poniedziałek, 14 grudnia 2015

Taka oto sytuacja...

Oglądamy z Bąblem "Obrazki dla maluchów". Na jednej ze stron bardzo świątecznie - czteroosobowa rodzina przy choince, podczas rozpakowywania prezentów. Bąbel wskazuje palcem na poszczególne osoby i nazywa je po kolei. 

Rudowłosą kobietę : "mama". Jej męża - blondyna: "tata". Pokazuje również kotka i pieska, czyli "miał" i "ahau", a na końcu małego chłopca, klepiąc się rączką po głowie i sygnalizując, że to on :) Kiedy przychodzi kolej na dziewczynkę, która bawi się misiem, Młody sprawia wrażenie nieco skonsternowanego.  Mówi "lala", rozgląda się po naszym mieszkaniu i rozkłada ręce w geście oznaczającym "nie ma".

Powtarza ten rytuał kilkukrotnie, aż w końcu czuję się zobowiązana, by spytać: " A chciałbyś, żeby była u nas taka mała dziewczynka? Lala? Siostrzyczka?" - na co Bąbel energicznie kiwa głową na TAK. Kiedy Małż wpraca z pracy, do niego również biegnie z tą samą książeczką, by zapewnić, że się już tej siostrzyczki po prostu doczekać nie może ;)

Dobrze, że przynajmniej on jeden wie, czego chce. 
Bo nam do tej decyzji z biegiem czasu raczej dalej, niż bliżej;
i teraz - dla odmiany - coraz częściej widzimy się docelowo jako rodzinę 2+1...

"Obrazki dla maluchów. Dom i mieszkanie.", Wyd. Olesiejuk

A tak poza tym - i nas dopadło choróbsko. Nie jakieś poważne, ale za to mocno dokuczliwe. Małż od kilku dni skarży się na "kluchę" w gardle. Bąbel ma katar tak obfity i uciążliwy, że jak na razie dominującą ozdobę świąteczną w naszym mieszkaniu stanowią...zielone, ciągnące się gluty. A mnie głowa łupie, jakby ktoś w środku urządzał sobie remont i wbijał olbrzymie gwoździe jeszcze większym młotkiem (choć może w sumie taki mały remoncik byłby wskazany, bo odkąd pamiętam straszny mętlik tam panuje i ciągła gonitwa zwichrowanych myśli ;) ).

Gdyby choć centymetr śniegu, choć kilka skrzących się płatków za oknem, choć cieniutka warstwa białego puchu pokryła tę wszechobecną, szaro-burą brzydotę - na pewno poczułabym się zdecydowanie lepiej !

47 komentarzy:

  1. Niech choroby idą precz. A w głowie to i Bąbel chyba też pomieszał Ci tą" lalą". Sami zdecydujecie jaki model rodziny chcecie ale na pewno nie raz Bąbel jeszcze wyskoczy z siostrą 😊 Śnieg mi się też marzy bo brudno bez niego,narobił smaku parę tygodni temu i tyle go widziano.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Namieszał, namieszał jeszcze bardziej - bo i przedtem było nieźle namieszane...Domyślam się, że za jakiś czas pytania o ewentualne rodzeństwo zaczną pojawiać się coraz częściej - może do tego momentu sytuacja już się nam wyklaruje i będziemy mogli wreszcie udzielić konkretnej, jednoznacznej odpowiedzi :)

      Usuń
  2. My też nic jeszcze nie zrobiliśmy w sprawie siostry dla Hani. W styczni Hania skończy 2 i pół roku, a my nawet nie zabraliśmy się za pisanie życiorysów. Fakt, że mój M. jakiś taki nieprzekonany jest i chyba to mnie jakoś stopuję...
    Obiecałam sobie, że w styczniu podejmiemy ostateczną decyzję. Tym bardziej, że 2016 to rok kiedy mój M. kończy 40 lat a ja 37, więc czas też ma tu znaczenie. No i u nas czeka się średnio prawie 3 lata na TEN telefon;-( Wy jeszcze młodzi jesteście, więc macie czas na ostateczną decyzję.
    Co do chorób to współczuję. Hania właściwie od lipca wciąż ma katar - średnio co 3 tygodnie się pojawia. A od października znów nasiliły się objawy AZS zwłaszcza na plecach i znów nocki mamy z pobudkami. Także u nas odkurzać z "katarkiem" właściwie ciągle jest pod ręką.
    Zdrowia życzę!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 lata czekania?! To bardzo, baaardzo długo! Podziwiam Was za cierpliwość w oczekiwaniu na Hanię, bo ja już po kilku miesiącach myślałam, że z siebie wyjdę ;) U nas też głównie M. mnie stopuje - i nie powiem, argumenty ma bardzo rozsądne (do tego stopnia, że udało mu się skutecznie ostudzić mój wcześniejszy zapał). Życzę Wam dobrych decyzji i koniecznie daj znać, jeśli jakieś już zapadną :)

