czwartek, 28 stycznia 2021

"Skrzaty" - 3 wesołe gry rodzinne od Kukuryku. Nauka wzorów,kolorów i liczenia.

Krasnoludki zapewne nadal mieszkają z Królewną Śnieżką w małej chatce pośrodku ciemnego lasu i parają się ciężką pracą w kopalni diamentów - natomiast Skrzaty poszły o krok dalej,podążyły z duchem czasu i stały się gwiazdami parentingowych social mediów oraz bohaterami jednej z naszych ulubionych rodzinnych gier od Wydawnictwa Kukuryku :) 

Tak naprawdę to niepozorne pudełeczko mieści w sobie elementy niezbędne do przeprowadzenia familijnych rozgrywek w aż trzech różnych wariantach. W każdym z nich zawodnicy w wieku od czterech lat wzwyż muszą wykazać się sporą spostrzegawczością,sprytem i refleksem - a także znajomością i umiejętnością odróżniania od siebie poszczególnych wzorów i kolorów.

WARIANT NR 1

Poza figurkami przedstawiającymi skrzaty ubrane w barwne i wzorzyste stroje, w opakowaniu znajdziemy również plik zielonych kart ze wskazówkami na odwrocie. W pierwszym wariancie gry układamy je wszystkie na stosiku, a następnie rozmieszczamy wokół niego naszych sympatycznych bajkowych bohaterów. Naszym zadaniem jest znalezienie jak największej liczby skrzatów,które spełniają warunki przedstawione na odkrywanych kolejno kartach. Szukamy zatem postaci mających na sobie określone części garderoby,kolory i printy - a także dzierżących w dłoniach konkretne skrzacie rekwizyty. Rozgrywka dobiega końca,kiedy wykorzystamy już wszystkie karty ze stosiku lub zbierzemy ze stołu wszystkie skrzaty - natomiast jej zwycięzcą zostaje oczywiście zawodnik,który zgromadził ich największą kolekcję.

WARIANT NR 2

Wariant numer dwa zakłada dodatkowe wykorzystanie 24 tafelków z wzorami. Również układa się je na stosie rewersem do góry, a następnie rozdaje wszystkim graczom po jednym kartoniku - w taki sposób,by początkowo nie widzieli jego zawartości. Dopiero na sygnał "start!" zawodnicy odkrywają swoje karty i prześcigają się w poszukiwaniu postaci,które mają na swoich ubraniach takie same nadruki,jak na wylosowanych tafelkach. Jeśli gracz uzna,że odnalazł już wszystkie skrzaty pasujące do jego wzoru,zabiera ze stosu kolejny kartonik. Trwa to aż do momentu,w którym wszystkie skrzaty znajdą swój nowy dom - i po raz kolejny triumfuje osoba dysponująca ich największą liczbą.


WARIANT NR 3

W trzecim wariancie rozkładamy wszystkie skrzaty ich uśmiechniętymi buziami do dołu - natomiast każdy z graczy zostaje obdarowany zestawem aż czterech różnych tafelków. Zawodnicy odkrywają po kolei wybrane przez siebie skrzaty i sprawdzają,czy ich ubrania pasują do któregoś z wylosowanych wzorów. Jeśli nie - skrzat wraca na swoje miejsce i nadal leży na stole rewersem ku górze. Jeśli tak - dołącza do drużyny danego gracza i czeka na swoich następnych kompanów :) Gra kończy się w sytuacji,kiedy jedna z osób zbierze trzech skrzacich braci odzianych w stroje zawierające ten sam wzór. Kluczowe jest tutaj oczywiście uważne zapamiętywanie,gdzie znajdują się skrzaty spełniające nasze warunki i w którym miejscu zostały one odłożone przez przeciwnika.


 Czego uczą nas "Skrzaty" i jakie korzyści płyną ze wspólnych rodzinnych rozgrywek?
 
