Strony

sobota, 8 października 2016

Adopcja wchodzi na deski teatru - magiczna "Wieża z klocków" i łzy, które chyba mi płynąć nie przestaną...

Miałam zacząć ten wpis słowami : "dzisiejszy post powstał głównie z myślą o rodzicach adopcyjnych"... Potem planowałam napisać również: "dzisiejszy post powstał nie tylko z myślą o rodzicach adopcyjnych - ale z myślą o wszystkich, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś o adopcji, nawet jeśli ten temat bezpośrednio ich nie dotyczy"...

Ostatecznie myślę sobie jednak, że to post po prostu dla wszystkich. I dla rodziców adopcyjnych, i dla biologicznych - dla których ważna jest bliskość i silna więź z dzieckiem, budowana już od pierwszych chwil jego życia. I dla wielbicieli teatru oraz sztuki przez duże "S". I dla tych, którzy obcując z tą Sztuką czasami po prostu lubią się wzruszyć i zafundować sobie prawdziwy emocjonalny rollercoaster. I może najbardziej dla tych, którzy swoje myślenie o adopcji przepuszczają przez filtr wielu krzywdzących stereotypów - nieprawdziwych i... zwyczajnie głupich!

fot. P. Nykowski

Byłam tam. Na Scenie Wspólnej poznańskiego Teatru Łejery fenomenalna Magdalena Myszkiewicz i "Wieża z klocków". Jeden rząd za mną wyelegantowany i bardzo sympatyczny Piotr Gąsowski, a kilka rzędów przede mną autorka literackiego pierwowzoru - Katarzyna Kotowska, którą oczywiście z moim "genialnym" refleksem skojarzyłam dopiero w drodze do domu, kiedy było już zbyt późno na wspólne pamiątkowe zdjęcie czy autograf :/ 

Osobom niezorientowanym muszę tutaj króciutko wyjaśnić, czym w ogóle jest wspomniana "Wieża z klocków". W moim odczuciu to coś w rodzaju "Biblii" dla wszystkich rodziców adopcyjnych oraz dla tych, którzy znajdują się dopiero na etapie rozważania decyzji o przysposobieniu dziecka. To książka, którą osobiście czytałam chyba pięć razy - a potem mój egzemplarz przeszedł przez ręce kolejnych trzech zaprzyjaźnionych par, również oczekujących na TEN telefon z ośrodka. 

fot. P. Nykowski

Nie mnie oceniać poziom artystyczny spektaklu i jego przygotowanie od strony technicznej - wydawało mi się znakomite, ale nie jestem przecież żadnym krytykiem sztuki. Nie znam się też na tajnikach gry aktorskiej - więc dla mnie wyznacznikiem świetnego przedstawienia jest przede wszystkim to, czy potrafi wzruszyć mnie ono do łez, zrobić mi w głowie totalny mętlik i sprawić, że będę myślała o nim jeszcze bardzo długo po opuszczeniu teatralnej sali. 

I "Wieża z klocków" spełnia absolutnie wszystkie te kryteria - jest godzina ósma dnia następnego, a ja nadal nie umiem przestać płakać.  Nie mam żadnej wiedzy odnośnie tego, czy aktorka również jest mamą adopcyjną - ale wiem, że umiała bardzo prawdziwie i trafnie oddać wszystkie emocje, jakie rodzicom adopcyjnym towarzyszą. I że potrafiła zrobić to wszystko zupełnie sama, podczas godzinnego monodramu - za rekwizyty mając tylko kilka prostych przedmiotów i kawałków drewna, które stają się i fotelikiem samochodowym, i dziecięcym łóżeczkiem, i nawet pralką, w której mały Piotruś ukrywał przed rodzicami swoje skarby...A wszystko to w cudowny i zaczarowany sposób ożywa na scenie w jej rękach...

fot. P. Nykowski

Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję - obejrzyjcie koniecznie! Spektakl powstał w ramach kooperacji Fundacji Mam Dom, Teatru Współczesnego w Szczecinie i Sceny Wspólnej w Poznaniu - i do tej pory był wystawiany właśnie w tych dwóch miastach, ale może kiedyś i do Waszej miejscowości zawita. Nawet jeśli nie - to warto tłuc się i kilkaset kilometrów, i nawet przez pół Polski, żeby go zobaczyć ! 

Magiczny. Naprawdę dający do myślenia. Otwierający głowy i serca. Bardzo dobitnie uświadamiający, dlaczego żadne, ale to ŻADNE dziecko nie powinno NIGDY znaleźć się w placówce - i dlaczego domy dziecka powinny zostać ostatecznie wyparte oraz zastąpione wszelkimi dostępnymi rodzinnymi formami opieki.

fot. P. Nykowski

Przy okazji chciałabym jeszcze raz podziękować bardzo sympatycznej Czytelniczce bloga, która rozpoznała mnie wśród oczekującej na przedstawienie publiczności - i poratowała swoimi chusteczkami higienicznymi, kiedy już nie umiałam powstrzymać łez. 