      U nas Bąblowy katar na szczęście nie trwa aż tak długo, ale ruszyć się nigdzie z domu nie możemy, bo nawet po kilkuminutowym spacerze bardzo się nasila i nie daje Młodemu spokoju. Także jesteśmy skazani na kiszenie się w czterech ścianach - i zaczyna nam to bardzo doskwierać ;)

      Wam też zdrówka! I buziaczki dla Hani w ten mały, zakatarzony nosek :):*

      Usuń
    2. No właśnie, te rozsądne argumenty już mi bokiem wychodzą;-0
      Oczywiście dam znać, kiedy tylko w końcu coś postanowimy.
      Dziękujemy - nie omieszkam przekazać buziaka mej smarkatej;-0

      Usuń
  3. Bąbel wie, czego chce :) Chyba nie pierwszy raz. Rozumiem Cię doskonale. My się motamy, ale póki co jesteśmy dalecy od podjęcia decyzji pozytywnej. Mąż żartuje, że wystarczy Mu mono. Nie potrzebuje stereo :)
    Pogoda byle jaka niestety sprzyja choróbskom. Mam nadzieję, że szybko Wam odpuści. Nie ma nic gorszego niż zapchany nos malucha. Tym razem uratował nas katarek. Młody zdrowy, a my niedoleczeni, więc jeszcze ciągle coś dokucza.
    Zdrówka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas w założeniu z czasem miało być bardziej na "TAK" - a jest wręcz odwrotnie. Moje tęskniące serce trochę się uspokoiło i wyciszyło, natomiast zdrowy rozsądek doszedł do głosu ze zdwojoną siłą. No i to nasze mono też właściwie jak stereo, hihi ;)

      My tego słynnego Katarka nie posiadamy, ale Frida też dobrze sobie radzi, a teraz to już w ogóle jesteśmy na etapie nauki samodzielnego wydmuchiwania - choć na razie idzie nam bardzo różnie ;)

      Usuń
  4. spokojnie jeszcze jest czas na podjecie decyzji jesteście młodzi:)
    u nas też choróbsko najpierw ja (to nic dziwnego, łapię wirusy z odległości 50m) później mały (nawet moje maseczki nie pomogły), co się zbiegło z jego trzecim ząbkiem i teraz mąż. Przekładam co chwile szczepienia na za tydzień...dużo zdrówka!!!! Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młodzi, młodzi... - to pojęcie bardzo względne ;) Jak patrzę na niektóre znajome w moim wieku, otoczone trójką maluszków, to odnoszę wrażenie, że jednak już stara jestem i mocno opóźniona z tym wszystkim ;)

      U nas szczepienie też będzie jeszcze bardziej odroczone ze względu na to choróbsko, ale akurat z tego się cieszę i wcale mi się do MMR nie spieszy...Zdrowiejcie szybciutko! :*

      Usuń
  5. Co za mądry chłopiec. A to naprawdę ciekawa sytuacja. Zdrówka Wam życzę no i śniegu 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym temacie akurat mądrzejszy i bardziej zdecydowany niż rodzice ;) Dziękujemy za życzenia - i wzajemnie :*

      Usuń
  6. zdrówka Kochani:*
    ja powiem tak że kiedy ma się Małe dziecko w domu nie myśli o następnym w tych kategoriach. Ale potem kiedy ten Mały staje się większy nie ma już przy nim tyle pracy. Ma się w sobie tą tęsknotę do małych rączek. Oczywiście nie każdy ją ma i nie musi mieć. Ja to rozumiem jako jedynaczka. Wiem też że kiedy ostatnio tata mój był w szpitalu żelowałam, że jestem sama i nie ma z kim dzielić się z troskami. Rozumiem też ze inaczej podchodzi do tych spraw ktoś kto może mieć dzieci a ten kto stara się o nie poprzez adopcje bo wiadomo, że żeby mieć swoje dziecko naturalnie nie trzeba przechodzić przez ten cały stos papierologii a czasem szkoda bo co poniektórym patologicznym rodzicom takie spotkania dały by dużo. Zresztą jak wiadomo temat rzeka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie chyba jeszcze trochę poczekamy, aż ten nasz Mały stanie się Większy - i zweryfikujemy to, co piszesz ;)

      Ja z kolei mam młodszą siostrę, a czuję się, jakbym jej nie miała - bo każda z nas zawsze żyła własnym życiem, chodziła swoimi ścieżkami i nigdy nie zbudowałyśmy na tyle bliskich, serdecznych relacji, by teraz mieć co podtrzymywać i pielęgnować...

