poniedziałek, 11 kwietnia 2022

Edukacja domowa - sposób na życie i naukę z dala od szkoły.

Do końca roku szkolnego zostało jeszcze 2,5 miesiąca - ale niektóre dzieci zakończą go znacznie wcześniej, już za dwa tygodnie podejdą do swoich ostatnich egzaminów i będą mogły cieszyć się przyspieszonymi, zdecydowanie dłuższymi wakacjami. W takiej sytuacji znajdują się chociażby córki Natalii - które spełniają swój obowiązek szkolny z dala od szkoły, w ramach edukacji domowej. Ich mama zgodziła się odpowiedzieć mi na kilka najważniejszych pytań dotyczących ED oraz tego, jak wygląda ich rodzinna przygoda z homeschoolingiem

 
 foto: homeschoolacademy.com

Nasze Bąbelkowo: Czym tak właściwie jest ED (edukacja domowa)? Na czym konkretnie polega i jakie warunki należy spełnić, żeby przejść w taki tryb uczenia się?

Natalia:W wielkim skrócie, edukacja domowa to po prostu nauka w domu, nad którą zamiast nauczycieli czuwają sami uczniowie oraz ich rodzice. Zdarza się, że niektórzy błędnie określają ją jako indywidualny tok nauczania - ale absolutnie nie powinno się utożsamiać ze sobą tych dwóch rzeczy, bo to zupełnie różne kwestie. Edukację domową może podjąć tak naprawdę każde dziecko, niezależnie od stanu swojego zdrowia - natomiast nauczanie indywidualne dedykowane jest najczęściej tym uczniom, którzy nie mogą uczęszczać do szkoły ze względu na problemy zdrowotne. 

Żeby przejść na edukację domową, wystarczy zgłosić taką chęć u dyrektora szkoły i uzyskać jego pisemną zgodę - a dodatkowo dołączyć oświadczenie, że mamy odpowiednie warunki do jej prowadzenia i że nasze dziecko przystąpi w wyznaczonych terminach do egzaminów z realizowanych przedmiotów. Dawniej potrzebna była jeszcze opinia z poradni psychologiczno-pedagogicznej, jednak w 2021 roku procedury zostały mocno uproszczone i obecnie nie ma potrzeby dostarczania takiego dokumentu.

Nasze Bąbelkowo: Dość często można spotkać się z określeniem "szkoła przyjazna edukacji domowej". Co należy przez to rozumieć - i jakie cechy powinna posiadać taka "przyjazna" placówka?

Natalia: Szkoła "przyjazna edukacji domowej" to taka, która niekoniecznie znajduje się w naszej najbliższej okolicy - ale za to posiada już w swoich szeregach uczniów w ED i zna specyfikę takiego nauczania oraz wszystkie związane z nim procedury. Z moich personalnych doświadczeń wynika, że pracownicy takich szkół są bardziej akceptujący, otwarci na różne alternatywne drogi edukacji i bardzo mocno wspierają swoich uczniów w ich wyborach. Często organizują dla wszystkich swoich "domowych" dzieci jakieś dodatkowe warsztaty albo zgadzają się chociażby na tymczasowe wypożyczanie pomocy naukowych - a przede wszystkim przeprowadzają egzaminy w miłej, bardziej kameralnej i mniej stresującej atmosferze.  

 
 foto: pixabay.com/mojpe

Nasze Bąbelkowo: A jak wyglądały początki edukacji domowej w Waszym przypadku? Co wpłynęło na podjęcie właśnie takiej, a nie innej decyzji - i czy był to długotrwały proces, czy może raczej impuls spowodowany jakąś konkretną sytuacją?

Natalia: Odkąd pamiętam, miałam bardzo negatywne odczucia w stosunku do polskiego systemu szkolnictwa. Szkoła zawsze wydawała mi się instytucją mocno opresyjną i ograniczającą - w której trzeba wpisać się w określony klucz odpowiedzi i narzucone odgórnie schematy. Odnoszę nieodparte wrażenie, że każdemu uczniowi wymykającemu się tym schematom przykleja się automatycznie łatkę dziecka "trudnego" lub dziecka "z problemami" - a tymczasem problem bardzo często tkwi zupełnie gdzie indziej: w przestarzałych sposobach nauczania, nastawieniu na rywalizację i przymuszaniu za wszelką cenę do udziału w szkolnym wyścigu szczurów...