Niestety nie pamiętam Twojego imienia - byłam chyba za bardzo zaskoczona, żeby je zapamiętać... Niemniej jednak - było mi bardzo miło Was poznać i cieszę się, że zdecydowałaś się do mnie podejść. Pozdrowienia dla Was i dla Waszego Maleństwa! :)

46 komentarzy:

  1. Szczerze, to ja raczej nie jestem wielbicielką teatru, ale widać, że ten spektakl robi wielkie wrażenie i na pewno dobrze, że takie właśnie sztuki są wystawiane! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze, to ja już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam w teatrze. Ale na tę sztukę po prostu musiałam pójść - i byłam tego pewna od pierwszej chwili, kiedy się o niej dowiedziałam. Nie mogłabym pominąć spektaklu, którego tematyka jest tak bliska naszemu sercu :)

      Usuń
  2. Na pewno bym go obejrzała.
    Ps. Ja wczoraj czytałam "Moje córki krowy". Inna tematyka niż ta, o której piszesz, ale łzy te same...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie o łzy generalnie nie jest trudno - ale faktycznie na niektórych filmach czy przedstawieniach puszczają już wszystkie tamy i nic nie można na to poradzić, choćby człowiek bardzo próbował.

      Usuń
  3. To cudownie, że powstają takie teatralne przedstawienia. Z wielką chęcią obejrzałabym ten spektakl!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z wielką chęcią obejrzałabym ponownie - więc na pewno będę polować na kolejne okazje ku temu.

      Usuń
  4. Uwielbiam teatr niestety nie pamiętam kiedy byłam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to samo napisałam dwa komentarze wyżej :) Też nie bywam często - ale za to jak już pójdę, to trafiam na majstersztyk gry aktorskiej :)

      Usuń
  5. Kocham Teatr a na ten spektakl poszłabym z miłą chęcią! Moze kiedys zawita do naszego miasta...kto wie?? Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co właśnie przed chwilą wyczytałam, do końca tego roku już chyba nie będą go wystawiać. Ale może w kolejnym uda mi się zobaczyć znowu - i tym razem trochę mniej rozbić się emocjonalnie i przynajmniej pójść po autograf...

      Usuń
  6. Jak ja dawno nie byłam w teatrze.. Pewnie też bym się wzruszyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwytało za serce i za gardło - nawet najtwardszych osobników, jak Bąblowy Tato :)

      Usuń
  7. Polecam się na przyszłość :) i przyznaję, że jeszcze nigdy tak bardzo stęskniona nie wracałam do domu..
    Pozdrawiam serdecznie Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze kiedyś będę miała okazję skorzystać ;) Podobnie jak Ty miałam ochotę wtargnąć do dziadków w samym środku nocy, z całej siły się do naszego Bąbla przytulić i już nigdy go z rąk nie wypuścić...Pozdrowienia :)

      Usuń
  8. Teatr to magiczne miejsce a jeszcze gdy jest taka tematyka to wcale się nie dziwie ze są i łzy 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Zawsze bardziej poruszające będą dla nas książki, przedstawienia czy filmy, w których w pewnym sensie zawiera się kawałek naszej własnej, osobistej historii...

      Usuń
  9. Lubię teatr. Szkoda tylko, że często brakuje czasu aby się do niego wybrać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam też najczęściej brakuje - ale akurat dla "Wieży z klocków" po prostu musieliśmy zrobić wyjątek, innej opcji nie było ! :)

      Usuń
  10. I ja z Poznania i NIC O TYM NIE WIEM?????????
    Ostatni raz w teatrze byłam 2012, a w kinie 2013 - właśnie sobie to uświadomiłam!!!!!!!
    Faktycznie "Wieża z klocków" to nasza biblia, ale i "ściana płaczu"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dowiedziałam się z FB, całkiem przypadkiem - bo mam w znajomych osobę z Towarzystwa Nasz Dom.

      Rzeczywiście zaległości z tego typu rozrywkami spore - ale może właśnie jest okazja, żeby to nadrobić ;) I powiem Ci, że czytając książkę tych kilka razy nie odbierałam jej aż tak dramatycznie - raczej jako piękną opowieść z happy endem. Dopiero to przedstawienie mi mnóstwo rzeczy uświadomiło i rzuciło nowe światło...

      Usuń
  11. To czwarte zdjęcie niesamowite...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie w tym momencie przedstawienia Bąblowa Mama zaczyna się płaczem zanosić...

