piątek, 20 listopada 2015

Kiedy ON jest zazdrosny o dziecko.

Hmmm...Od czego by tu zacząć? Może od samego początku, czyli momentu, w którym Bąbel po raz pierwszy przekroczył nasze skromne progi (w nosidle, pochrapując, ze zbyt dużą czapką nasuniętą na mały łepek, bo rodzice jeszcze niezbyt byli doświadczeni w doborze odpowiednich dla niego rozmiarów ;) ). 

Otóż przez jakieś pierwsze 4 miesiące Młodzieniec obdarzał mnie i Małża mniej więcej takim samym zainteresowaniem, atencją, z każdym z nas równie chętnie wchodził w interakcje, potrząsał grzechotkami i odprawiał codzienne łaskotkowo-masażykowe rytuały. 


Sytuacja uległa drastycznej zmianie gdzieś w okolicach 7. miesiąca, kiedy to tylko mamę chciał widzieć na swoim horyzoncie, tylko przez mamę być noszony, karmiony, przebierany i do snu kołysany, tylko na maminych rękach odstawiać ogniste tango i inne dzikie piruety.

Pomyśleliśmy sobie wtedy "ot, normalny, naturalny etap rozwoju". W końcu trochę się wcześniej czytało i słyszało o tym osławionym lęku separacyjnym, który chyba każdego niemowlaka w pewnym momencie dopada i mija zazwyczaj równie szybko i niepostrzeżenie, jak się pojawił. 

Faktycznie, trochę minął - a jednak nadal to ja jestem tym Bąblowym 'number one', za którym podąża krok w krok nawet do toalety, z którym najchętniej uskutecznia swoje zabawy i wciela w życie wszystkie dziecięce pomysły i który musi wymykać się chyłkiem i "po angielsku", by wziąć chociażby szybki prysznic, a i tak często kończy się to płaczem i waleniem małą piąstką w drzwi łazienki. 

Czasami ta Bąblowa przylepność do mnie osiąga istne apogeum - i wtedy:

-   słychać tylko "Tata NIEEEE!",
- każdy jeden przedmiot, którym Małż usiłuje Juniora zainteresować, zostaje momentalnie przechwycony i wędruje wprost w moje ręce,
-  Młody wczepia się we mnie kurczowo i uwiesza na mojej szyi jak mała małpka, kompletnie głuchy i ślepy na obecność taty, któremu - co widać - jest z tego powodu ewidentnie przykro.

Naprawdę nie sądzę, by wynikało to z jakichś moich szczególnych cech, przymiotów czy faktu, że coś robię "lepiej". (Mąż jest świetnym tatą i bardzo dobrze radzi sobie we wszystkich dzieciowych kwestiach ! Tylko do śpiewania się nigdy nie przekonał, no ale bez przesady - taki drobny szczegół można mu przecież wybaczyć ;) ) Raczej z tego, że siłą rzeczy spędzam z Bąblem więcej czasu, ponieważ - parafrazując - "ktoś musi pracować, by na wychowawczym być mógł ktoś".

A jednak widzę, że Małża to trapi. Gryzie. Spokoju mu nie daje. 

Chyba musimy po prostu przeczekać. Już wkrótce to ja będę obciachowa ze swoimi tańcami, piosenkami i innymi babskimi wymysłami, a tato stanie się prawdziwym SUPER-HERO - silnym i dzielnym, z którym można sobie w piłę pokopać i przetestować moc mechanicznych koni ;) 


35 komentarzy:

  1. Kurczę, no u nas też za każdym razem był u dziewczyn taki etap, ale chyba nie aż w takiej hardcorowej wersji. Zazwyczaj ograniczało się to u nas do tego, że tylko mamie wolno było zmienić pampersa, przebrać i wykąpać :) Niby tylko trzy rzeczy, ale to aż trzy rzeczy, kiedy robiłam obiad a Lila darła się, że tata nie zmieni pampera. Albo po całym dniu, kiedy u nas od zawsze i zawsze tata kąpał dziewczyny, a ja miałam w tym czasie chwilę dla siebie Lilka odmawiała zupełnie kąpieli.
    Najzabawniejsze było jednak to, że mojemu mężowi było to trochę a rękę :)

    Myślę, że u Babla raz, że to taki etap, a dwa- może faktycznie te dysproporcje w czasie, który spędzacie z Bąblem dużo tu robią. On jest jeszcze na tyle mały, że ciężko coś doradzić na zasadzie jak rozwiązać ten problem. Może spróbuj Małża angażować do Waszych zabaw. Na przykład najpierw poturlaj do Niego piłkę, a potem dopiero do Bąbla. Może jak zobaczy, że Ty się bawisz z tatą, to stwierdzi, że może tata nie taki zły :)
    Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u nas aż takie zachowania jak opisane przeze mnie pod hasłem "apogeum" też nie mają miejsca codziennie, ale jednak zdarzają się - zdarzają dość często...