Nie chciałam, żeby moje dzieci stały się kolejnymi trybikami tej machiny. Nie chciałam, żeby każdego dnia towarzyszył im ból brzucha związany ze strachem przed następną kartkówką albo odpytywaniem pod tablicą i upokarzaniem w obecności całej klasy (niestety, takie "zawstydzanie niewiedzą" to nadal bardzo częste zjawisko). Wolałam, żeby córki uczyły się we własnym tempie i metodami, które są dla nich optymalne - i żeby zamiast ogromnej ilości czysto teoretycznej książkowej wiedzy zdobywały przede wszystkim umiejętności praktyczne, które naprawdę przydadzą im się w ich późniejszym życiu. 

Ostatecznym impulsem do przejścia w ED była dla nas...pandemia koronawirusa. Dzieci co chwilę lądowały w domu na zdalnym nauczaniu, potem na kilka dni wracały do szkoły, później znów spędzały długie godziny przed komputerem...Totalne nieporozumienie i jedno wielkie, błędne koło - które finalnie utwierdziło nas w przekonaniu, że chcemy pójść właśnie drogą homeschoolingu.   

 
 foto: pixabay.com/mojpe

Nasze Bąbelkowo: Kiedy my jakiś czas temu rozważaliśmy edukację domową dla naszego Juniora, spotkaliśmy się z opiniami, że to "krzywdzenie dziecka i odbieranie mu szansy na spędzanie czasu z rówieśnikami". Czy Wy również mieliście do czynienia z podobnymi tekstami i reakcjami otoczenia?

Natalia: Domyśl się ;) Oczywiście, że tak - ale dla mnie jest to kompletnie absurdalny argument! Powiedzmy sobie szczerze, że kontakt z rówieśnikami w szkole jest tak naprawdę ograniczony do minimum (powiedziałabym nawet, że wręcz iluzoryczny). Dzieci spędzają większość czasu w ławkach, skupiając się na lekcji, podręcznikach i nauczycielu - natomiast przerwy są zbyt krótkie, żeby realnie pobyć z kolegami i nawiązać z nimi jakieś bliskie relacje. Poza tym edukacja domowa nie oznacza, że dziecko zostaje całkowicie odcięte od świata! Jeśli tylko chce, nadal może brać udział chociażby w szkolnych wycieczkach i zajęciach dodatkowych - a oprócz tego ma znacznie więcej czasu na realizację własnego hobby, uczestnictwo w najróżniejszych projektach i kółkach zainteresowań. Dzięki temu nawiązuje znajomości z osobami, z którymi łączą je wspólne pasje i w towarzystwie których naprawdę lubi przebywać - a nie z kimś, z kim zupełnym przypadkiem trafiło do tej samej klasy.

Nasze Bąbelkowo: Przechodząc do konkretów, jak wygląda Wasz typowy dzień w edukacji domowej? W jaki sposób się uczycie, z jakich materiałów i pomocy korzystacie - a przede wszystkim jak łączysz ED swoich dziewczynek z własną pracą zawodową? Czy naprawdę jesteście w stanie ogarnąć to wszystko logistycznie, żeby spinało się w jakąś sensowną i satysfakcjonującą całość?

Natalia: W edukacji domowej najfajniejsze jest to, że możemy uczyć się praktycznie wszędzie: w lesie, na łące, na wycieczce w muzeum, w teatrze czy nawet leżąc w hamaku. W naszym przypadku jest to w dużej mierze nauka przez doświadczanie i branie udziału w pewnych wydarzeniach, dlatego bardzo rzadko korzystamy z podręczników. Zaglądamy do nich właściwie tylko po to, żeby wiedzieć, jaki zakres materiału mamy mniej więcej opanować. Często za to szperam w internecie i na facebookowych grupach dedykowanych ED - bo tam rodzice bardzo chętnie dzielą się własnymi pomocami, które sami opracowali i które wydają mi się o niebo ciekawsze, bardziej zachęcające i angażujące. 

Zamiast wkuwać na pamięć szczegóły anatomii zwierząt albo daty bitew - idziemy do muzeum przyrodniczego lub historycznego, bo w takich miejscach i w kontakcie z autentycznymi eksponatami przyswajanie nowej wiedzy to czysta przyjemność. Oglądamy sporo filmów dokumentalnych i programów popularnonaukowych, tworzymy własne tematyczne lapbooki, fiszki i plakaty z najbardziej istotnymi informacjami. Robimy mnóstwo domowych eksperymentów, które znakomicie tłumaczą prawa fizyki oraz reakcje chemiczne. Generalnie staramy się spędzać jak najwięcej czasu "w terenie", a nie przy biurku - uczymy się efektywnego poszukiwania informacji, kojarzenia faktów oraz związków przyczynowo-skutkowych. 

