niedziela, 6 grudnia 2015

Mikołajki.


W tym roku mieliśmy do wyboru trzy mikołajkowe imprezy w naszej najbliższej okolicy. Każda z nich oferowała nieco inne atrakcje dla maluszków, więc wybór był naprawdę trudny i aż szkoda było z którejś z nich zrezygnować. 

Ostatecznie postanowiliśmy zatem być wszędzie po trochu - i w związku z tym Bąbel mógł obejrzeć sobie aż trzech różnych Świętych w czerwonych kubrakach, ale tylko u jednego zdecydował się usiąść na kolanach i przyjąć od niego skromny, słodki upominek. Na szczęście nie jesteśmy jeszcze na etapie, kiedy musimy tłumaczyć Juniorowi, dlaczego każdy z tych Mikołajów wyglądał inaczej oraz który był tym "prawdziwym", a który tylko jego "pomocnikiem" ;)

Pierwsza impreza była najbardziej kameralna i swojska, bo zorganizowana przez nasz miejscowy dom kultury. Na drugiej - w centrum handlowym - Mikołajowi towarzyszyły bardzo sympatyczne, roztańczone elfy, natomiast trzecia - poprowadzona chyba z największym rozmachem - uświetniona została występami jednego z popularnych teatrów dla dzieci.

Po powrocie do domu przyszedł czas na rozpakowywanie prezentów od dziadków, chrzestnych i od nas. Bąbel jakoś średnio był tym wszystkim zainteresowany i pewnie jeszcze parę lat minie, zanim będzie z wypiekami na twarzy wypatrywał gościa z pękatym workiem na plecach, pierwszej gwiazdki i sunących po niebie sań zaprzężonych w renifery ;)

Na razie zdecydowanie największą frajdę sprawiły mu znalezione w jednej z paczek...pomarańcze, które potraktował najwyraźniej jako piłki, bo zaczął toczyć je po podłodze, transportować na przyczepce swojej ciężarówki i usiłował rzucać nimi do celu, jakim była nasza niczego nie spodziewająca się psina ;)

I my uszczknęliśmy coś dla siebie z tej mikołajkowej, radosnej atmosfery - a mianowicie wybraliśmy się z Małżem na "Listy do M.2" (film, o którym jedna z Was pisała jakiś czas temu, że "nie widzi na nim zadowolonego faceta" ;) ) No a mój jednak był zadowolony, bo na co dzień katuję go najczęściej kinem bardzo ambitnym i psychologicznym (ostatnio głównie skandynawskim), więc taka lekka i przyjemna komedia na "odmóżdżenie" okazała się dla niego całkiem sympatyczną odmianą ;)


P.S. Zdublował nam się jeden prezent. Może któraś z Was ma dziecię zafascynowane tak jak nasze strażą pożarną, bo bardzo chętnie oddamy w dobre ręce wóz strażacki z ostatniego zdjęcia. (Wyje, mruga światełkami, rusza oczami i wystawia język, zmienia kierunek jazdy po napotkaniu przeszkody, a do tego puszcza całe mnóstwo baniek mydlanych. No generalnie fajny jest, więc jakby coś, to dajcie znać w komentarzach lub na priv ;) )

20 komentarzy:

  1. My z M. wybieramy się na listy do M2, ale nie mamy opieki dla Małęj. Nikt nie chce z nią dłużej zostać, bo to żywe srebro, więc pozostaje nam czekać na dvd lub tv. Wóz super. Nasza Dziewczyna miała być chyba chłopakiem, bo zamiast lalek i akcesoriów do makijażu wybiera narzędzia taty:). Pomaga mu też we wszelkich pracach domowych:), więc jeśli nie macie co zrobić ze strażą to my się chętnie zaopiekujemy. My też chyba mieliśmy większą frajdę z Mikołajków i prezentów niż nasza Dziewczyna... Buziaki dla Was

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam podobnie jako mała dziewczynka - wszystkie koleżanki z lalkami i skakankami, a ja uwielbiałam majsterkować i bawić się w Indian ;) "Listy..." już pewnie krążą gdzieś w internetach i można je obejrzeć online, ale jednak kinowa atmosfera i jakość nie do podrobienia.