      Odnośnie tej adopcyjnej papierologii - w moim odczuciu wcale nie ma jej tak dużo. To tylko taki mit, którego wiele par się bardzo obawia, a po skończonej procedurze okazuje się, że akurat ten aspekt był najmniej "straszny" i można było go spokojnie ogarnąć w 2-3 dni, jak się człowiek odpowiednio za to zabrał ;)

      Usuń
    2. A widzisz dobrze wiedzieć ni sie zawsze wydawało że co chwilę Was męczą jakimiś spotkaniami, rozmowami kryteriami. Ale tak jak mówisz w kazdej plotce jest tylko ziarenko prawdy.

      Usuń
  7. a to tak chyba zawsze.. że jak się długo z decyzją zwleka, to trudniej ją póxniej podjąć.
    Zdrówka. u nas też chorobowo.. grr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśleliśmy, że odwrotnie - że na spokojnie sobie wszystko przeanalizujemy i się nam co nieco w głowach rozjaśni. A tu nadal tylko "ciemność widzę, ciemność..." ;)

      No to również zdrówka - i oby do Świąt choróbsko już Was puściło:*

      Usuń
  8. Dużo zdrowia życzę, a z rodzeństwem dla Bąbla to chyba najlepsza jest zasada "co ma być to będzie, nic na siłę". Ja pochodzę z wielodzietnej rodziny i trudno mi wyobrazić sobie model 2+1, ale i u nas życie może to zweryfikować:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas jest tak... Moi rodzice mają oboje po 4 rodzeństwa - i wszyscy wiecznie się ze sobą wadzą, przepychają, wchodzą w konflikt o byle co. Ja mam 1 siostrę - i kontakt z nią raczej kiepski. Mój M. ma 2 rodzeństwa - i relacje niby trochę lepsze, ale też pozostawiające dużo do życzenia. Może dlatego oboje jesteśmy troszkę sceptycznie nastawieni odnośnie tego, czy "posiadanie" rodzeństwa faktycznie ma tak wiele zalet...

      Usuń
  9. Ach mam ciarki, już myślałam, że coś więcej o tej lali siostrzyczce się dowiem :) Dobrze, że młody namawia ;)
    a tak w ogóle bardzo lubię tą serię książeczek :)
    Zdrowia!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to przykro mi bardzo, że zbudowałam napięcie i jednak Cię rozczarowałam ;)

      Książeczek z tej serii mamy chyba z 15 - jak na razie rządzi "Dom i mieszkanie" oraz "Nazywam świat" ;)

      Usuń
  10. Śniegu nie będzie.
    Tako rzecze matka-wróżbitka. Oraz - co bardziej prawdopodobne i w związku z tym dołujące - meteorolodzy.
    A szkoda, bo też czekam jak na zmiłowanie. Moje pięcioletnie dziecię jeździło na sankach ze 3 razy.
    W życiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze - wiadomo - jeździć jeszcze nie miało okazji; i sanek póki co nie kupujemy, bo nie ma pewności, czy się w ogóle w tym roku sprzyjających warunków (pogodowych i zdrowotnych) doczekamy ;)

      Usuń
  11. Oj, to zdrówka, Kochani!!!

    W sobotę mój mąż rozmawiał z naszym stałym sprzedawcą chuinek i ten powiedział, że - jak co roku - już ostatnia wycinka choinek, więc jak chcemy wybrać, to można już przyjść. A że naszą tradycją jest kupowanie choinki również dla moich Rodziców (którą to tradycję w sumie zapoczątkował mój mąż;-) ), to zdecydowaliśmy na zakup drzewka w niedzielę. W sobotę padał deszcz, ale wieczorem czułam, że niedziela będzie wyjątkowa i świąteczna, skoro idziemy po choineczki. Rano w niedziele lało. Wychodzę z nabożeństwa, a tu ogromniaste płaty śniegu lecą z nieba, a na około bielusieńko <3 Dziś już przymrozek, także nie martw się - do Was też śnieg dotrze :-))