Jak już wcześniej wspomniałam,dziecko uczy się tu przede wszystkim rozpoznawania kolorów,wzorów oraz kształtów - a oprócz tego jest to dla niego wspaniały trening spostrzegawczości,koncentracji i koordynacji ręka-oko. Dodatkowo po każdej zakończonej rundzie następuje ekscytujący moment,kiedy trzeba wszystkie nasze skrzaty skrupulatnie zsumować - co sprzyja oczywiście nauce liczenia w uwielbianej przez dzieci, zabawowej formie. Każdy kreatywny rodzic na pewno będzie w stanie wykorzystać skrzacich bohaterów również do innych rozwijających aktywności - jak chociażby tworzenie sekwencji czy wykonywanie pierwszych prostych działań matematycznych na zbiorach

Myślę,że z grą poradzą sobie dzieci nawet nieco młodsze,niż sugerowana przez producenta kategoria wiekowa 4+. Do opisów na kartach dołączone są obrazki,więc wszystko odbywa się tutaj bardzo intuicyjnie i nie wymaga od małych zawodników umiejętności samodzielnego czytania. Same skrzaty są natomiast tak urocze,zabawne i ciekawe graficznie,że każdy maluch na pewno chętnie się z nimi zaprzyjaźni i zaprosi je do swojego pokoju - nawet jeśli już powoli zaczyna brakować w nim miejsca na kolejne planszówki ;)

"Skrzaty"
Wydawnictwo Kukuryku
liczba graczy: 1-6
wiek graczy: 4+
 


niedziela, 24 stycznia 2021

Akademia Mądrego Dziecka. Pierwsze bajeczki,zagadki i niesamowite zwierzęta. Najbardziej pomysłowe książeczki dla najmłodszych od Harper Kids.

Cykl "Akademia Mądrego Dziecka" od Wydawnictwa Harper Kids już niejednokrotnie mnie bardzo pozytywnie zaskakiwał - ale tym razem jestem absolutnie oczarowana i w totalnym szoku,na jakie pomysłowe i niebanalne rozwiązania można wpaść,a następnie wykorzystać je w dziecięcej literaturze! :) Przedpremierowo przedstawiam Wam nowości z aż czterech różnych serii dla najmłodszych - a Wy już sami zdecydujcie,która najbardziej Was urzekła i dla której znalazłoby się miejsce na Waszych książkowych regałach :)


SERIA PIERWSZE BAJECZKI

"Dzień dobry,szczeniaczku!"

Zacznijmy może od propozycji najmniej skomplikowanych,skierowanych do początkującej grupy małych Czytelników - ale jak to mówią,"siła tkwi w prostocie" :) Dwie pierwsze bajeczki o pieskach i kotkach to zaledwie kilka kartonowych stronic wypełnionych dużymi ilustracjami i ograniczoną do minimum ilością tekstu - lecz na każdej z nich dzieje się coś ciekawego,a ruchome elementy zachęcają do ich przesuwania i manipulowania małymi paluszkami w specjalnych otworach.

 

"Dzień dobry,kotku!" 

Wprawiane w ruch zwierzęta zbliżają się i oddalają od siebie,machają ogonkami,nie ustają w pogoni za owadami i motkami wełny,wysuwają języczki,by napić się mleka czy też skosztować pysznej psiej karmy. Dla każdego maluszka na pewno będzie to spore i niosące radość zaskoczenie  - a także dodatkowa okazja do ćwiczenia małej motoryki i sprawności manualnej.

SERIA PIERWSZE ZAGADKI

"Smakołyki"

Kolejna seria opiera się na stopniowaniu napięcia i sukcesywnym odkrywaniu przed dzieckiem fragmentów ukrytych ilustracji. Każdemu fragmentowi towarzyszy oczywiście stosowna krótka podpowiedź,by maluch mógł próbować samodzielnie odgadnąć zawartość poszczególnych stron. Na końcu naszym oczom ukazują się kompletne obrazki wraz z podpisami - zależnie od tomu prezentujące ulubione dziecięce przysmaki lub zabawki i przedmioty codziennego użytku.