      W sprawie autka za chwilę się do Ciebie odezwę na maila :)Buziaczki :*

      Usuń
  2. A my w Mikołajki zajęliśmy się bardzo ważną świąteczną robótką:) Skrzyknęliśmy znajomych i powstała z tego wielka paczka kartek i upominków:) Dziękujemy za inspirację!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to super !!! Nie ma chyba lepszego dnia niż Mikołajki na tego typu akcje :) Za inspirację wszyscy musimy podziękować Litermatce, u której jako pierwszej pojawił się robótkowy wpis :)

      Usuń
  3. A my pojechaliśmy... Na działkę :-)
    Mamy takie same rajstopy! I książeczkę z Puchatkiem, grającą, która to była dziś ulubionym prezentem znalezionym 'w' butach Klopsa :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bąbel też tę książeczkę pokochał od pierwszego wejrzenia (jak zresztą większość zabawek wygrywających melodyjki). A najbardziej podoba mu się ostatnia scenka, w której Puchatek robi "oj,oj,oj!", bo wylewa mu się miód z akacji - i nie ma rady, muszę śpiewać i śpiewać podkładając tekst pod lecącą muzyczkę, wciąż od nowa ;)

      Usuń
  4. no ile pięknych prezentów:) super że synuś zadowolony z atrakcji a Wy z wyjścia do kina;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak już nieraz pisałam przy okazji omawiania "dziecięcych" atrakcji - rodzice chyba nawet bardziej zadowoleni od samego Bąbla hihi ;)

      Usuń
  5. Piękny dzień za Wami. Ile upominków. Mikołaj się postarał. Fajnie, że rodzice mogli też skorzystać i dostali wychodne :) My byliśmy na festynie. Z początku nie było łatwo bo Młody wystraszył się przebierańców, ale później się uspokoił. Co roku musiałam być tego dnia w pracy i patrzeć na festyn za oknem. Tym razem byłam z Synkiem. Szkoda tylko, że Mąż mógł być z nami przez chwilkę.
    Podobnie jak UN, zachęceni Twoim wpisem, przygotowaliśmy już robótkową kartkę i upominek. Pracujemy nad życzeniami wierszem. Robi się trochę późno, ale myślę, że paczuszka dojdzie na czas.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz Bąbi też był nieco zestresowany i wyglądał na zdziwionego, dlaczego wokół tego faceta ubranego na czerwono robi się tyle zamieszania ;)I tak jak pisałam, tylko jednemu Mikołajowi udało się przekonać go do zrobienia sobie wspólnego zdjęcia - od pozostałych raczej stronił i tylko z naszych rąk obserwował przebieg wydarzeń, z bezpiecznej odległości ;)

      Życzę Wam, żebyście kolejne Mikołajki i festyny spędzali już w komplecie. Może uda się przekonać szefową, żeby w ten specjalny dzień zrobiła wyjątek i wypuściła Męża z pracy?

      Nasze życzenia robótkowe częściowo były pisane prozą, a częściowo wierszem przeze mnie ułożonym. Przesyłka już nadana. Mam nadzieję, że wszystkie kartki i upominki ucieszą, kogo trzeba :)

      Usuń
  6. Mikołaj się postarał :)
    http://www.alexanderkowo.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, postarał. A miało być symbolicznie, trochę słodyczy najwyżej. I weź tu z rodziną się dogadaj ;)

      Usuń
  7. Fajnie, że udało Wam się wyskoczyć do kina. Zawsze to jakaś rozrywka :)
    Ech, z tym wozem strażackim... Był potrzebny taki do paczki, którą klub karate Elizy organizował do pewnej rodziny w ramach szlachetnej paczki. Ale już za późno. Szkoda :(

    Gwarantuję Ci, że 3letni Bąbel na pewno będzie już interesował się żywo Mikołajem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to faktycznie szkoda, że trzeciego wozu już nie mamy, bo też bym Wam chętnie podesłała - ale wiesz, kolejność zgłoszeń decydowała :) Jakbyście kiedyś się jeszcze w tego typu akcje z Dziewczynkami angażowały i czegoś potrzebowały to daj znać koniecznie - może akurat znajdzie się u nas coś, czego Bąbel nigdy nie używał, a wywoła uśmiech na twarzy innego dziecka.