      Małżowi może i na początku też było trochę na rękę, że nie musi się aż tak mocno angażować i że to ja przejmuję na siebie większość obowiązków - i tych przyjemnych, i tych trochę mniej ;) - ale jednak teraz chyba zaczyna odczuwać pewien niedosyt z tym związany.

      No nic, dziś użyłam podstępu i posłałam chłopaków na męski wypad tylko we dwóch ;) Zobaczymy po powrocie, jak się sprawy mają i czy udało im się choć trochę zacieśnić więzi :)
      Myślę, że tak - bo innego wyjścia nie ma, kiedy mama zostaje w domu ;)

      Usuń
  2. U nas aż tak ostro nie było, może dlatego, że tata ciągle jest w domu, choć oczywiście był czas, że mama najlepsza.
    Polecam panów zostawić po prostu samych, wyjść na jakieś dwie godzinki na początek. Jak będziesz w pobliżu to bez względu na Twoje wysiłki wciągania taty do zabawy, to mały i tak będzie ciągnął do Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, właśnie tak zrobiłam - tylko że to oni wyszli, a nie ja :) Chyba rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem jest czasowa izolacja Bąbla od "źródła problemu" (czyli ode mnie ;) ) - a i tato będzie musiał się trochę bardziej wysilić i pogimnastykować, by sobie synowskie uczucia zaskarbić ;)

      Usuń
  3. Wydaje mi się, że to taki etap, zwłaszcza, że to Ty spędzasz z Bąblem większość czasu.
    Tygrys najchętniej spędzałby czas z obojgiem. Najtrudniejsze są poniedziałki, jak Mąż idzie do pracy. Długo nie wiedziałam dlaczego jest taki marudny. Wreszcie mnie olśniło, że przecież Taty nie ma w domu. Ale żeby nie było, Młody ma swoje fazy. Np. zdarza się, że nie chce jeść w obecności Taty, a innym razem świata za Tatą nie widzi. W toalecie żadne z nas nie może zostać same. Za chwilę jest mały towarzysz. Nie wystarcza już wystawianie palca przez otwór w dole drzwi :) Jak wczoraj Dziadkowie zabrali Młodego na spacer cieszyliśmy się, że możemy spokojnie za zamkniętymi drzwiami załatwić potrzeby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Bąbla to jest tak, że niby czeka i cieszy się na powrót taty z pracy, niby wygląda przez okno i macha mu na powitanie, niby chowa się potem za drzwiami albo za jakimś meblem i wyskakuje, robiąc Małżowi "a ku-ku!" - ale potem jego zainteresowanie tatą słabnie i znów woli sobie funkcjonować w diadzie ze mną, a M. jest tylko takim "dodatkiem" ;)

      Całkiem prawdopodobne, że już wkrótce role się odwrócą i to M. stanie się Bąblowym "daniem głównym", a ja będę musiała zadowolić się funkcją "przystawki" ;)

      Usuń
  4. Hmm wydaje mi się ze to powinno minąć. Spokojnie za chwile tata będzie super. To taki czas Ty jesteś z nim cały dzień wiesz co z czym i dlatego. Wraz z rozwojem Małego będzie lepiej zobaczysz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę :) Chyba większość dzieci przechodzi przez dość podobne etapy - najpierw fascynacja mamą, potem tatą, a potem to już najlepiej, żeby rodzice trzymali się jak najdalej i nie robili obciachu przy kolegach ;)

      Usuń
  5. A u nas był tata taaaa taaaatttaaaaa....number one!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak Ty się z tym czułaś? Nie było Ci troszkę przykro, że to Męża Grześ tak faworyzuje? (Pytam, bo mnie pewnie by troszkę było...dlatego wcale się swojemu M. nie dziwię...)