***

"Mój świat" 

Każda z książeczek zawiera też obiecywaną na okładce niespodziankę - czyli ukryte na ostatniej stronie mini puzzle złożone z dwóch lub trzech dużych elementów. Kolejny raz mamy tu do czynienia nie tylko z rozwojem małej motoryki - ale również z ćwiczeniami na spostrzegawczość,wzbogacaniem dziecięcego słownictwa oraz ze zdobywaniem nowej,cennej wiedzy o otaczającym nas świecie.



***

 SERIA ZWYCZAJE ZWIERZĄT

"Chcę jeść!"

Seria dotycząca zwierzęcych zwyczajów to wprost idealne odzwierciedlenie powiedzenia,że "pozory mylą". Początkowo patrząc na poszczególne ilustracje wydają się nam one czymś zupełnie oczywistym i jednoznacznym. Dopiero po rozłożeniu każdej ze stron naszym oczom ukazują się zupełnie nowe postaci,zwierzęta i obiekty.



"Chcę spać!" 

Wychodzi na jaw,że widziane wcześniej obrazki były zaledwie niewielkim fragmentem i cząstką całej zaprojektowanej przez Autorów grafiki. Można się tutaj naprawdę zdziwić,a jednocześnie docenić ogromny talent i kreatywność ilustratorów - którzy zwykłą kolbę kukurydzy potrafią przeobrazić w całe stado śpiących nietoperzy,a smakowitego cukierka w odwłok żywiącej się nektarem miodowej mrówki ;)




SERIA NIESAMOWITE ZWIERZĘTA

"Maszyny 1"

Na co dzień raczej nie zwracamy uwagi na podobieństwa występujące w świecie ludzi i zwierząt oraz na rozwiązania,jakie człowiek w pewnym sensie zapożyczył od swoich mniejszych braci. Dwie książeczki pod tajemniczym tytułem "Maszyny" z całą pewnością nas na to uwrażliwią i zmienią naszą perspektywę - ponieważ prezentują najpopularniejsze ludzkie wynalazki i środki transportu,a jednocześnie wskazują cechy zwierząt,którymi zainspirowali się ich konstruktorzy. W ten sposób dowiadujemy się między innymi, że:

  • koparka została zaprojektowana na wzór szczypców kraba;
  • łódź podwodna posiada element bardzo zbliżony do rybiego pęcherza pławnego;
  • słynny samochód garbus swoimi opływowymi kształtami i lekką budową przywodzi na myśl biedronkę,
  • a trajektoria lotu paralotni i motolotni do złudzenia przypomina sposób poruszania się meduz oraz nietoperzy...

"Maszyny 2" 

Poza samymi konstrukcyjnymi ciekawostkami znajdziemy tu również świetny obrotowy mechanizm,przy pomocy którego sami będziemy mogli dokonać metamorfozy zwierząt w zainspirowane nimi wehikuły. Nawet nasz sześciolatek był takim rozwiązaniem nieźle zaskoczony - a w przypadku młodszych dzieci spodziewajcie się wręcz głośnych okrzyków zdumienia i pisków zachwytu ;)Specjalnie dla Was nagraliśmy nawet krótki filmik,który znajdziecie poniżej - żebyście mogli naocznie przekonać się o wyjątkowości tego konceptu :)


 


***
Pozostałe książeczki z cyklu "Akademia Mądrego Dziecka" znajdziecie >>> TUTAJ,
a za egzemplarze recenzenckie dziękujemy oczywiście Wydawnictwu Harper Kids :) 


piątek, 22 stycznia 2021

Dieta sokowa/sokowy detoks - przemyślenia "po",wady i zalety.

 Czym jest dieta sokowa,zwana również sokowym detoksem?  

