niedziela, 27 listopada 2016

Black Friday, "Jingle Bells" i operacja wojskowa - czy przedświąteczne zakupy mogą być prawdziwą przyjemnością?

Miałam ten post w swoich planach i szkicach roboczych już od jakiegoś czasu - lecz dopiero wczorajszy "Black Friday"  skłonił mnie ostatecznie do jego publikacji. Długo zastanawiałam się, do czego mogłabym porównać przedświąteczne nawyki zakupowe Polaków (i pewnie nie tylko Polaków ;) ) Finalnie doszłam do wniosku, że najbardziej przypominają mi one chyba oglądane czasami w telewizji operacje wojskowe - i zaraz opowiem Wam, dlaczego...

1. Operacja wojskowa ma miejsce w nieprzyjaznym, wrogo nastawionym środowisku.

No i tak – wszystko się zgadza... Ta przedświąteczna atmosfera w supermarketach – nawet pomimo włączonych na full kolęd, migających choinek i pyzatych czekoladowych Mikołajów na każdej półce – niestety nie wydaje mi się jakaś szczególnie życzliwa i serdeczna. 

Wszyscy zagonieni, umęczeni porządkami i przygotowaniami – a tu jeszcze trzeba ciężkie siaty targać i jakiś kretyn wpycha się w długą kolejkę do kasy, niemal taranując nas swoim wózkiem ;) W takich warunkach niektórym faktycznie puszczają nerwy i bardzo ciężko zdobyć się na uśmiech do siebie nawzajem czy do pani kasjerki – a tym bardziej użyć w stosunku do niej kilku magicznych słów, jak na przykład „proszę” czy „dziękuję”.

2. Do przeprowadzenia operacji wojskowej potrzebne są określone zasoby i dokumenty planowania.

No przecież ! Pieniądze i LISTA ZAKUPÓW ! Bez niej ani rusz ! – zwłaszcza jeżeli posyła się do sklepu samego mężczyznę (wtedy do listy trzeba najczęściej dołączyć jeszcze jakąś bardziej szczegółową specyfikację towarów wraz ze zdjęciami – żeby niczego nie pomylił albo nie przyniósł nam na przykład wosku do drewna zamiast wosku do depilacji ;) )

3. Każdej operacji wojskowej potrzebny jest doświadczony i charyzmatyczny przywódca.  

I ta rola - czy tego chcę, czy nie - właśnie mi przeważnie przypada w udziale. Jeżeli ja tego nie ogarnę - nie ogarnie również nikt inny. Małż jest zazwyczaj tylko od sprytnego lawirowania wózkiem czy koszykiem - oraz od pilnowania, żeby Junior nie postrącał z półek połowy mijanych przez nas towarów. W rezultacie wygląda to najczęściej tak, jak poniżej ;)


4. Operacja wojskowa ma na celu zniszczenie wroga przez zawłaszczenie jego jeńców, broni i terytoriów. 

I nad tym punktem mogłabym dywagować wyjątkowo długo – bo byłam świadkiem już niejednej sytuacji, kiedy kobiety prawie wydrapywały sobie oczy w starciu o jakąś fajną „biedronkową” torbę albo parę fikuśnych „lidlowych” majtek ;) Co więcej – sama przez kilka lat pracowałam w handlu , więc doskonale zdaję sobie sprawę, że w przypadku niektórych ludzi nawet płynące z głośnika „Jingle Bells” nie jest w stanie złagodzić obyczajów. A terytorium? Najlepiej zdobywa się je przy pomocy wspomnianego już wcześniej wózka - tarasującego pozostałym klientom dostęp do szczególnie upragnionych przez nas dóbr ;)

5. Operację wojskową trzeba doskonale zaplanować taktycznie i strategicznie.

To też pasuje ! Najpierw przecież musimy usiąść na spokojnie i zastanowić się, czego my w ogóle na te Święta potrzebujemy – żeby uniknąć sytuacji, w której w Wigilię na 5 minut przed zamknięciem sklepu będziemy dobijać się do niego drzwiami i oknami albo biegać po całym mieście jak Schwarzenegger w „Świątecznej gorączce” ;) 

Ja na przykład już na kilka dni czy nawet tygodni przed Świętami zaglądam na stronę gazetkapromocyjna.com.pl. To taki bardzo ułatwiający życie serwis - gromadzący wszystkie marketowe gazetki, oferty i rabaty w jednym miejscu. Dzięki temu w kilka chwil porównuję ceny i orientuję się chociażby, która oferta jest dla mnie najbardziej interesująca pod kątem poszukiwania świątecznych prezentów. Co ważne - wcale nie muszę biegać w tym celu od jednego sklepu do drugiego, więc poza pieniędzmi oszczędzam też całe mnóstwo cennego czasu.