      Domyślam się, że jako 3latek nie tylko chętnie na Mikołajowe kolana wlezie, ale i sztuczną brodę będzie próbował odczepić i dać z nią dyla ;)

      Usuń
  8. Nam udało się spotkać Mikołaja w przedszkolu. Dobrze, że dyrektorka jest przemiłą osobą i pozwoliła przyjść także Kruszynce, bo Mikołaj którego miałyśmy "przypadkiem" spotkać u znajomych w sobotę musi poczekać do przyszłego roku. Choroba zatrzymała nas w domu :(
    Ale najważniejsze, że Mikołaj podrzucił to o co dziewczynki prosiły w liście, a nawet dużo więcej!
    Na listach do M też byliśmy, tyle że więcej na nich płakałam niż się śmiałam. Ja to jednak zbyt wrażliwa jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę szybkiego powrotu do zdrówka ! My też zastanawialiśmy się nad "wynajęciem" jednego znajomego Mikołaja, który mógłby odwiedzić Bąbla w domu, ale ostatecznie stwierdziliśmy, że Młody jeszcze za mały na takie hece (i mieliśmy rację) :)Fajnie, że ten Wasz przedszkolny "utrafił" w to, o czym Kruszynka i Myszka najbardziej marzyły ;)

      Ja na "Listach..." tym razem jednak więcej się śmiałam, choć wątek nieuleczalnie chorej mamy Tosi też bardzo mnie wzruszył, bo od pewnego czasu z rakiem zmaga się bliska nam osoba...Ale za to scena z Adamczykiem i Dygant przy taksówce rozłożyła mnie na łopatki ;)

      Usuń
  9. Syn zaliczył Mikołaja w szkole. W domu prezenty były dzień wcześniej, bo mąż tak skrył na wierzchu w szafie, że E przypadkiem znalazł ;)
    Na Listy wybieramy się rodzinnie. Syn oglądał pierwszą część i wyraził entuzjazm w temacie drugiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Typowe dla facetów, że tak wspaniale i skrzętnie potrafią wszystko "ukryć" ;) Może kierują się porzekadłem, że "najciemniej zawsze pod latarnią" ;)

      Rodzinny wypad jak najbardziej, bo Expres to już duży chłopak - dla młodszych niektórych scen jednak chyba bym nie poleciła ;)

      Usuń
  10. Szalejecie, szalejcie nie ma co;-)))
    Nasza Hanka po tylu atrakcjach musi potem odreagować (czytaj: dostaje "małpiego rozumu"), więc musimy dozować jej atrakcje.
    Ale Wam zazdroszczę tego wspólnego wyjścia do kina, no naprawdę zazdroszczę!;-0 Możesz mi teraz pogrozić palcem;-0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bąbel kiedyś też dostawał "korby", kiedy miał zbyt dużo mocnych wrażeń na raz. Teraz z kolei zauważyliśmy, że jego reakcją jest najczęściej mega zmęczenie i senność - ale taka, że po prostu na stojąco usypia. I chyba tak jest lepiej i dla nas , i dla niego - bo wszyscy unikamy nerwówki i stresu i wystarczy mu krótka drzemka na regenerację sił :)

      Palcem nie grożę, ani przez myśl mi to nie przeszło ;) No szkoda, że nie mieszkamy bliżej siebie, bo byśmy facetów z dziećmi zostawiły i razem gdzieś wyskoczyły ;)

      Usuń

Wszelkie opinie, sugestie, nieskrępowana wymiana zdań, a nawet konstruktywna krytyka - mile widziane :)