W wielkim skrócie jest to picie przez kilka dni wyłącznie wody oraz soków skomponowanych z najróżniejszych ziół,warzyw i owoców. Jedna butelka takiego soku ma zastąpić nam jeden posiłek - choć w niektórych wariantach diety dozwolone są również lekkie warzywne surówki (pozbawione jakichkolwiek sosów czy innych dodatków).

Gotowe diety sokowe stały się ostatnimi czasy niezwykle popularne i można zamówić je na wielu stronach internetowych z dowozem do domu. Kurier dostarcza nam cały zamówiony zestaw soków w specjalnym termoizolacyjnym opakowaniu, wyposażonym we wkład chłodniczy - a naszym jedynym zadaniem jest przechowywanie go w lodówce i konsumpcja napojów zgodnie z załączoną rozpiską. Inne rozwiązanie to samodzielne przygotowywanie świeżych soków przy pomocy wyciskarki - jednak zajmuje to trochę więcej czasu,a koszty zakupu wszystkich niezbędnych składników i samego urządzenia też nie należą do najniższych. 

 
foto:pixabay.com/photomix-company

Co obiecują nam producenci i dystrybutorzy diet sokowych?  

Najczęściej wśród ich zapewnień znajdziemy hasła dotyczące oczyszczenia naszego organizmu,zrzucenia kilku nadprogramowych kilogramów,poprawy kondycji skóry oraz włosów, a także motywacji i pierwszego kroku do zmiany niewłaściwych nawyków żywieniowych. Produkty dostępne w ramach diet sokowych zwykle nie są pasteryzowane,lecz pozyskiwane metodą cold press - a więc tłoczone na zimno,dzięki czemu zachowują większość cennych witamin oraz minerałów.

Jak długo powinna trwać dieta sokowa i dla kogo jest przeznaczona? 

Trzeba pamiętać o tym,że dieta sokowa może być stosowana przez osoby dorosłe i zdrowe. Przeważnie zaleca się,żeby trwała od 3 do 7 dni - ponieważ stosowana krócej nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, a z kolei trwająca dłużej może wyrządzić nam więcej szkody,niż pożytku. Zawsze przed jej rozpoczęciem warto skonsultować się z lekarzem lub dietetykiem - by mieć pewność,że nie istnieją w naszym przypadku żadne przeciwwskazania do sokowego detoksu. Wśród wspomnianych przeciwwskazań wymienia się najczęściej: cukrzycę i inne przewlekłe schorzenia,niedokrwistość,ciążę i laktację,zbyt młody lub podeszły wiek,przyjmowanie niektórych leków,alergie pokarmowe na produkty wchodzące w skład diety oraz wzmożoną aktywność fizyczną. 

 Jak przygotować się do diety sokowej?  

Już na kilka dni przed rozpoczęciem diety sokowej należy zadbać o odpowiednie nawodnienie - czyli picie minimum półtora litra wody,niesłodzonej zielonej herbaty lub innych ziołowych naparów na dobę. Można też zastępować dwa posiłki w ciągu dnia (np. drugie śniadanie i podwieczorek) przygotowanymi samodzielnie owocowymi i warzywnymi koktajlami - a także ograniczyć spożycie mięsa i nabiału,wybierać kiszonki,pełnoziarniste pieczywo,kasze oraz makarony. Dzięki temu przestawienie się na sokowy detoks nastąpi stopniowo,niezbyt gwałtownie i nie będzie dla nas aż tak bolesne. Dodam jeszcze,że w trakcie diety sokowej najlepiej ograniczyć intensywny wysiłek fizyczny proporcjonalnie do ograniczonej kaloryczności przyjmowanych posiłków. Optymalnie jest przeprowadzić ją po prostu w momencie,kiedy mamy akurat kilka dni wolnych i możemy pozwolić sobie na włączenie trybu slow.

 
foto: pixabay.com/marijana1  

Dieta sokowa - moje wrażenia.

