poniedziałek, 29 sierpnia 2022

BACK TO SCHOOL. Wyprawka szkolna od Kolorowy-Zeszyt.pl

Sama nie mogę w to uwierzyć, ale nasz Bąbel w tym roku idzie już do drugiej klasy szkoły podstawowej (a dopiero co był kilkumiesięcznym brzdącem, zawiniętym w polarowy kocyk! ;)) Wakacje zleciały nam z prędkością światła, wypełnione po brzegi rodzinnymi wycieczkami i najróżniejszymi aktywnościami - ale 1 września zbliża się nieubłaganie, więc w końcu musieliśmy pomyśleć też o jakichś uczniowskich zakupach. Nauczona doświadczeniami z poprzednich lat, do tegorocznej wyprawki szkolnej podeszłam już nieco inaczej i bardziej zdroworozsądkowo. Miałam świadomość, które artykuły szkolne zużywają się najszybciej i są najbardziej potrzebne - a które stanowią tylko miły dodatek, starczają na zdecydowanie dłużej i zalegają w szufladach biurka miesiącami...


W tym roku niemal całą wyprawkę szkolną skompletowaliśmy w sklepie internetowym Kolorowy-Zeszyt.pl - ponieważ można zaopatrzyć się tam kompleksowo w produkty wiodących marek, nie trzeba czekać w kilometrowych kolejkach do kasy, a do tego mają naprawdę szeroki asortyment i konkurencyjne ceny :) Oprócz wszelkiej maści artykułów plastycznych, piśmienniczych i papierniczych w ofercie znajdują się też najróżniejsze akcesoria biurowe, które pozwalają nam na utrzymanie porządku w dokumentach oraz na ich sensowne, bezpieczne przechowywanie. Dodatkową OGROMNĄ zaletą zakupów przez internet jest fakt, że możemy na bieżąco kontrolować swoje wydatki i sprawdzać kwotę za każdym razem po dodaniu czegoś do wirtualnego koszyka. Unikamy więc sytuacji ze sklepów stacjonarnych - kiedy to co chwilę dorzucamy jakiś "drobiazg" do zakupowego wózka, a pod koniec przy kasie dosłownie łapiemy się za głowę na widok rachunku ;)
 




Jeżeli chodzi o plecak, tym razem nasz wspólny wybór padł na czterokomorowy model Stars od St.Right. Zdecydowaliśmy się na niego przede wszystkim ze względu na dużą pojemność, odpowiednio wyprofilowane ergonomiczne plecy, solidne usztywniane szelki z regulacją długości, wzmocniony gąbką spód i bardzo istotne dla bezpieczeństwa elementy odblaskowe. Dodatkowymi atutami są tu również uchwyty suwaka pozwalające na założenie zabezpieczenia kłódkowego, wodoodporny materiał, kieszeń termiczna na śniadaniówkę i przekąski oraz pomysłowy organizer z zawieszką na klucze. Akurat w tej kwestii nigdy nie oszczędzamy - bo to właśnie z nieodpowiednio skonstruowanych plecaków biorą się bardzo często wszelkie lordozy, kifozy, skoliozy i inne wady postawy. Warto więc zapłacić ciut więcej, ale wyposażyć dziecko w plecak zaufanego i sprawdzonego producenta z wieloletnim doświadczeniem. 





Oprócz tego zamówiliśmy też dwa piórniki firmy Warta, która funkcjonuje na polskim rynku już od trzech pokoleń, od 1982 roku. Wytłaczany motyw gwiazd pasował nam idealnie do plecaka - a poza tym w klasie naszego Juniora preferowany jest właśnie taki kształt, bez jakichkolwiek przegródek i usztywnień. Zgodnie z wytycznymi, jedna tuba została przeznaczona wyłącznie na kredki - natomiast w drugiej znalazło się miejsce na pozostałe niezbędne przybory.
 