      Usuń
    2. Byłam bardzo kiedy ja nie mogłam go dotknąć.. Kiedy rano po otwarciu Oczu wolał,,taaaaaaaa" ale pani psycholog Mi podpowiedziala żeby tata tłumaczył że mama Też np Przebierze pieluszki że mama też da pić i w pewnym momencie Grześ Zrozumiał że jest mama i tata. I wiem co czuje twój mąż... Ja byłam Zrezygnowana smutna zła i płakałam nawet w poduszkę bo dlaczego nie mama??? Niech tata opiekuje się młodym kiedy tylko może a ty bądź obok tak żeby dziecko wiedziało źe mama też jest. Grześ do dnia dzisiejszego woli mężczyzn, kobiety źle nu się chyba kojarzą...

      Usuń
    3. To faktycznie niezbyt przyjemne uczucie być taką zepchniętą na boczny tor...Dobrze, że sytuacja u Was trochę się ustabilizowała. Ja już od jakiegoś czasu staram się włączać Męża w jak największą ilość zajęć z Bąblem i pewne efekty faktycznie są, więc liczę na to, że i u nas wszystko wróci do normy.

      Usuń
    4. na dzien dzisiejszy musze przyznać, że naprawde takie angazowanie druga polowke w zabawy, kapanie, przebieranie czy nawet zabawe dawaja dany rezultat, dzisiaj jest mama mamama , maaaammmmaa, wiec trzeba czasu, cierpliwosci, a mlody zatrybi ze jest mama i tata, :)

      Usuń
  6. nadrobiłam wszystkie posty :) będę zaglądać częściej :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to zapraszam, zapraszam :) Ja do Ciebie też bardzo chętnie :)

      Usuń
  7. Przy synku tata był number one, co wzbudzało we mnie wielką zazdrość, teraz dla Córci ja jestem tym numberem one ;) Choć Tatusia też bardzo kocha :)
    super body!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to fajnie, że u Was rozkład sił po równo :) My mamy tylko Bąbla, więc jakoś będziemy musieli się (przynajmniej na razie) nim "podzielić" ;)

      Usuń
  8. U nas jest raz mama, a raz tata. Był czas, że tylko tata mógł utulić córcie do snu podczas nocnych pobudek i był wielki dramat kiedy rano okazywało się, że tata poszedł do pracy i jest "tylko" mama. Potem zwrot o 180 stopni i mama wróciła do łask;-0 Obecnie wszyscy jesteśmy równi, choć bywa, że ktoś jest równiejszy przez jakiś czas;-0 Na początku było mi trochę smutno, bo przecież jak to przecież to JA zajmuję się córcią cały dzień, a mimo to wystarczy, że tata przekroczy próg domu i mama może nie istnieć;-0 Ale kiedy widziałam jak razem się bawią, wygłupiają, przytulają to serce me radowało się przeogromnie. A pamiętam czas, jeszcze podczas szkoleń w oa, jak mój M. dumała nad tym, czy będzie wstanie pokochać bezgranicznie i na zabój małego człowieka. Hania skradła nasze serca i robi sobie z nimi co chce;-0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bąbel też czasami z tatą dokazuje i jakieś harce odprawia, ale jednak zawsze ogląda się na mnie i woli, żebym przy tym była i im towarzyszyła ;) Małż śmieje się, że jest dla niego tylko windą służącą do podnoszenia w niedostępne, wysoko położone miejsca i środkiem transportu, kiedy małe nóżki bolą i odmawiają posłuszeństwa ;)

      My podczas szkoleń przeczuwaliśmy, że będziemy w stanie pokochać - ale jednak faktycznie nie sądziliśmy, że aż tak bezgranicznie i miłością taką, jakby Młody był z nami od samego początku :)

      Usuń
  9. U nas na początku dzieci były podzielone: Myszka - mama, Kruszynka - tata. Teraz to się zmieniło i głównie zainteresowane są mamą, nawet do łazienki nie mogę iść :) Tatuś nie jest zazdrosny, cieszy się, że może trochę odpocząć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wspólne wyprawy do łazienki to już chyba standard - prawie wszystkie wypowiadające się mamy dostały taki "bonus" w pakiecie razem z dzieckiem ;)

      Usuń
    2. Tia... jedno trzyma mnie za kolana i podskakuje a drugie siedzi obok na stołeczku i gada albo trzaska drzwiami. Pełna intymność i czas na kontemplację.