    A co do siostrzyczki - może Bąbel Was mobilizuje do podjęcia decyzji ;-) hihi

    Buziolki dla Was! :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się Bąbel zbudził :) Milu, Twój komentarz musi poczekać na szerszą odpowiedź ;)

      Usuń
    2. Ty to masz chyba jakiś dar , Milu - a może to Twoje mega pozytywne nastawienie ten śnieg na Was sprowadziło? :) Mam nadzieję, że i dla Was, i dla Rodziców, udało się wybrać najpiękniejsze i najbardziej okazałe choinki ;)

      Aj, gdybyśmy robili wszystko, do czego usiłuje nakłonić i zmobilizować Bąbel, to już dawno poszlibyśmy z torbami - albo przywdziali bardzo twarzowe kaftany, z tyłu wiązane ;)

      Usuń
    3. Hihihi!! :-) domyślam się, ale w kwestii Siostrzyczki gada całkiem rozsądnie ;-)

      Fakt, pozytywne nastawienie działa - jest we mnie mega radość i świąteczna atmosfera niezależnie od pogody, ale jak i ta się poprawiła na zimową, to już w ogóle supcio;-) chuinki piekne wybrane :-))) nasza będzie wisiała jak w ubiegłym roku na haku pod sufitem - przy naszym rudym czworonogu stojącą byśmy musieli non stop podnosić ;-))

      Usuń
  12. Polecamy na Katar użycie aspiratora KATAREK, szybko, skutecznie i bezpiecznie usuniesz te zalegające gluty z noska swojego maleństwa! Aż się zdziwisz ile tam tego może się gromadzić. Innymi aspiratorami usuniesz tylko część wydzieliny, a reszta niestety bęzie zalegać w nosku i gardełku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie słyszałam i czytałam o tym Katarku wiele dobrego - i chyba faktycznie się na niego skuszę, żeby dotrzeć tam, gdzie Frida nie sięga ;)

      Usuń
  13. Ja właśnie takie wyobrażenie miałam zawsze, że moja rodzina będzie liczna. Z każdym rokiem jednak coraz mniej realne mi się te plany wydają, ale może gdyby pierwszy maluch pojawił się już wcześniej, wcale nie chciałabym nadal realizować tych moich młodzieńczych planów... Kto wie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam troszkę obawę, że drugie podejście do adopcji będzie takim "kuszeniem losu". Teraz się udało, Młody zdrowy, jesteśmy we trójkę szczęśliwi - ale jeśli za drugim razem coś pójdzie nie tak, to wszystko może runąć jak domek z kart...A nie zniosłabym, gdyby Bąbel na tym ucierpiał...

      Usuń
  14. Może kupcie Małemu lalkę, chłopcy wbrew pozorom także lubią się nimi opiekować :) No chyba, że jednak zdecydujecie się na siostrzyczkę :)
    Wam Bąbel mówi więcej niż moja prawie 3 letnia Kruszynka :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No oczywiście, że mamy lalkę ! A nawet dwie lalki - i miałam właśnie w planach wkrótce o nich napisać ;)

      Niby nie ma co porównywać, bo każde dziecko idzie swoim tempem - ale jednak i tak chyba każdy rodzic mimowolnie to robi. Ja jak czytam o Leosiu Alli i o jego zasobie słownictwa, to myślę sobie - "ten to dopiero ma gadane" :) (a jest od Bąbla tylko o 4 miesiące starszy). Wasza Kruszynka też się pewnie rozkręci. A może warto byłoby odwiedzić z Nią jakiegoś logopedę (lub już odwiedzacie)?

      Usuń
  15. Zachowanie Bąbla urocze, ale... obie wiemy, że On i tak pewnie nie rozumie co ta, nawet najsłodsza lala, oznacza w praktyce :)A ja myślę, że na chwilę obecną to po prostu dajcie sobie czas :) Przecież ta decyzja, to nie musi być na "już". I tak, jak nic nie mam przeciwko modelowi 2+1, i uważam, że to bzdura z tym, że jedynak=egoista, tak myślę, że za kilka lat, możecie zapragnąć przeżyć to wszystko raz jeszcze. A może i nie :) Grunt, to być w zgodzie z samym sobą :) O, jak mądrze mi wyszło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps, Te książeczki są mega. Mieliśmy przy Elizie, a przy Lilce to już w ogóle zaszaleliśmy :) Bardzo, bardzo je lubię. I co ciekawe- Ona nadal też!

