czwartek, 29 października 2015

Halloween ? Dla mnie bez kontrowersji.

Dla jednych błazenada i robienie sobie "jaj" ze śmierci. Dla innych kolejny sposób na to, by sieciówki i hipermarkety mogły zbić fortunę na sprzedaży tych wszystkich upiornych, makabrycznych gadżetów. Dla jeszcze innych - zagrożenie wartości i tradycji chrześcijańskich w naszym kraju. A dla mnie Halloween jest po prostu sympatycznym, zwariowanym zwyczajem, który niesie ze sobą dla dzieciaków (a także - nie oszukujmy się - dla wielu dorosłych) masę frajdy i dobrej zabawy. 

Nie razi mnie absolutnie, że zostało sprowadzone ze Stanów Zjednoczonych (a tak naprawdę z celtyckiego obrządku Samhain, który irlandzcy imigranci przynieśli do Ameryki Północnej dopiero w XIX wieku). Nie razi mnie, ponieważ nie każde święto musi zawsze wiązać się wyłącznie z religią, patosem, martyrologią i udręką (a taką niestety mamy w Polsce tendencję i odnoszę wrażenie, że wszystkie tradycje zapożyczone, radosne, nie polegające na umartwianiu się, od razu określamy jako "szkodliwe", "niepotrzebne" bądź "komercyjne"). 

I nawet jeśli 1 listopada staniemy w skupieniu, ciszy i zadumie nad grobami naszych bliskich - wcale nie oznacza to, że  dzień wcześniej nie możemy trochę się powygłupiać, urządzić maskarady, pokombinować z dynią i odwiedzić z dziećmi rodzinki czy sąsiadów z okrzykiem "cukierek albo psikus !" I może jest to też jakiś sposób, by śmierć w pewnym sensie obśmiać, wykpić, zdetronizować żartem i groteską - bo czeka nas tak czy siak, a może przez to stanie się (przynajmniej tego dnia) nieco bardziej "oswojona" i mniej straszna. (Choć tak naprawdę to chyba nie ma sensu doszukiwać się w tym wszystkim jakiejkolwiek ideologii).

W czasach mojego dzieciństwa zwyczaj ten nie był jeszcze rozpowszechniony. Natomiast już na studiach miałam okazję uczestniczyć w kilku halloweenowych przyjęciach, na które przebierałam się za jakąś tam Morticię Addams, Krwawą Mary albo inną Gnijącą Pannę Młodą. Kilkukrotnie towarzyszyłam też (w roli opiekunki) mojej sporo młodszej szwagierce i jej koleżankom, kiedy wędrowały od domu do domu w swoich strasznych kostiumach, obdarowywane nawet przez przypadkowych przechodniów całkiem pokaźnymi ilościami słodyczy - i muszę powiedzieć, że prawie wszędzie przyjmowane były życzliwie, z uśmiechem i humorem.

Dlatego też nie spinam się na sam dźwięk słowa Halloween. Nie naburmuszam się. Nie nadymam do tego stopnia, że aż puszcza mi guma w majtkach. Raczej uśmiecham się i biorę wszystko na luzie. 

I dlatego też Bąbel będzie miał w sobotę swój halloweenowy debiut - czyli wędrówkę po dziadkach i pradziadkach w stroju dyni, z plastikowym wiaderkiem na słodkości i inne drobne fanty oraz małym upominkiem w postaci wierszyka i ramki ze swoim "dyniowym" zdjęciem.


28 komentarzy:

  1. Gdybyście zapukali do mnie,domu to Bąbla bym ukradła:) halołiny chyba pełnią pewnego rodzaju społeczną rolę... kolędowania, spotkania, odwiedzania i to jest fajne, bo ludzie już mało się odwiedzają ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że ludzie coraz częściej świadomie zamykają się we własnym, bardzo hermetycznym świecie. Rodzice przed telewizorem albo z książką, dzieci przed komputerem - wszystko we własnych czterech ścianach, z dala od innych, w izolacji. W moim dzieciństwie latem od rana do wieczora biegało się po dworze z kolegami, a zimą był "dom otwarty" - zawsze pełno gości, znajomych, sąsiadów, innych dzieciaków. Teraz jest zupełnie inaczej - i choć takie odosobnienie ma swoje plusy, to jednak czasami tego wyjścia do ludzi brakuje.

