgadzamy :)
UsuńRola taty nie jest prosta, ale ważne by mężczyzna do niej dojrzał. Zawsze jest też czas by poprawiać w sobie to co niekoniecznie robiliśmy dobrze
OdpowiedzUsuńJa zawsze powtarzam, że życie w rodzinie i wychowanie dziecka to jest trochę eksperyment - bo przecież (z reguły) nigdy wcześniej się tego nie robiło, więc błędy są nie do uniknięcia. Ale zawsze są do naprawienia :)
UsuńUważam że wiele zależy od okoliczności i późniejszych wydarzeń, ale nie ma gotowego przepisu. To najtrudniejsza roka w życiu i każdy sam musi do niej dojść i znaleźć swoją ścieżkę
OdpowiedzUsuńWażne, żeby chcieć tej ścieżki w ogóle szukać. A jeśli ktoś nie chce - to się go nie zmusi (choć można próbować delikatnie naprowadzić).
UsuńPytanie czy jesteśmy w stanie zweryfikować czy ktoś może być dobrym ojcem lub matką.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że nie. To, że ktoś jest dobrym partnerem nie oznacza, że w roli rodzica (która wg mnie jest najtrudniejszą życiową rolą) sprawdzi się. I na odwrót.
To prawda - jednak są pewne cechy i predyspozycje, które można "wyczuć" już na etapie przed pojawieniem się dziecka. Wprawdzie czasami przypomina to trochę wróżenie z fusów - ale często jednak się sprawdza i albo dobrze rokuje na przyszłość, albo niekoniecznie.
UsuńWłaśnie widziałam dziś reklamę tej kampanii i zastanawiałam się co to dokładnie jest.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam przybliżyć temat :)
UsuńGdy przypomne soie pierwszy rok Ali to rzeczywiscie wiekszosc czasu byla ze mna, ja ja karmilam, kapalam i usypialam. Gdy poszlam do pracy tata musial sie mocno zaangazowac w wychowanie Ali i idzie mu swietnie.
OdpowiedzUsuńTo super :) Ja swojego M. angażowałam od samego początku - bo stwierdziłam, że im wcześniej, tym lepiej. Na początku bywało trudno - bo Junior tylko moje towarzystwo akceptował i czasami nawet nie chciał zostać z tatą, kiedy szłam się kąpać. Ale z czasem się to unormowało - i teraz mają swoje "męskie zajęcia", do których nie jestem nawet wtajemniczana ;)
UsuńMój mąż jest najlepszym Tatą 💚 może się zainteresuje
OdpowiedzUsuńZ pewnością jest najlepszym Tatą dla Waszych dzieci :)
UsuńMój mąż w roli taty musiał odnaleźć się wcześnie, podobnie jak ja. Gdy urodziła się Zuza mieliśmy po 19 lat. Jednak to świetny tata, po powrocie z pracy zawsze dziewczyny są jego, a ja mam wolne. W weekendy gdy ogarniemy (wspólnie) dom, często zabiera córki na spacer, do figloraju. CO więcej bardzo docenia mnie jako mamę. Nie mogłam trafić lepiej.
OdpowiedzUsuńTo faktycznie dość wcześnie - więc tym bardziej jestem pełna podziwu, że tak świetnie sobie oboje radzicie :)
UsuńJa zawsze walcze o rownouprawnienie :-) chociaz musze przyznac, ze w czasie klotni podwazam Meza zdanie , a tak byc nie powinno I staram sie to zmienic. Musimy grac w tej samej druzynie. Moj M. jest kochajacym facetem. Ciesze sie, ze im chlopcy starsi tym czesciej znajduje checi na gre z chlopakami czy zabawe.
OdpowiedzUsuńDo milosci czasami trzeba dojrzec...