Jako osoba nie mająca zbyt dużego doświadczenia w tym temacie,zdecydowałam się na 3-dniowy sokowy detoks dla początkujących. Codziennie wypijałam 6 butelek soków warzywnych i owocowych (łącznie około 1000 kalorii) w określonej kolejności i o określonych porach - a oprócz tego piłam też duże ilości wody i zielonej herbaty. 

Pierwszy dzień minął mi zupełnie bezproblemowo. Wbrew pozorom,soki okazały się naprawdę sycące i nie odczuwałam jakiegoś wielkiego głodu. Większość czasu spędziłam pracując przy komputerze, czytając książki i grając w planszówki z Bąblem, więc i moje zapotrzebowanie kaloryczne nie należało do zbyt wygórowanych. Oczywiście więcej płynów to również częstsze wizyty w toalecie: czysta fizjologia,trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić ;)

Dzień drugi przyniósł ze sobą mały kryzys,lekkie osłabienie i ból głowy - ale nie było to na tyle dotkliwe,bym zapragnęła sięgnąć po krwisty stek czy ociekającego tłuszczem hamburgera ;) Poszliśmy na długi rodzinny spacer i po powrocie z niego już zupełnie przeszła mi ochota na jedzenie. Byłam tylko nieco bardziej senna - więc położyłam się ciut wcześniej,niż zwykle. 

W ciągu trzeciego dnia jakoś specjalnie nie myślałam o konsumpcji. Szczerze mówiąc nawet butelkę soku trudno mi było w siebie wcisnąć i musiałam dzielić ją na mniejsze łyczki - ale może wynika to z faktu,że ogólnie nie jem zbyt dużo i jestem przyzwyczajona raczej do niewielkich porcji. Generalnie rzecz biorąc, w ciągu całego 3-dniowego detoksu czułam się zadziwiająco dobrze i lekko (choć to pewnie bardzo indywidualna kwestia i każdy zareaguje na podobną "terapię" zgoła odmiennie).  

 
foto: pixabay.com/silviarita

Dieta sokowa - zalety.

  • W moim przypadku faktycznie pozwoliła pozbyć się uczucia ciężkości po świątecznym i noworocznym obżarstwie - a po chwilowym spadku nastroju dostałam motywacyjnego kopniaka i zastrzyk nowej energii.
  • Soki są pyszne,sycące i na tyle różnorodne,że nie odczuwałam monotonii w trakcie ich spożywania.
  • Dzięki diecie sokowej wprowadziłam do swojego jadłospisu kilka zdrowych produktów,do których wcześniej jakoś nie mogłam się przekonać - chociażby jarmuż,buraki i młody jęczmień.
  • Dieta sokowa pomogła mi utrwalić nawyk spożywania posiłków regularnie,o określonych godzinach i bez wieczornego podjadania - co zawsze stanowiło moją największą słabość.
  • Po zakończeniu diety nie miałam ochoty na fast foody,słodycze i inne kaloryczne przekąski - więc nawet tak krótki odwyk od nich bardzo dobrze mi zrobił i ukierunkował mnie na dalsze zdrowe odżywianie (tutaj).

Dieta sokowa - wady.

  • Kilogramy zgubione w trakcie takiej diety to w przewadze woda - więc kiedy detoks dobiega końca,szybko do nas wracają,a ich utrata jest raczej złudna i chwilowa. 
  • Nie dostrzegłam deklarowanej przez producentów poprawy w stanie mojej skóry czy włosów - bo to zwyczajnie zbyt krótki okres czasu,by jakiekolwiek spektakularne zmiany zaobserwować. 
  • W trakcie może pojawić się uczucie zmęczenia, osłabienia czy nadmiernego wychłodzenia organizmu.
  • Dieta sokowa nie jest dietą odpowiednio zbilansowaną i nie dostarcza nam stosownych ilości wszystkich składników odżywczych. Właśnie dlatego towarzyszą jej ścisłe zasady, ograniczenia czasowe i nie należy przeprowadzać jej częściej,niż raz na kwartał. 

 foto: pixabay.com/marijana1

Reasumując...