W tym roku szczególnie niecierpliwie czekam na cudne świąteczne pościele z Lidla i urocze miętowe wrotki z Biedronki (tak, planuję wreszcie nauczyć się na nich jeździć - więc nie zdziwcie się, jeżeli na kolejnych zdjęciach wrzucanych na FB będę cała w bandażach albo - nie daj Boże - w gipsie ;) ) Na pewno nie przejdę też obojętnie obok sanek i talerzy zjazdowych z Intermarche (byle tylko śnieg dopisał tej zimy, żebyśmy mieli po czym szusować na nich - jak to mawia Bąbel - "z górki na pazurki" ;) )



A Wy - przed wyjściem do sklepu nakładacie na twarz kamuflaż i barwy wojenne?  ;)

Świąteczne zakupy odbywają się u Was raczej w trybie last minute -
czy też możecie pozwolić sobie na robienie ich zupełnie na luzie, w rytmie slow?

41 komentarzy:

  1. Ja w listopadzie jeszcze nie czuję świąt, więc zostawiam to na później, a po tym okazuje się, że mało czasu zostało ;-) Większość prezentów raczej kupuje przez internet, ale spożywczych rzeczy się nie da ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to już podobno wszystko się da ;) Z zakupów spożywczych przez internet jeszcze wprawdzie nigdy nie korzystałam - bo to opcja raczej dla mieszkańców większych miast - ale znam osoby, które świetnie sobie w ten sposób radzą ;)

      Usuń
  2. Mam zaplanowane upolowanie tej deskorolki w Biedronie, ale generalnie wielki szał świątecznych zakupów nas omija, bo na Szczycie nawet dużych sklepów nie mamy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. le za to macie całe mnóstwo innych rzeczy,których mieszkańcy metropolii mogą Wam tylko pozazdrościć :)

      To kiedy się umawiamy? Ja na wrotkach, Ty na desce? ;)

      Usuń
  3. Ja zazwyczaj do końca listopada mam juz kupione prezenty a inne produkty kupuje często tez przez i internet. A takie miejsce gdzie sa wszystko gazetki to super ułatwienie w planowaniu zakupów często korzystam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przede wszystkim dzięki temu nie mam w domu całej sterty makulatury - bo te wszystkie gazetki i ulotki w formie papierowej czasami już naprawdę działały mi na nerwy.

      Usuń
  4. Ja raczej na ostatnią chwilę, choć co roku obiecuję sobie, że będzie inaczej. Kurczę! Pościele w Lidlu, ja już kupiłam na Bonprix i średnio mi się podoba :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz zrobić zwrot, jeśli jeszcze określony termin nie upłynął ;) Nie wiem jakie będą te w Lidlu gatunkowo - ale już w poprzednich latach od nich kupowałam i nie miałam żadnych zastrzeżeń :)

      Usuń
  5. ten rok u nas bedzie inny niż poprzednie. To będą 1 świeta w swoim mieszkaniu. nic nie mamy poplanowane nawet, nie mowiac o prezentach. jakbym mial porownac nasze zakupy do wojska, to pewnie byłbym snajperem . przyczajony z daleka, czekajacy na najlepsza okazje. Moja żona za to jest jak rambo. nie wazne ilu przeciwnikow, ale i tak wroci z tym co yrzeba:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to faktycznie się u Was dzieje - ale święta mogą być fajne nawet i na stercie kartonów, kiedy ma się przy sobie bliskie osoby :) Porównania świetne - i chyba każda kobieta ma w sobie coś z Rambo ;)

      Usuń
  6. Ja dodałabym do listy zakupów dla M. plan sklepu z rozkładem alejek, wtedy miałabym pewność, że wszystko zakupi. My unikamy dużych zakupów przed świętami. W ogóle nie przepadamy za tego typu miejscami, zwłaszcza podczas świątecznej gorączki. Teraz mamy łatwiej bo w miasteczku mamy tylko dyskonty. A prezenty kupujemy tylko dla Tygrysa i przez internet, choć króki czas między urodzinami, a świętami sprawia, że nie mam pomysłu na prezent, ale skaczę z pomysłu na pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jakiś fajny prezent DIY, poza Waszą własnoręcznie uszytą książeczką ? Ty akurat jesteś tak utalentowana pod tym względem, że na pewno niczym nie odbiegałby taki podarek od zakupionego w sklepie - a nawet jestem przekonana, że prezentowałby się znacznie lepiej :)