      Usuń
  10. Bąbelkowa Mamo!
    Po pierwsze w takim tempie produkujesz posty, ze nie nadążam komentowac! A pod ostatnim postem o Waszych kartkach i kocyku chciałam Ci napisac, ze mnie zainspirowałaś do działania. :-*

    A co do taty - u nas podział jest sprawiedliwy: jeden jest mamy, a drugi taty. Co więcej czułam to już w brzuchu!!! Wtedy jeszcze tego nie wiedzialam, ale gdy wybieralismy imiona, ja wiedzialam który ma mieć imię to, które bardzo podobało się mężowi, bo sam miał mieć takie imię (dali mu inne). Co więcej drugie imiona dawaliśmy im po naszych dziadkach (jeszcze gdy byli w brzuchu) i ja znów byłam przekonana który za patrona będzie miał mojego dziadka, a który dziadka męża. Mąż chciał na odwrót, ale nie było ze mną nawet dyskusji.
    I co się okazało? Okazało się, ze ten od dziadka męża jest wrecz mężowym klonem, na zdjęciach z dzieciństwa mąż wygląda IDENTYCZNIE. Co więcej synek sam sobie wybrał męża za ulubieńca. I bylo tak od samego początku! A drugi synek na odwrót - jest "maminy" i z wyglądu, i z zachowania i z wyboru.
    Tak to jest - dusze dzieci same nas wybierają :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie jeszcze produkuję i staram się być z blogiem własnym i cudzymi na bieżąco - ale zobaczymy, jak długo mi się to uda, bo Bąbel ucina sobie ostatnio coraz krótsze dzienne drzemki ;)

      No to faktycznie miałaś "nosa", kobiecą intuicję czy jakkolwiek to zwał :) Super, że możecie się tak sprawiedliwie Czupurkami "dzielić" i że wszyscy w związku z tym zadowoleni :)

      Usuń
  11. Zawsze myślałam, że szał na tatę u Ł wynika z prostej przyczyny - jest dziewczynką. Koleżanka psycholog mnie w tym utwierdzała.
    A teraz jest F i szał na tatę trwa.
    Czyli jednak o tatę chodzi. Musi być fajniejszy niż sądziłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, widocznie go nie doceniałaś ;) Ale przecież Ty też fajna jesteś, więc...hmmm...chyba tylko nasze dzieci mogłyby nam jakoś wyjaśnić, skąd się biorą te ich konkretne sympatie i ciągotki ;)

      Usuń
  12. No u nas generalnie króluje tata. No chyba, że baaaaardzo przeskrobie (np zupełnie, ale to zupełnie niesłusznie nakrzyczy na któreś dziecię lub wytrze nos sadysta jeden). Jak jedziemy wszyscy to ja Miśkowi nawet pasa nie mogę odpiąć, bo od razu jest wrzask, że tata ma przyjść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się nazywa męska solidarność ;) Może z czasem chociaż Wasza mała Księżniczka zacznie z Tobą sympatyzować - jestem pewna, że tak, bo kto lepiej niż mama we wszystkie arkana kobiecych spraw wprowadzi? :)

      Usuń
    2. Przynajmniej na razie to w przypadku Małej mama ma jeden niezaprzeczalny atut, którego nie ma i nigdy nie będzie miał tata - ciepłe mleko. Ale i tak jak brzuszek pełny to tata fajniejszy.

      Usuń
    3. pfffff Anulek, tata ma magiczną różyczkę i wyczaruje z niej HiPP BIO Combiotik oraz podgrzewacz :P Mama ewentualnie przyda się do zmiany pieluchy :D

      Usuń
  13. U nas wrocil TATA- ta iskra w oku kiedy sie zjawia po pracy- mama moze wtedy zniknac na kosmos.. ;/ chodz niektore sytuacje sprawiaja ze mam dosc... i łkam w poduche,

    OdpowiedzUsuń
  14. Widzę, że tutaj nie ma równouprawnienia :D Drogie Panie teraz ja się wepchnę z buciorami między Was. Jak miło hehe Poniższym linkiem zdemoluję Wasze ego :D Co złego to nie ja hehe

    http://joemonster.org/art/32130

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabiłeś mnie tym linkiem ;) Teraz to ja czuję się kompletnie do bani i niepotrzebna ;) Gdybym znów była dzieckiem, to te męskie sposoby spędzania czasu zdecydowanie bardziej by mi odpowiadały ;)

      Usuń
    2. A widzisz! 1 : 0 dla taty HA!

      Usuń
  15. u mnie było bardzo podobnie, córka jak widziała męża to uciekała, wyrywała się i płakała, nie była to przyjemna sytuacja, ale teraz jest córeczką tatusia ;-)

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie opinie, sugestie, nieskrępowana wymiana zdań, a nawet konstruktywna krytyka - mile widziane :)