      Usuń
    2. Tak Marta święta racja jedynak to nie egoista. Pisze to nieegoistyczny jedynak. Swój droga pamiętam jak ja mówiłam pytana o rodzeństwo brak- każdy sie dziwił. Teraz sa inne czasy nikt sie nie dziwi staje sie to normalnością.

      Usuń
    3. Ja też się z tą obiegową opinią o jedynaku-egoiście absolutnie nie zgadzam. Znam kilku jedynaków i naprawdę nie ma reguły - jedni są faktycznie wpatrzeni w siebie, a inni to najbardziej empatyczne i chętne do pomocy osoby, jakie w życiu spotkałam. Myślę, że to przede wszystkim kwestia charakteru, a nie wychowania w licznej lub mniej licznej rodzinie.

      Marta, Tobie zawsze wychodzi mądrze - i niejeden raz wiele mi tu Twoje wypowiedzi rozjaśniły i uświadomiły :)A te książeczki podobają się dzieciom w naprawdę bardzo różnym wieku - i tym całkiem malutkim (Bąbel), i tym już podrośniętym (ja ;) )


      Usuń
    4. Tych książeczek teraz jest bardzo dużo, kiedy Eliza była mała, to było raptem kilka na polskim rynku. Lila zawsze dostaje coś z nowości na Mikołajki, albo pod choinkę. W tym roku też zamierzam Jej nabyć coś nowego. I mam podobnie- z wielka przyjemnością oddaję się wraz z Nią lekturze. Nie wiem- czy to te ilustracje? Podejrzewam, że tak. te dzieciaczki z tych książeczek mają taką przyjemną aparycję :)

      Kochana, dziękuję Ci za tak miłe słowa :* A jeśli kiedyś pomogłam, to tym bardziej mi miło. Nie znam tak naprawdę rodziny, która nie miałaby dylematów, jeśli chodzi o liczbę dzieci. Tak jak mówią ,że nie ma dobrego czasu na dziecko (i chyba coś w tym jest), tak chyba jest też z ilością dzieci- zawsze znajdą się "za" i "przeciw". Grunt, to chyba wsłuchać się w siebie, partnera, wziąć pod uwagę warunki, możliwości (choć te tak naprawdę często mogą się zmienić- w każdą stronę) i podjąć decyzję.

      To fakt, kiedyś tych jedynaków było zdecydowanie mniej. I myślę, że rodzice jedynaków też byli postrzegani przez ogół jako ci, z którymi "coś nie tak". Normą była ta dwójka i więcej. A mam ciocię, Oni w ogóle dzieci nie chcieli mieć. "Przytrafiło" Im się jedno, i na tym skończyli, nie patrząc na naciski, insynuacje, a nawet... prośby (!!!) dziadków. Mieli to wszystko w d... I szczerze mówiąc- takie postawy mi imponują, bo przecież to Ich życie, Oni by to dziecko wychowywali, a nie dziadkowie...
      Buziaki i miłego weekendu!

      Usuń
  16. 2+1 to całkiem wporzo opcja - ale dodam trochę łyżki dziegciu, żeby być szczerą, a nie tylko miłą, OK?: sama jestem jedynaczką, nigdy tego nie lubiłam. Zawsze chciałam mieć brata/siostrę, a jak nie, to psa. Warto wtedy posłuchać dziecka (z tym psem!!!) - choć obowiązki wiadomo spadają na rodzica.
    To nie znaczy, że między wierszami namawiam Was do czegokolwiek !!! ;-) Po prostu chciałam się uzewnętrznić od tej strony jedynaczki.
    A Bąbel chyba jednak jeszcze nie wie co znaczy chcieć mieć siostrę-lalę, więc luz :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne, że OK - szczerość u mnie zawsze w cenie i mile widziana :) Ja za to miałam (i nadal mam) siostrę - i jakoś też specjalnie mnie to nie cieszy(ło) (aczkolwiek gdybym jej nie miała, to pewnie narzekałabym w drugą stronę - że jestem taka samotna itp.)

      Psa mamy "dochodzącego",który raz jest u nas, raz u moich rodziców. I powiem szczerze, że na stałe i tylko własnego czworonoga nie planujemy, bo kiedyś w końcu zamierzam wrócić do pracy (niezależnie od tego, czy decyzja odnośnie drugiego dziecka będzie na "tak", czy na "nie") i nie wyobrażam sobie zostawiać zwierzaka całymi dniami samego w domu - w końcu on potrzebuje też towarzystwa, a nie tylko pełnej michy i miejsca do spania...