U nas też czasami zdarza się, że znajdujemy się po przeciwnych stronach "barykady" - ale również pracujemy nad tym i staramy się nie podważać swoich opinii w obecności synka. Czasami wystarczy jakąś rzecz na spokojnie przegadać - i nagle okazuje się, że jednak mieliśmy to samo na myśli, tylko ubrane w zupełnie inne słowa (i stąd wynikały nieporozumienia ;) )
UsuńWażny i mądry tekst!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Kasiu :*
UsuńPieknie napisane. Zgadzam się z Tobą. Tata to drugi bardzo ważny dla dziecka rodzic. Dla chłopców w pewnym wieku ważniejszy od mamy. Ja szukałam i za drugim razem znalazłam najlepszego pod słońcem tatę dla moich dzieci.
OdpowiedzUsuńU nas już chyba ten etap się zaczął, kiedy Młody potrzebuje bardziej taty i męskiego wzorca. W sumie to cieszę się z tego - bo przez pierwsze 2 lata była tylko mama ;) Teraz mogę sobie troszkę odetchnąć - a chłopaki mają okazję do nawiązywania jeszcze silniejszej więzi.
UsuńMój mąż uczestniczy aktywnie w wychowywaniu dzieci oraz angażuje się we wszystkie domowe sprawy. :)
OdpowiedzUsuńI świetnie - tak właśnie być powinno :)
UsuńDobrze napisane
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać :)
UsuńGrunt to by miedzy malzonkami bylo dobrze a wtedy na pewno i facet i matka beda dobrymi rodzicami. Niestety dziecko bardzo reaguje na sytuacje w domu... ale sa rozni mezczyzni jak i rozne kobiety, mezczyzni ktorzy bywaja ,,goscmi,, we wlasnyn domu ale i kobiety karierowiczki co nie maja czasu dla dzieci. Czas powinien byc wygospodarowany przez obojga rodzicow :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Nawet na naszych warsztatach w ośrodku adopcyjnym w pierwszej kolejności zwracało się uwagę na więź i relacje między małżonkami - bo tylko jeśli te kwestie są odpowiednio uregulowane i wyważone to można stworzyć szczęśliwą rodzinę dla dziecka.
UsuńJa wiedziałam co robię decydując się na mojego męża :) Czynnikiem mega istotnym było wyczucie, czy będzie ojcem dla mojego dziecka, takim jakiego ja nigdy nie miałam :) Nie pomyliłam się, instynkt mnie nie zawiódł! Masz rację, mąż powinien aktywnie uczestniczyć w życiu domu!
OdpowiedzUsuńJednym słowem - miałaś świetną intuicję ! Pogratulować :)
UsuńFajna akcja Tato.net. My jesteśmy pokoleniem, które inaczej podchodzi do podziału ról w domu. Nasi dziadkowie i rodzice mieli inny układ małżeński, inny podział obowiązków domowych. Ciężko się w tym wszystkim odnaleźć współczesnym facetom.
OdpowiedzUsuńMasz rację, sporo rzeczy przenoszonych jest jeszcze z tamtych czasów i przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Niektórym kobietom też trudno się odnaleźć - i w pewnym sensie z automatu przyjmują w związku rolę "służalczą". Na szczęście coraz rzadziej się tak dzieje.
UsuńI żeby był na miejscu! ;)
OdpowiedzUsuńTak, dla mnie to też bardzo ważne. Nie umiałabym być "słomianą wdową" przez dłuższy czas - ani żyć w związku na odległość. Kilkudniowe delegacje się mojemu mężowi zdarzają - ale nie wyobrażam sobie sytuacji, w której znikałby z domu na kilka tygodni czy miesięcy .
UsuńCzasem niestety mężczyzna jest lepszym rodzicem niż kobieta. Znam z otoczenia takie sytuacje- tata zajmuje się dziećmi, gotuje i sprząta, pracuję też zawodowo. Mama natomiast jest zmęczona życiem i podsyła dzieci do babci. Przykre to
OdpowiedzUsuńKażdy ma prawo do zmęczenia - ale zazwyczaj raczej nie jest ono permanentne ;) Jeśli tak - to faktycznie trzeba się nad sobą zastanowić...