Farby plakatowe, ołówki, kredki, kleje w sztyfcie i w tubie to rzeczy, które nasz Bąbel zużywa wręcz w hurtowych ilościach ;) Niestety, nie należy pod tym względem do zbyt oszczędnych - a zatem stwierdziliśmy, że od razu zrobimy sobie zapasy na dłuższy czas. Oczywiście nie mogło zabraknąć też polecanego przez wszystkich kleju introligatorskiego Magic - który poza murami szkoły przydaje się nam czasami również do różnych drobnych domowych napraw i moich projektów DIY.

Jeśli mogę Wam coś zasugerować, w naszym domu furorę robią zapachowe artykuły plastyczne - kuszące intensywnym aromatem poziomki, limonki, czekolady, a nawet zielonej herbaty. To naprawdę miła odmiana w porównaniu z tradycyjnym klejem, plasteliną czy flamastrami - zwłaszcza, że niektóre dzieci są bardzo wyczulone na tego typu rzeczy...Niezwykle przydatne są też wszelkie korektory i wymazywalne długopisy ze specjalną precyzyjną końcówką - ponieważ wiadomo, że na tym etapie edukacji zdarzają się dość częste pomyłki i nie wszystko wychodzi od razu tak, jak byśmy tego chcieli ;)





W kwestii zeszytów w tym roku uderzyliśmy w klasykę: jednolite gładkie okładki, które wydały się nam najbardziej uniwersalne i ponadczasowe. Ulubione postaci z bajek i podziwiani superbohaterowie w przypadku Bąbla zmieniają się dosłownie jak w kalejdoskopie - więc raczej unikamy konkretnych motywów i nie przywiązujemy się zbyt mocno do limitowanych, licencyjnych kolekcji (aczkolwiek takie również na stronie Kolorowy-Zeszyt.pl znajdziecie!)

Reasumując, od moich szkolnych czasów nastąpiła prawdziwa wyprawkowa rewolucja! Nawet najzwyklejsza plastelina dostępna jest w wersji neonowej, pastelowej, zapachowej, brokatowej czy też świecącej w ciemności... Rzecz jasna w pierwszej kolejności kierujemy się listą, jaką otrzymujemy od wychowawcy - ale czasami pozwalamy sobie również na jakieś zakupowe szaleństwo, ekstra gadżety i artykuły kreatywne, które pozwolą naszemu Juniorowi na uwolnienie jego artystycznego potencjału :)
 

A jak tam szkolne wyprawki Waszych pociech? 
Już skompletowane - czy nadal jesteście na etapie poszukiwań?


______________________________
* współpraca

niedziela, 28 sierpnia 2022

Spływy pontonowe w Bardzie ze Ski-Raft. Aktywny weekend z dzieckiem na Ziemi Kłodzkiej.

Spływy pontonowe w Bardzie to jedna z największych, najbardziej popularnych atrakcji Kotliny Kłodzkiej i tej części Sudetów - natomiast o oprawę całego wydarzenia oraz o bezpieczeństwo jego uczestników dba kompleksowo firma Ski-Raft. Zanim ostatecznie zdecydowaliśmy się na taki rodzinny rafting Przełomem Bardzkim, poszperaliśmy trochę w internecie i upewniliśmy się, że będzie to rozrywka odpowiednia dla nas i dla naszego ośmiolatka. Dziś zapraszamy Was na relację z tej wyjątkowej wycieczki: momentami zabawnej i nieprzewidywalnej, chwilami nieco ekstremalnej - ale zdecydowanie godnej polecenia! 


Nasza przygoda z raftingiem zaczęła się w secesyjnym, XIX-wiecznym Pałacu Ławica. Pierwsze wzmianki na temat tego zabytkowego zespołu pałacowo-folwarcznego pochodzą z 1830 roku, natomiast obecnie funkcjonuje tu hotel, glamping oraz cały szereg innych turystycznych niespodzianek. Goście mogą skorzystać między innymi z pola paintballowego, stanowisk grillowych oraz znajdującej się nieopodal gry terenowej "Folwark Szyfrów" - dlatego bardzo często organizuje się tu wycieczki szkolne, wieczory kawalerskie i panieńskie, imprezy rodzinne i firmowe.
 