      A Bąbel faktycznie jeszcze nie wie - zdaję sobie sprawę, ale chyba już po prostu we wszystkim doszukuję się "znaków" i argumentów "za" lub "przeciw" ;)

      Usuń
    2. U nas póki co niestety jest podobnie. Eliza, przypuszczam, że gdyby miała wybór, wolała by cofnąć czas. I niby wiem, że akurat tu się może wszystko zmienić i kiedyś mogą być dla siebie mega wsparciem, przyjaciółkami itd., to mimo wszystko nie jest budujące słyszeć, kiedy na przykład jesteśmy gdzieś w trójkę: A pamiętacie jak kiedyś było fajnie? Tylko w trójkę?

      Przyznaję, że to są dla mnie okropne chwilę. Rozumiem Ją. Straciła jakąś pozycję, straciła trochę nas (no nie oszukujmy się- 6latka ma już porównanie, jak to było z tą ilością czasu)... A jednak boli czasem jak cholera.

      Usuń
    3. Nasze Bąbelkowo - to fakt, że między rodzeństwem nie zawsze jest kolorowo, i przypuszczam, że również gdybym miała rodzeństwo i nie było tej chemii, to bym marzyła by być jedynaczką i mieć rodziców i wszystko dla siebie ;-)
      Tak jak pisze Marta - niestety to też pewnie kwestia różnicy wieku, choć to nie powinno być problemem, ale jednak często jest. Trzymam kciuki, Marta, by dziewczyny jednak weszły na ten wyższy poziom porozumienia, ale to chyba już jak będą dorosłe... Nie chcę zapeszać, ale tak jest najczęściej.
      Pod tym względem bliźniaki mają naprawdę piękną sytuację. Nawet jeśli niektórzy współczują bliźniaczym mamom tej roboty za dwóch, to jednak samym bliźniakom wszyscy moglibyśmy zazdrościć.
      Nasze Bąbelkowo - trzymam kciuki za dobre decyzje płynące z serca (choć wiem, że mężczyźni raczej kierują się głową).
      Buziaki!

      Usuń
    4. Pomiędzy mną a siostrą są 3 lata różnicy, więc raczej tak "standardowo" - u nas chodzi więc chyba głównie o różnicę charakterów, inne zainteresowania (już od dziecka), inne towarzystwo, które nijak nie mogło się ze sobą zgrać, no i zupełnie inne życiowe priorytety...Lubimy ze sobą pogadać, siostra czasem podsuwa mi pewne rozwiązania z własnej praktyki zawodowej z małymi dziećmi, a ja konfrontuję je z naszą (Bąblową) rzeczywistością - ale bliskiej siostrzanej więzi między nami brak...No nie ma reguły, nie ma...

      Za kciuki - dzięki wielkie ! :***

      Usuń
  17. Ja jestem jedynakiem. Bardzo chciałam by było inaczej, ale tata zmarł jsk mislsm dwa lata i tak zostało. Powiem z mojej własnej perspektywy: mamy adoptowa a córkę. Póki co nie mamy większych trudności. Planujemy adopcję brata. Boje sie chorób,choć mam większą tolerancję. Boję się kuszenia losu,ale wtedy zadsję sobie pytanie,czy w życiu wszystko można przewidzieć... Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi bardzo z powodu Twojego Taty :/

      Z Bąblem też nie ma jakichś większych problemów (poza jego wybuchowym charakterkiem ;) ), pięknie się rozwija, nie choruje...I może właśnie tym bardziej obawiamy się, że kolejna adopcja mogłaby zachwiać naszym (i jego) szczęściem i postawić cały nasz rodzinny świat na głowie...Oczywiście, że nie wszystko można przewidzieć - ale czy to oznacza, że człowiek przestaje "gdybać" i zastanawiać się? No nie, w naszym przypadku nie...;)

      Usuń
  18. My też mamy metalik ;) Grześ również chce siostrę a jednak będzie brat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak widocznie miało być - chłopaki na pewno świetnie się ze sobą dogadają :)Powiem szczerze, że gdyby miała u nas miejsce sytuacja taka, jak u Was (czyli kolejna ciąża MB), to sprawa byłaby zupełnie jasna - i już szykowalibyśmy nowy pokoik dla kolejnego dzieciątka :)

      Usuń

Wszelkie opinie, sugestie, nieskrępowana wymiana zdań, a nawet konstruktywna krytyka - mile widziane :)