UsuńMój mąż przed dzieckiem - super gość, mąż, przyjaciel. Jedenaście lat bezproblemowego życia małżeńskiego, wspólna walka z niepłodnością, wsparcie na każdym etapie, w każdej sprawie. Kiedy Hania w końcu pojawiła się w naszej rodzinie śmiem stwierdzić, że nasze relacje nieco się poluźniły, jesteśmy wobec siebie bardziej krytyczni, zdarza się nam warczeć na siebie. Tatą jest dobrym, lubi spędzać z Hanią czas, a bawi się z Hania lepiej ode mnie;-0 Jest typem "dobrego" policjanta i dlatego czasami dochodzi na tym tle do sprzeczek, bo coś ustalimy, a potem tatuś mięknie ;-)Właściwie od prawie 4 lat nigdzie nie byliśmy sami- kino, teatr, knajpka, nie mówiąc o wspólnym wyjeździe. Babcie daleko i pracują więc nie ma takiej opcji. To na pewno wpływa na nasze relacje poniekąd. Ale nikt nie jest idealny, ja też;-0 Kochamy się, a że czasem nie lubimy, cóż ważne, że podążamy tę samą drogą;-)
OdpowiedzUsuńAkcja super.
Tak jak już gdzieś wcześniej napisałam - pojawienie się dziecka weryfikuje całe mnóstwo rzeczy. Dlatego śmieszy mnie (a może bardziej smuci), kiedy jakaś para decyduje się na dziecko po to, by "umocnić i scalić swój związek". Doświadczenia niemal wszystkich znanych mi par dowodzą, że bywa raczej odwrotnie - czyli te relacje poluzowują się, tak jak u Was czy u nas. Ale ważne, żeby nie urwały się całkowicie - żeby znaleźć w sobie siłę i motywację i dbać o nie mimo wszytko, nie skupiając się włącznie na dziecku.
UsuńJa wybrałam nowego partnera już mając dziecko z poprzedniego związku. On też już jedno miał. Wiedzieliśmy więc obydwoje jakich cech szukamy w tej drugiej osobie. Mamy teraz bardzo fair podział obowiązków i zupełnie bez wahań, mimo swoich doświadczeń z przeszłości, zdecydowałam się na kolejne dziecko (które dołączy do nas za 4,5 miesiąca) i wiem, że mój facet będzie super ojcem, bo już nim jest.
OdpowiedzUsuńGratuluję :) Doświadczenie życiowe - również to w roli rodzica - na pewno robi swoje :)
UsuńNie wyobrażam sobie, aby kiedyś w przyszłości cały ciężar związany z wychowaniem dziecka i prowadzeniem domu spoczywał wyłącznie na mnie. W końcu będzie to wspólne dziecko i nasz dom, na który oboje się zdecydowaliśmy. Tak to moim zdaniem powinno wyglądać, ale mam świadomość, że w większości polskich rodzin wygląda to zgoła inaczej.
OdpowiedzUsuńNa szczęście świadomość się zmienia na plus - choć pewnie jeszcze trochę wody upłynie, zanim ten tradycyjny i przestarzały podział ról roztrzaska się w drobny mak.
UsuńZdecydowanie - wychowanie dziecka to wspólna praca rodziców a nie jedynie ograniczony współudział jednego z nich
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Współudział to może być w przestępstwie - ale nie w wychowaniu dziecka ;)
UsuńNie da się tak ocenić na zapas czy ktoś będzie dobrym ojcem czy matką nawet. Wyczystko wychodzi w praniu, czyli w życiu kiedy dziecko pojawi się już w nim.
OdpowiedzUsuńJasne, życie po ślubie i po dziecku wiele wyjaśnia i otwiera nam często oczy na to, czego wcześniej nie zauważaliśmy ;) Ale zawsze warto wcześniej przeanalizować pewne cechy partnera - i wyciągnąć z tego choćby szczątkowe wnioski.