Do dyspozycji zwiedzających mamy również kilka izb muzealnych - przedstawiających chociażby dawną kuźnię, papiernię czy warsztat samochodowy. Możemy też zaprzyjaźnić się z kurami, kaczkami i kozami zamieszkującymi tutejsze pomieszczenia gospodarcze - a także zajrzeć do wnętrza wagonu bydlęcego z 1945 roku. Prawda jest jednak taka, że to właśnie spływy pontonowe i kajakowe Nysą Kłodzką przyciągają tu największe rzesze turystów! Wystarczy przyjechać z rana i kupić bilety w kasie - a już za chwilę zostajemy zaopatrzeni w kapoki i pędzimy meleksem do miejsca, z którego mamy wyruszyć w kilkugodzinny pontonowy rejs. 
 






Meleks przewozi nas praktycznie nad sam brzeg rzeki, gdzie zostajemy pouczeni na temat zasad bezpieczeństwa i poinformowani o przebiegu całej trasy. Moje podstawowe pytanie brzmiało: "Czy jest bardzo głęboko i czy się nie potopimy?" - ale po czasie stwierdziłam, że było ono totalnie bezzasadne. W większości miejsc Nysa Kłodzka okazała się na tyle płytka, że mogliśmy bez problemu dotknąć dna wiosłem - natomiast jej nurt na tyle spokojny, że trzeba było nieźle się tym wiosłem namachać, by w ogóle płynąć z jakąś sensowną prędkością ;)
 
Widoki po drodze są naprawdę malownicze: mnóstwo zieleni, skałki, w tle nieco wyższe wzniesienia, a już przy wlocie do samego Barda imponujący kamienny most. Można spotkać też kaczki oraz inne ptactwo, pasące się nad rzeką krówki, a podobno nawet muflony (choć my akurat nie mieliśmy aż tyle szczęścia). Jednak jeżeli zależy Wam na ciszy, spokoju i prawdziwym kontakcie z naturą to wybierzcie raczej jakiś dzień w środku tygodnia, kiedy wszyscy uczestnicy weekendowych wieczorów kawalerskich pojadą już do domu ;) (Uwierzcie mi, że w sobotę było takich ekip po prostu zatrzęsienie - natomiast poza nami widzieliśmy chyba tylko dwie  czy trzy rodziny z małymi dziećmi).
 






Czy podczas raftingu na Nysie Kłodzkiej zdarzają się jakieś newralgiczne, mniej bezpieczne momenty? Może być tak, że przy nieco większym nurcie nie nadążycie z wiosłowaniem i zostaniecie obróceni wokół własnej osi (nam zdarzyło się to dwukrotnie) - ale generalnie ponton okazał się dość łatwy do opanowania nawet dla naszej małej, trzyosobowej drużyny. Kiedy dopływa się do żółtego budynku elektrowni trzeba na chwilę dobić do brzegu i przenieść ponton kilkaset metrów, żeby nie osiąść na mieliźnie i ominąć próg wodny. Z tego względu dobrze jest płynąć jakimś większym zespołem z przewagą męskiego pierwiastka - ale w razie problemów można też liczyć na wsparcie bardzo sympatycznej i pomocnej obsługi :)
 





 
Po dotarciu do przystani w Bardzie możemy skorzystać z kilku punktów gastronomicznych, zjeść kiełbaskę z grilla, smażonego pstrąga albo po prostu odpocząć i nabrać sił na dalsze zwiedzanie miejscowości. Bardo w ostatnich latach dość mocno się rozwinęło, powstało w nim sporo sympatycznych kafejek i kameralnych restauracji - w związku z czym nie przypomina już tego biednego, smutnego miasteczka, jakie pamiętam sprzed dekady. Warto zajrzeć chociażby do kultowej piernikarni (gdzie powita Was obsługa w tradycyjnych strojach z minionej epoki), poszukać z dzieckiem rowerowych symboli miasta albo obejrzeć ruchomą szopkę przy Placu Wolności 5.
 