 ...dieta sokowa okazała się dla mnie bardzo interesującym doświadczeniem,które będę co jakiś czas cyklicznie powtarzać. Na pewno jest to dobry początek,by odmienić swoje dotychczasowe nawyki żywieniowe,zacząć jeść zdrowiej i bardziej świadomie, wprowadzać do swojego menu większe ilości warzyw i owoców. 

Jednocześnie nie spodziewajcie się po niej jakichś odchudzających i oczyszczających cudów - bo tutaj kilkanaście butelek soku nie wystarczy! Potrzebna jest systematyczna praca nad sobą,regularny ruch na świeżym powietrzu i długofalowa zmiana podejścia - a dodatkowo garść zdrowych żywieniowych inspiracji,które znajdziecie chociażby na portalu kulinarnym Przepisy.pl (kliknij)

***

Jestem bardzo ciekawa,czy kiedykolwiek stosowaliście u siebie taką dietę -
a jeśli tak, to jaka jest Wasza opinia na jej temat?  
 

wtorek, 19 stycznia 2021

"Opowiem ci,mamo,co robią konie" - najnowsza część kultowej serii od Naszej Księgarni.

Jeżeli lubicie serię "Opowiem ci,mamo..." od Naszej Księgarni - na pewno będziecie zachwyceni jej najnowszą częścią, dotyczącą koni. Premiera została wprawdzie przewidziana na 27 stycznia, ale my mieliśmy okazję przeczytać ją i zrecenzować na kilka dni przed tą zapowiadaną datą - a na oficjalnej stronie wydawnictwa już w tej chwili można dorzucać ją do swojego wirtualnego koszyka w przedsprzedaży.


Konie to piękne,mądre i niesamowicie majestatyczne zwierzęta - ale tak jak w przypadku każdego innego gatunku trzeba wiedzieć,jak się z nimi odpowiednio obchodzić. W książce znajdziemy wiele cennych wskazówek na temat ich budowy,diety,pielęgnacji,końskiego umaszczenia,zwyczajów panujących w stadninie - a także konkretnego ekwipunku i stroju,potrzebnego każdemu początkującemu dżokejowi.

Nie zabraknie również krótkich rymowanych wzmianek o historii gatunku i jego udomowieniu przez człowieka - a także o niebagatelnej roli,jaką pojedyncze zwierzęta oraz całe końskie zaprzęgi pełniły na przestrzeni wieków. Mali czytelnicy dowiedzą się też,jak wyglądają pegaz,centaur czy jednorożec - czyli wyimaginowane mityczne istoty,budzące jednoznaczne skojarzenia z końską fizjonomią. Poznają również gatunki "mieszane" - takie jak muł,zebryna czy zebrula - będące rzadko spotykanymi krzyżówkami koni,zebr i osłów.


 
Podobnie jak w pozostałych częściach cyklu, mamy tu do czynienia z dużym formatem,grubymi kartonowymi stronicami,bogatymi w detale ilustracjami oraz dodatkowymi zagadkami i łamigłówkami,dzięki którym dziecko ćwiczy swoją uwagę i spostrzegawczość. Na każdej rozkładówce znajdziemy jakieś pytania lub zadania,polegające m.in. na odnalezieniu drogi w labiryncie,wyszukaniu na rysunku konkretnych elementów albo różnic pomiędzy dwoma obrazkami. Na końcu czeka na nas również miła niespodzianka pod postacią gry planszowej "Wyścig przełajowy" - więc jeśli jesteście miłośnikami koni,dziecięcej wartościowej literatury oraz wspólnych rodzinnych rozgrywek to pędźcie po tę książkę w tempie...końskiego galopu! ;)
 