      No to chyba nie zapukamy do Ciebie, bo nikomu Bąbla nie oddamy i nie pozwolimy ukraść ;)

      Usuń
  2. AMEN.
    No Bóg mi świadkiem (celowo odnoszę się tu do religii, które wyznaję :)), że kocham takie podejście.
    O, no widzisz- zapomniałam u siebie wspomnieć o tym oswajaniu śmierci, ale sama o tym też pomyślałam.
    U nas bawią się tylko dzieciaki, ale właśnie tu-w blogowym świecie widziałam kilka relacji z takich imprez dla dorosłych i powiem Ci- fajna sprawa. Każdy przygotowuje jakieś upiorne, domowe łakocie, przebiera się, jet naprawdę dobra i śmieszna zabawa. Myślę, że właśnie nam Polakom, tego luzu i uśmiechu potrzeba szczególnie. I tak mnie irytują te teksty o małpowaniu. Po pierwsze- szkoda, że jak małpujemy w innych kwestiach, to nikogo, aż tak to nie boli. Po drugie- jak to jest, że skoro już tak małpujemy tą straszną Amerykę, a nikt podobno jej u nas nie lubi? Skoro mamy tendencję do małpowania właśnie Amerykanów, to może trzeba mieć właśnie trochę odwagi, że powiedzieć:tak, podoba mi się u nich to czy tamto. Takie to uwłaczające naszej polskości? I jeszcze jedna kwestia- odnośnie tego jak Polacy celebrują Halloween. Chciałoby się pojechać słynnym już: Polacy nie gęsi... Owszem, podoba nam się to święto, przenieśliśmy je na swój grunt, ale... po swojemu. Nie składamy w ofierze chomików/kotów i nie tańczymy pogo na grobach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Bąbel na pewno zrobi furorę w swoim stroju! Super pomysł.

      Usuń
    2. Mnie się tam amerykańskie podejście do wielu rzeczy bardzo podoba - a przede wszystkim to ich 'keep smiling' niezależnie od okoliczności (nawet w sytuacjach bardzo podbramkowych, w których większość Polaków potrafi tylko usiąść i ręce załamać). A poza tym postawa wobec tematu tak nam bliskiego, jakim jest adopcja (o czym chyba wkrótce jakiś post popełnię, żeby się swoimi refleksjami podzielić). Także no...'well done' ! :)

      Usuń
  3. Zgadzam się z tobą. Czy uczczenie pamięci o bliskich musi polegać na na obowiązkowym odstaniu na cmentarzu? Podczas halloweenowej domówki można też można np. odbyć podróż sentymentalna, powspominać naszych bliskich, to jacy byli, jak żyli, a nie tylko celebracja samej śmierci. Zwłaszcza dla wierzących w życie po śmierci śmierć to dopiero początek lepszego bytu... Jak zapukacie do nas, to my też bierzemy Waszego Bąbla :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My oczywiście na cmentarz każdego roku chodzimy, by uczcić pamięć o naszych zmarłych bliskich - choć powiem szczerze, że nie jest to dla mnie łatwe, nastraja mnie potem na długi czas bardzo dołująco i wpędza w spiralę myślenia o rzeczach nieuniknionych, aczkolwiek niezbyt przyjemnych...Dlatego właśnie uważam, że w tym smutnym czasie warto te nasze niewesołe refleksje czymś szalonym i zabawnym przełamać :)

      Usuń
  4. Zgadzam się, Halloween nie musi przecież kłócić się z pamięcią o naszych zmarłych. My też będziemy się bawić, choć Fruzia jeszcze nie za wiele skuma, ale przecież jesteśmy w Krainie Deszczu, więc grzechem byłoby nie mieć choć jednej dyni na parapecie!;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Bąbel też jeszcze pewnie wiele z tego nie zrozumie ;) Ale już sama perspektywa odwiedzin u wszystkich dziadków, wiadra pełnego czekoladek (które oczywiście będą mu potem rozsądnie przez nas dozowane i limitowane), robienia lampionów z dyni i spaceru po zmroku, kiedy świecą się już wszystkie jego ulubione latarnie - na pewno będzie dla niego niesamowicie kusząca :)

      Usuń
  5. I to jest zdrowe podejście do tematu. Wrzuć potem zdjęcie dyniowego Bąbla:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, postaram się coś dorzucić :) Aparat już naładowany - może tym razem będę pamiętała, by go ze sobą zabrać ;)

      Usuń
  6. Pomysł świetny i pewnie my w przyszłym roku też skorzystamy z takiej okazji :) w tym Amelka jeszcze malutka :) lubię ten dzień, mimo tego, że kolejnego dnia jadę na grób dziadka, mojej córci i bliskich. 1 listopada to nie powód do żałoby, lamentu i smutków..
    U nas pukają dzieciaki, więc chętnie rzucę im coś słodkiego :)
    Skąd macie strój i wiadro? :D 🎃
    Malutki podbije serca bliskich! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też co roku pojawiają się jacyś przebierańcy - i zawsze hojnie ich obdarowujemy :) Strój kupiliśmy na Allegro - i jest to w sumie taki zwykły polarkowy pajacyk z antypoślizgami na całych stopach. A wiaderko mamy z Kika :)