Kiedy już zechcemy wrócić po samochód, do Ławicy zabierają nas specjalnie podstawione busy, których odjazd ogłaszany jest przez megafon. Podróżować może nimi tylko kierowca auta wyposażony w zieloną opaskę, natomiast reszta ekipy musi poczekać na jego powrót na przystani - ale możecie mi wierzyć, że jest to bardzo przyjemna miejscówka i czas oczekiwania zupełnie się tam nie dłuży :) Popołudnia w pałacyku są zdecydowanie spokojniejsze i mniej oblegane przez turystów - dlatego zanim ostatecznie pożegnacie się z tym miejscem warto zrobić jeszcze jeden obchód po okolicy, skosztować kraftowego piwa albo innych tamtejszych specjałów.
 






Jak długo trwa spływ pontonowy na trasie Ławica-Bardo? To zależy, czy macie ochotę intensywnie wiosłować ;) W większości internetowych relacji czytałam, że trzeba zarezerwować sobie 3, a nawet 4 godziny na sam pobyt w pontonie - natomiast my ewidentnie poszliśmy na rekord i zmieściliśmy się w czasie poniżej dwóch godzin. (Pani z obsługi stwierdziła, że to ewenement i że będzie opowiadać o nas innym turystom ;)) 
 
Z praktycznych wskazówek, warto zabrać ze sobą jakieś ubranie i buty na zmianę na wypadek przemoczenia - choć ze względu na niewielką prędkość i bardzo łagodne fale jest to raczej mało prawdopodobne. Generalnie całą oprawę i organizację spływu oceniamy BAAARDZO POZYTYWNIE !!! Ludzie ze Ski-Raft są przemili, mają ogromną cierpliwość dla histeryczek i choleryczek (to ja) oraz świetne podejście do dzieci. To właśnie dzięki nim wszystko przebiega sprawnie, szybko i bez najmniejszych problemów - a przy okazji można się nieźle ubawić, wysłuchując opowieści o przygodach związanych z ich pracą ;) 


Ceny biletów na spływ
(obejmują ponton lub kajak, kamizelki, wiosła,
transport meleksem nad rzekę i transfer busem po auta):
 
normalny - 60 pln
ulgowy - 50 pln  

rezerwacje telefoniczne: 725 300 303 

wtorek, 23 sierpnia 2022

Centrum Historii Zajezdnia we Wrocławiu - niezapomniana podróż w czasie oraz interaktywne muzeum dla całej rodziny.

Centrum Historii Zajezdnia we Wrocławiu to stosunkowo "młody" przybytek na mapie atrakcji województwa dolnośląskiego. Jego uroczyste otwarcie nastąpiło we wrześniu 2016 roku - ale historia samego budynku sięga przełomu XIX i XX wieku. Zajezdnia na ulicy Grabiszyńskiej pojawiła się na mapie miasta w 1893 roku, z przeznaczeniem dla ówczesnego taboru tramwajowego. Przez wiele lat była niemym świadkiem skomplikowanych i burzliwych dziejów Wrocławia, uległa zniszczeniu w trakcie walk o Festung Breslau - natomiast w 1945 roku została częściowo odbudowana i przejęta przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne.

Dzisiaj funkcjonuje tu dwupoziomowe interaktywne muzeum, nawiązujące swoją tematyką do okresu II wojny światowej, stalinizmu, komunizmu i początków Solidarności.   Obiekt prowadzony jest przez Ośrodek "Pamięć i Przyszłość", nadzorowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz przez wrocławski samorząd. Najnowsza historia Polski zaprezentowana została ze szczególnym uwzględnieniem dziejów Wrocławia i Dolnego Śląska - w moim odczuciu w sposób absolutnie niesztampowy, nowatorski, łączący pokolenia...
 