      Usuń
  12. Jejku, ja to już nie pamiętam kiedy byłam ostatnio w teatrze, chyba z jakieś 10 lat temu... Chyba trzeba coś nadrobić, tylko żeby jeszcze ten mój Konrad chciał iść, bo samej to tak nie specjalnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu nie? Ja to bym czasami wiele dała, żeby samej się gdzieś wyrwać ;)

      Usuń
  13. "Wieża z klocków" jest i moją biblią. Czytałam ją kilka razy i za każdym razem ryczę jak bóbr. Zazdroszczę Ci, że mogłaś zobaczyć ten spektakl. To musiało być wielkie przeżycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było niesamowicie...Chyba żaden inny spektakl nie wywarł na mnie do tej pory aż takiego wrażenia - podobnie zresztą jak sama atmosfera na widowni i wszystkie inne wydarzenia, które nam towarzyszyły tego wieczoru...

      Usuń
  14. Czytałam tą książkę, jest na pewno jedną z ważniejszych w moim życiu. Sama chętnie bym poszła na to do teatru i naprawdę bardzo się cieszę, że Ty miałaś taką możliwość. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że kiedyś uda Ci się ten spektakl obejrzeć. Gra pani Magdaleny Myszkiewicz to dla mnie absolutne mistrzostwo !

      Usuń
  15. W teatrze nie bylo mnie od podstawowki. Bardzo chcialabym zobaczyc ten stektakl. A jesli nie moge, to moze I ksiazke poszukam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszukaj, poszukaj...Myślę, że nawet na rodzicach innych niż adopcyjni zrobi naprawdę spore wrażenie...

      Usuń
  16. Oj zachęciłaś mnie do przeczytania książki. Bo że się wyrwę do teatru to nawet nie marzę. A tego, że byłaś w Poznaniu cichaczem to pozwól, że nie skomentuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był bardzo spontaniczny wypad. O spektaklu dowiedziałam się dosłownie dwa dni wcześniej, od razu zaklepałam bilety, a na przedstawienie dosłownie wpadliśmy i wypadliśmy. Na nic więcej nie było czasu - ale jakbym kiedyś miała w planie jakąś dłuższą wizytę to na pewno dam Ci znać :)

      Usuń
  17. Bardzo żałuję, że mam teraz tak bardzo napięty grafik. Niby do Poznania mam blisko, ale taka wyprawa i tak zabrałaby mi cały dzień. Jednak po książkę z chęcią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do sięgnięcia chociaż po książkę naprawdę zachęcam - bo chyba żadna inna tak przejmująco nie opowiada o sytuacji w domach dziecka i emocjach, jakie towarzyszą rodzicom adopcyjnym.

      Usuń
  18. Nigdy nie byłam w prawdziwym teatrze, czas też trochę na to nie pozwala, no i mam do niego daleko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś jednak się wybierzesz - tak dla samej siebie i dla oderwania od codzienności :)

      Usuń
  19. Brzmi bardzo ciekawie. Mieszkamy pod Poznaniem, więc trzeba będzie się wybrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak wcześniej pisałam - w tym roku chyba już grać nie będą. Ale wypatruj - może na wiosnę znów coś się ruszy :)

      Usuń
  20. Mam nadzieję, że i do nas kiedyś dotrze ta sztuka. Z chęcią bym zobaczyła, bo do Poznania nie prędko się wybierzemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda :/ Gdybyście kiedyś mieli okazję się gdzieś w tych okolicach pojawić - bardzo chętnie umówilibyśmy się z Wami na wspólny seans :)

      Usuń
  21. Po samym przeczytaniu Twojego wpisu łzy się cisną do oczu, więc wyobrażam sobie, co by się działo, gdybym była w teatrze... Warto uczestniczyć w takich spektaklach! Buzi :-*

    OdpowiedzUsuń
  22. O coś czuję że by mi się podobało i to bardzo bom wrażliwa dusza,pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dla nas również WIEŻA jest drogowskazem. A kolejną pozycją oswajającą naszą adopcję okazała się książka A. Fraczek "Jeśli bocian nie przyleci". Wzruszająca i zachęcająca do rozmowy.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ciekawe, czy ruszyłoby też faceta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takiego, który ma doświadczenia adopcyjne - z pewnością. Zresztą podejrzewam, że nawet największego twardziela chwyciłoby za gardło w pewnym momencie.

      Usuń
  25. Spektakl, który bardzo chciałabym zobaczyć, myślę, że zdecydowanie coś dla mnie. :)

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie opinie, sugestie, nieskrępowana wymiana zdań, a nawet konstruktywna krytyka - mile widziane :)