      Usuń
  7. Nas dopadła choroba, więc raczej nie powędrujemy na Halloween nigdzie... Ale dynia i cuksy dla pukających będą!
    A wszystkich anty określiłabym jednym słowem: hipokryci. Sorry, ale: zapalenie zniczy zmarłym jest tradycją pogańską, dusze są w niebie, a nie na cmentarzu. Podobnie pogańskie są: jajko wielkanocne, zając, choinka. To tylko kilka przykładów. No i wszyscy anty za miesiąc poleją wosk na Andrzejki.
    A Klops ma imieniny w okolicy Halloween i zamierzam organizować mu regularne przebierane imprezy z tej okazji :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko żeby nie było, że mam coś przeciwko tym, co nie świętują, bo nie, bo nie chcą, nie lubią, nie ciągnie ich. Chodzi mi o tych, co piętnują tych, którzy się po prostu bawią :-)

      Usuń
    2. Wszystkiego najlepszego dla Klopsika z okazji imienin :) Wasze przyszłe imprezy na pewno będą świetną zabawą dla Niego oraz dla wszystkich dzieciaków w rodzinie i w sąsiedztwie ;)

      Wiesz, ja też nikomu niczego nie będę narzucać i wymagać, by wszyscy gromadnie w tym święcie uczestniczyli, przebierali się za strzygi, duchy i upiory ;) Moim zdaniem to po prostu kwestia indywidualnych upodobań i wolnego wyboru - ale jeśli już ktoś sam nie decyduje się świętować, to przynajmniej niech nie jeździ po przebierańcach jak po łysej kobyle ;)

      Usuń
  8. W tym ubranku Bąbel będzie się prezentował uroczo. Chętnie schrupałabym taką dynię. Nawet z pesteczkami :)
    Pisałam już u Marty, że my nie świętujemy Halloween. Jest nam zupełnie obce. Ale Wasi dziadkowie na pewno ucieszą się z wizyty Wnusia w tak pięknym przebraniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i takie podejście mi się podoba :) Nie świętujecie, ale też nie piętnujecie i nawet macie chęć na dynię oraz na pesteczki ;) Pozdrawiam serdecznie i uściski dla Tygryska :*

      Usuń
  9. Juz się nie mogę doczekać na foto-relacje :) Babel będzie wygladal cudownie - na pewno wszystkich zaskoczycie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pradziadków faktycznie zaskoczymy, ale dziadkowie już zostali o wszystkim uprzedzeni, co by nie wyemigrowali dokądś w czasie naszego "obchodu" i żeby się na niego odpowiednio przygotowali ;)

      Usuń
  10. chociaż sama w halloween się nie bawię, również uważam, że zabawa w przed dzień wszystkich świętych nie jest niczym złym i jeśli ktoś chce niech korzysta ;-) Zapraszam do mnie http://www.4razym.blogspot.com/ nominowałam Ciebie do LBA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za nominację. Postaram się odpowiedzieć na pytania w najbliższym czasie :)

      Usuń
  11. jak patrzę na strój to myślę że zabawa będzie super i nikt mu nie odmówi :) cukiereczków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cukiereczków pewnie my w końcu odmówimy, jak będzie się ich zbyt intensywnie domagał ;) Staramy się uczyć go, żeby od słodyczy trzymał się raczej z daleka i dbał o ząbki (ma własną szczoteczkę, pastę owocową, razem z nami bardzo chętnie zębiska pucuje ;) ) Pozwalamy mu na niewielkie ilości przy specjalnych okazjach - ale co za dużo, to niezdrowo :)

      Usuń
  12. Ale bombowy strój!! Babel będzie cudownie wyglądał ;) zapewne wszystkich położy na łopatki i będzie obdarowany spora ilością słodyczy (;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie pomyśleliśmy, że w tym roku będzie taka grzeczniutka, sympatyczna dyńka - a w kolejnych latach może już coś bardziej upiornego wymyślimy ;)

      Usuń
  13. Sama nigdy nie uczestniczyłam w żadnej Hallowinowej imprezie bo na wsi to w ogóle mało się wie ale dzieci chodzą od domu do domu i zbierają cukierki.Nie jestem temu przeciwna,dobrze się bawią czemu im to zabierać.
    marcelkowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, właśnie - lepiej niczego nie zabierać, tylko cukierków hojnie dosypywać :)

      Usuń

Wszelkie opinie, sugestie, nieskrępowana wymiana zdań, a nawet konstruktywna krytyka - mile widziane :)