 Zapraszamy na naszą (foto)relację z wizyty w tym wyjątkowym miejscu!



Wystawa stała pod tytułem "Wrocław 1945-2016" to opowieść o powojennych losach miasta i jego mieszkańców, którzy po zakończeniu walk przybywali tutaj z różnych stron Polski i Kresów. Ekspozycja pokazuje, jak przebiegał cały proces napływu ludności, w jakich warunkach podróżowali przybysze i jak próbowali na nowo odbudować swoje życie w tamtych niespokojnych czasach. Dzięki bardzo sugestywnym scenografiom, fotosom, różnorodnym rekwizytom i licznym efektom multimedialnym zwiedzający mogą poczuć się jak osoby, które przyjechały do Wrocławia tuż po wojnie - ponieważ wystawa została zaprojektowana na podobieństwo ówczesnego miasta, z jego ulicami, sklepami, dworcem kolejowym i budynkami mieszkalnymi.




Zanim wybraliśmy się do CH Zajezdnia, mieliśmy sporo różnych dylematów...Czy nasz ośmiolatek się tam w ogóle odnajdzie? Czy wystawa nie będzie dla niego zbyt poważna, trudna, pełna kompletnie niezrozumiałych treści? Czy nie będziemy musieli przerywać zwiedzania, nieustannie bombardowani komunikatami: "Mamo, nudzę się!" ??? Na szczęście, żaden z tych czarnych scenariuszy się nie sprawdził. Podczas gdy dorośli kontemplują wnikliwie wszystkie eksponaty, najmłodsi goście Zajezdni mają okazję wcielić się w rolę muzealnych detektywów. Już przy wejściu otrzymują niewielką mapkę, która stanowi coś w rodzaju fascynującej gry terenowej. Ich zadanie polega na odnalezieniu wszystkich ukrytych pieczątek i przybiciu stempelków w odpowiednich miejscach - a po zakończeniu zwiedzania czeka na nich drobny upominek w postaci naklejek lub zmywalnych tatuaży, nawiązujących tematycznie do ekspozycji.



Jak wiadomo, po wyzwoleniu się spod okupacji niemieckiej Polska nadal nie odzyskała pełnej swobody i autonomii, znajdując się w strefie wpływów Związku Radzieckiego. Kolejne pomieszczenia Zajezdni nawiązują właśnie do tego niechlubnego, smutnego okresu historii - pełnego represji wobec osób, które uznano za "wrogów systemu". W jednej z sal zaaranżowano nawet celę dla więźniów politycznych z piętrowymi pryczami i całym standardowym wyposażeniem. Oprócz tego możemy zajrzeć też do wnętrza sklepu mięsnego, którego półki oczywiście świecą pustkami i w którym nie znajduje się nic oprócz smalcu - albo rozsiąść się w fotelach czytelni i zapoznać z życiorysami wielu wybitnych Wrocławiaków, z których spora część z pewnością również nie uniknęła prześladowań (każda z szuflad to skarbnica wiedzy na temat ich osiągnięć).


Z największym zainteresowaniem naszego Bąbla spotkała się chyba izba imitująca dawną szkolną klasę. Jeszcze z własnego dzieciństwa pamiętam doskonale te ogromne drewniane ekierki, tradycyjne kredowe tablice czy zielone blaty ławek z miejscem na atrament (siedziałam przy identycznej, jako uczennica pierwszej klasy! ;)) O wiele milsze wspomnienia wzbudziły we mnie wnętrza mieszkalne: charakterystyczne meblościanki pełne modnych niegdyś kamionek i kryształów, stare maszyny do pisania, gramofony, a nawet odcinek "Reksia" wyświetlany na ekranie zabytkowego odbiornika. To była naprawdę niesamowita sentymentalna podróż w czasie - do lat, które pomimo wszelkich swoich wad i niedogodności pod wieloma względami były też (moim skromnym zdaniem) bardziej "ludzkie" i skoncentrowane na BYĆ, zamiast MIEĆ...