Moja obecna praca zdecydowanie temu sprzyja - bo w biurze pojawiam się tylko dwa razy w tygodniu, a w pozostałe dni załatwiam wszystko w pełni zdalnie. Ale muszę Ci powiedzieć, że znam też kilka innych rodzin w ED, w których rodzice pracują na "standardowym" etacie i mimo to świetnie sobie radzą. Myślę, że sporo zależy od wieku dziecka, stopnia jego samodzielności, zdolności organizacyjnych i poziomu zaangażowania każdej ze stron. W niektórych przypadkach w homeschoolingu rodzice i dzieci w podobnym przedziale wiekowym zrzeszają się w większe grupy i zajmują się swoimi pociechami naprzemiennie, tworząc coś w rodzaju sąsiedzkiej samopomocy z elastycznym grafikiem.

foto: pixabay.com/kellytf

Nasze Bąbelkowo: OK. Do tej pory mówiłaś o edukacji domowej niemal wyłącznie w superlatywach - ale podejrzewam, że ma też jakieś swoje wady i ograniczenia...Czy mogłabyś je nam nieco naświetlić?

Natalia: Oczywiście. Homeschooling na pewno nie jest rozwiązaniem dla wszystkich i nie zawsze zakończy się sukcesem (zdarza się, że po jakimś czasie dzieci jednak rezygnują z takiej formy i wracają do szkolnej ławki). Dlatego biorąc pod uwagę przejście na ED trzeba podejść do tematu zdroworozsądkowo: uczciwie ocenić swoje zasoby, możliwości oraz bardzo wnikliwie rozważyć wszystkie argumenty "za" i "przeciw". Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że niemal cała odpowiedzialność za dalszą edukację spoczywa wówczas na rodzicach - i że trzeba mieć w sobie sporo samozaparcia, żeby działać w miarę systematycznie i nie narazić dziecka na ogromne, trudne do nadrobienia zaległości. 

Warto też mieć świadomość, że na późniejszych etapach nasza własna wiedza przedmiotowa może okazać się niewystarczająca (w końcu nie każdy może być wybitnym matematykiem czy poliglotą ;)) i wówczas konieczne będzie skorzystanie z pomocy profesjonalnych korepetytorów. Z jednej strony dajemy dużo luzu i pokazujemy alternatywne metody zdobywania wiedzy - a z drugiej jednak obowiązują nas określone zagadnienia i ramy czasowe. Po prostu musimy się w jakiś sposób ze swoich działań "rozliczyć" :) 

Nasze Bąbelkowo: Dziękuję Ci bardzo za rozmowę 
i mocno trzymam kciuki za Wasze ostatnie tegoroczne egzaminy!

Natalia: Również bardzo dziękuję - w imieniu swoim i dziewczyn!

14 komentarzy:

  1. Tutaj zawsze można liczyć na ciekawe i głębokie wpisy. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że rozszrzyłaś temat edukacji domowej. Coś o niej słuszałam, ale mało. I nie sądziłam, że ma minusiki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa rozmowa, mimo wszystko na pewno nie jest to łatwa ścieżka ani dla dzieci ani dla ich rodzin.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam o tym pojęcia. Bardzo inspirująca rozmowa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo wartościowy wywiad. Dodam go do kwietniowych inspiracji. Wiedziałam o edukacji domowej, ale zawsze fajnie o czymś takim poczytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Edukacja domowa to super propozycja dla dzieci w różnym wieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, można się skupić praktycznie na każdym dziecku i jemu poświęcić czas.

      Usuń
    2. To na pewno znajdzie swoich odbiorców, coraz więcej osób z niej korzysta.

      Usuń
  7. ciekawie to wygląda, ale ja się cieszę, ze moje dzieci mają już to za sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  8. sporo słyszałam o ED i uważam, że w dzisiejszych czasach to naprawdę dobre rozwiązanie, szkoda tylko, ze nie każdy może się na nie zdecydować

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawy wywiad. Edukacja domowa ma wiele zalet, ale i również minusów

    OdpowiedzUsuń
  10. Co jak co ale nasza edukacja w szkołach dalej pozostawia wiele do życzenia ale nie wiem czy edukacja domowa też jest dobry wyjściem

    OdpowiedzUsuń
  11. Co prawda, moje dzieci nie miały oficjalnie edukacji domowej, ale z kilku przedmiotów i tak to my rodzice tak naprawdę ich prowadziliśmy...

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawa rozmowa, edukacja jest bardzo ważna domowa ma też plusy ale i drugą stronę.

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie opinie, sugestie, nieskrępowana wymiana zdań, a nawet konstruktywna krytyka - mile widziane :)