 "Opowiem ci,mamo,co robią konie" 
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
tekst: Izabela Mikrut
ilustracje: Ewa Poklewska-Koziełło
stron: 28 / wiek: 0-6
 

piątek, 15 stycznia 2021

Sanki na kółkach? Z Piccolino Adbor jeździmy nie tylko po śniegu :)

Znacie to uczucie,kiedy śniegu jak na lekarstwo - a Wasze dziecko mimo wszystko chce koniecznie pojeździć na sankach i nie bierze pod uwagę odmownej odpowiedzi? ;) My przerabialiśmy to wielokrotnie w ciągu kilku minionych lat - bo mieszkając w jednym z najcieplejszych regionów Polski raczej nie możemy liczyć na szalejące śnieżyce i metrowe zaspy ;) Ostatnią prawdziwą zimę w naszych najbliższych okolicach celebrowaliśmy jakieś cztery lata temu,kiedy Bąbel jeszcze dreptał wokół bloku jako rozkoszny i nieporadny dwulatek. Potem ocieplenie klimatu sprawiło,że w poszukiwaniu śniegu musieliśmy zapuszczać się coraz głębiej i dalej w Karkonosze oraz Góry Izerskie - jednak w tym roku udało nam się znaleźć skuteczne rozwiązanie tego problemu :)


Sanki na kółkach Piccolino Adbor to wbrew pozorom żadna fanaberia - tylko bardzo praktyczny i przydatny gadżet (przynajmniej dla nas). Poza standardowymi płozami posiadają jeszcze dodatkową przykręcaną od spodu platformę - a przy pomocy specjalnej wajchy zaledwie jednym ruchem można przekształcić je w coś w rodzaju wózka turystycznego. Dzięki temu nie trzeba męczyć się z taszczeniem sanek po terenie,gdzie akurat w danym momencie biały puch nie dopisał. Dziecko nie musi wstawać za każdym razem,kiedy zobaczymy przed sobą czarny bezśnieżny kawałek drogi - a my nie musimy dźwigać i kombinować,jak go bez szwanku dla sprzętu ominąć. Wystarczy nacisnąć wajchę,opuścić w dół platformę z kołami - i już można bez trudu pokonać mało sprzyjający odcinek naszej trasy :)


Poza wspomnianą dokręcaną platformą sanki Piccolino Adbor mają jeszcze kilka innych zalet i bardzo sensownych udogodnień: wysokie oparcie,taśmę do ciągnięcia i pchacz o regulowanym kącie nachylenia,pasy bezpieczeństwa,miękki materacyk oraz plastikowe podnóżki,które można w każdej chwili zdemontować. Dla najmłodszych dzieci pomyślano również o wersji ze śpiworkiem podszytym ciepłym kożuszkiem - a platforma jest kompatybilna z każdym prezentowanym na stronie producenta modelem.

Przyznam szczerze,że zanim zdecydowaliśmy się zamówić sanki Piccolino Adbor - przekopaliśmy pół internetu w poszukiwaniu podobnego patentu. Trafiliśmy na kilka całkiem udanych projektów DIY,w ramach których kółka do sanek przykręcali samodzielnie kreatywni rodzice - ale osobiście nie bardzo wiedzieliśmy,jak mamy się za to zabrać ;) Dlatego postanowiliśmy skorzystać z rozwiązania opracowanego przez profesjonalistów - a reakcja naszego Bąbla tylko utwierdziła nas w przekonaniu,że był to bardzo dobry wybór i przysłowiowy "strzał w dziesiątkę"!


Dodam jeszcze,że w trakcie naszych spacerów już kilka osób pytało nas,
gdzie kupiliśmy takie cudo i zapisywało sobie namiary na producenta
więc może i Was to zainteresuje :) 
 
Dajcie znać w komentarzach,co myślicie o takim wynalazku :)