W trakcie całego zwiedzania Zajezdni podążamy wzdłuż wymalowanych na podłodze strzałek i linii, które w bardzo sensowny i przejrzysty sposób przeprowadzają nas przez kolejne lata. Po zejściu do podziemi zaczynamy swoją przygodę z "Solidarnością", która we Wrocławiu narodziła się właśnie przy ulicy Grabiszyńskiej. To tutaj 26 sierpnia 1980 roku dotarł kierowca MPK Tomasz Surowiec, wioząc ze sobą postulaty strajkującej Stoczni Gdańskiej. W oficjalnych mediach panowała na ten temat zmowa milczenia, więc ludzie w innych rejonach Polski żyli w nieświadomości tamtejszych wydarzeń. Informacje rozchodziły się w dużej mierze "pocztą pantoflową", dzięki Radiu Wolna Europa i działaczom opozycji. Ostatecznie kierowcy z Wrocławia przyłączyli się do strajku w geście wsparcia dla swoich gdańskich kolegów. Już wkrótce dołączyły do nich również inne zakłady pracy, a teren zajezdni nr 7 stał się centralą Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego.


Muzealne podziemia to przede wszystkim świadectwo działalności opozycyjnej, ale nasz Junior jeszcze nie do końca ogarnia cały kontekst historyczny. Najbardziej zainteresował go widok reliktów minionej epoki: przedmiotów codziennego użytku, "zabytkowego" papieru toaletowego, dawnych dziecięcych zabawek, kosmetyków, mebli i sprzętów AGD w stylu retro. Zaciekawiony wysłuchiwał również fragmentów archiwalnych przemówień, audycji radiowych i telewizyjnych (za szczególnie znamienne uważam jego pytanie: "A czy ten Jaruzelski to taki nasz dzisiejszy Kaczyński?") Nie mógł uwierzyć, że mama (jako kilkuletnia dziewczynka) podróżowała ze swoimi rodzicami Fiatem 126p identycznym, jak ten na wystawie - i że nie było w nim klimatyzacji, nawigacji ani nawet miejsca, by swobodnie rozprostować nogi ;)


Mogłabym jeszcze bardzo długo opowiadać o tym, czego doświadczyliśmy w Centrum Historii Zajezdnia - ale nie chcę odkrywać przed Wami wszystkich kart i mam nadzieję, że po naszej rekomendacji wybierzecie się tam osobiście :) Poniżej podrzucę natomiast garść praktycznych wskazówek, które mogą się Wam przydać podczas planowania takiej wizyty:

  • CH Zajezdnia jest czynne od wtorku do niedzieli (wtorek środa 9-17, czwartek 10-17, piątek sobota niedziela 10-18); ostatnie wejście odbywa się na godzinę przed zamknięciem - ale polecam zwiedzanie bez pośpiechu i zarezerwowanie sobie minimum 2 godzin;
  • cena biletu normalnego to 10 złotych, natomiast ulgowego 5 złotych (w ofercie znajdują się również bilety rodzinne 2+2 oraz bilety grupowe);
  • na miejsce możecie dojechać tramwajami linii 4, 5, 11 i 74 lub autobusami linii 124, 126, 134;
  • pod budynkiem znajduje się spory biletowany parking - ale po okazaniu i zeskanowaniu biletu przy kasie Zajezdni opłata parkingowa zostaje nam "umorzona" (a zatem koszt takiej wycieczki okazuje się naprawdę niewielki, biorąc pod uwagę ogrom nowych wrażeń i możliwość znalezienia się w zupełnie innej rzeczywistości!)  
 
Centrum Historii Zajezdnia
ul. Grabiszyńska 184 
53-235 Wrocław