UsuńŚwietna inicjatywa, chociaż szkoda, że wciąż świadome ojcostwo jest czymś tak magicznym i zaskakującym dla wielu. Macierzyństwo natomiast jest czymś tak oczywistym i naturalnym, że aż nudnym:)
OdpowiedzUsuńAle czy to nie kobiety (w pewnym sensie) same sobie zgotowały ten los? Czy to nie my często staramy się być takimi multifunkcyjnymi i niezastąpionymi Matkami Polkami - i odsuwamy mężczyzn od wychowania dzieci? Ja przyznaję, że na początku miewałam takie zapędy - ale na szczęście szybko zmądrzałam :)
UsuńPytanie jest cięzkie. Bo w sumie jak kobieta może być pewna, że będzie dobrą matką? A co dopiero stwierdzić to o mężczyźnie którego zna się kilka lub nawet kilkanaście lat. Wszystko weryfikuje rzeczywistość i już posiadanie potomstwa. A wiadomo, że lepszym można byc zawsze ;)
OdpowiedzUsuńWiedzieć na 100% nie można - ale można przeczuwać, gdybać, zastanawiać się i dostrzegać pewne symptomy (pozytywne lub negatywne). Gdybym na przykład widziała przed ślubem, że mężczyzna prawie nie bywa w domu i że jest zainteresowany tylko pracą - to z pewnością bym się z nim nie związała (lub ewentualnie postawiła mu ultimatum i dała czas na zmianę postępowania).
UsuńCzłowieka nie da się przewidzieć, zanim czegoś nie doświadczy może być tylko w naszych oczach dobrym materiałem, ale to też złudne, bo oceniamy przez własne wyobrażenia. Fajnie, że natura, chemia i instynkt załatwiają za nas cześć „problemu”
OdpowiedzUsuńA czasem poza tym wszystkim przydaje się też chłodna, wyważona i zdroworozsądkowa kalkulacja ;)
UsuńNie mam jeszcze dziecka, ale w 100% zgadzam się ze zdaniem, że Tata nie ma pomagać, tylko ma być zaangażowany w życie rodziny tak samo jak Mama (oczywiście odpowiednio do możliwości). Jak usłyszałam kiedyś, że jakiś mój kolega powiedział, że nigdy dziecku nie zmieni pieluszki bo zwymiotuje, to troszkę zwątpiłam w jego ojcowskie umiejetnosci...
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem efektów kampani tata.net czy dzieki niej uda się wyeliminowac słowo "pomoc" tak popularne jeśli dotyczy -obecnie- opieki nad dzieckiem przez tatę
OdpowiedzUsuńSpotkałam się już z tym, że tata nie jest tatą, a tylko pomocą, kiedy mama zaniemoże. Często też słyszałam chwalenie jak mąż/partner pomaga- zawsze starałam się zwrócić uwagę, że to nie pomoc a po prostu bycie dla dziecka i przy dziecku. Mój mąż jest wspaniałym ojcem dla Naszych dzieci. Nie pomaga mi, on po prostu jest tatą. Czy miałam wątpliwości co do sprawowania przez niego tej roli? Żadnych. :)
OdpowiedzUsuńZawsze mam mieszane uczucia wobec takich kampanii - idea szczytna, ale czy dotrze tam gdzie ma dotrzeć?
OdpowiedzUsuńNo ja akurat się w tym temacie nie wypowiem. ;)
OdpowiedzUsuńW zupełni się z Tobą zgadzam, mój mąż z racji, że dziecko miałam już zanim się poznaliśmy, musiał do tego dojrzeć, przy drugiej córce, współnej już było łatwiej. Cóż, do tego trzeba dojrzeć :) W obowiązkach domowych się dzielimy, on ma określone zadania i ja. I ten układ mi pasuje ;)
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam, że coś takiego istnieje, bardzo chętnie dołączę do tej społeczności, a co do samego wpisu to w zupełności się z Tobą zgadzam
OdpowiedzUsuńMam taką koleżankę, która jako opiekunka szukała pracy w Niemczech, o tutaj - https://arkadiacare.pl/rekrutacja
OdpowiedzUsuńDziećmi zajmował się ojciec, a matka pracowała. W różnych domach, różne opcje wychodzą nalepiej.