      Usuń
    2. Oprócz prezentów często decydujemy się też zabrać Babla w jakieś fajne, "dzieciowe" miejsce - żeby kolekcjonować z nim nie tylko przedmioty, ale przede wszystkim wspomnienia :) W tym roku planujemy rewię "Smerfy Live On Stage" - może Wy też znajdziecie coś fajnego w Waszej okolicy ? :)

      Usuń
  7. Ja glownie przez internet, przerazaja mnie te tlumy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My o tej porze jeszcze się w galeriach pojawiamy od czasu do czasu - ale bezposrednio przed samymi świętami unikamy jak ognia ;)

      Usuń
  8. U mnie w tym roku zdecydowanie zakupy w trybie slow i przez Internet. Co kilka dni więc spaceruję ewentualnie do paczkomatu. W tym tygodniu powinny dotrzeć ostatnie paczki i finito. Nie lubię tłumów w galeriach, przepychania się między ludźmi i kupowania czegokolwiek bo trzeba coś kupić. Starałam się, żeby w tym roku każdy dostał coś symbolicznego, skierowanego właśnie dla tej osoby. Ze szczyptą humoru. Nie będzie więc wypasionych drogich prezentów w myśl zasady "zastaw się a postaw się". Dla mnie liczy się po prostu pamięć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My u siebie paczkomatu nie mamy - za to kurierzy i listonosze bardzo często pukają do naszych drzwi i są już z Bąblem po imieniu ;)

      Zgadzam się z Tobą, że wystarczy drobiazg - ale dany od serca, przemyślany i dopasowany do potrzeb danej osoby :)

      Usuń
  9. Prezenty staram się zakupić do końca listopada, a jeśli mi się to nie uda, załatwiam resztę przez internet. Omijam przedświąteczna gorączkę w sklepach jak mogę. Źle znoszę psychicznie ten obłęd w oczach ludzi i niekiedy frustrację związaną z "przymusowym" wydawaniem pieniędzy i robieniem prezentów "na siłę". Fajnie to ujęłaś i porównałaś do operacji wojskowej :-D Trudno się nie zgodzić ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to i tak "pikuś" ;) Jak patrzę czasami na zdjęcia albo filmiki z USA - tam to dopiero jest hardcore podczas wyprzedaży ;)

      Usuń
  10. Ja wybieram wersję zdalną - przez internet :-P

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpowiadając na pytanie w tytule: mogą mogą :D O ile ma się duuuużo pieniędzy i kupuje coś dla siebie :D :D Na przykład buty. I torebkę. I kieckę. I nawet parę fikuśnych majtasów z Lidla ;) W takim wypadku jakoś te szalone tłumy nie przeszkadzają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację ;) W takich sytuacjach to ja już nie widzę tych dzikich tłumów wokół siebie, bo fokusuję się wyłącznie na obiekcie pożądania ;)

      Usuń
    2. Prawda? :D A, i w dodatku ma się pewność, że Św. Mikołaj przyniesie to co przynieść powinien :D :D :D

      Usuń
  12. Oj u nas zawsze na ostatnią chwilę. Ale jakoś nigdy nie popsuło to naszego świątecznego klimatu :) Jadąc do sklepu wiemy, że to musi być nasz jedyny plan w ciągu dnia, bo pewnie w kolejce spędzimy więcej czasu, niż na samych zakupach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My właśnie staramy się ograniczyć jakoś ten cały proces, żeby nie był zbyt mocno rozciągnięty w czasie - bo inaczej znudzony Młody zaczyna nam świrować i wtedy to już nie sposób uniknąć ofiar w ludziach podczas takiej operacji ;) Najważniejsze - to wrócić z tarczą, a nie na tarczy ;)

      Usuń
  13. Hehe no cos w tym jest. I nas spokojnie ozdoby na choinkę mamy z roku na rok Przemek coś nowego zawsze robi. Sprzątam na buerzaco przy moim dziecku inaczej się nie da a zakupy szybko w biedrone a mięsa i wędliny w centrum kupione wzesniej więc nie będzie źle. Przemek bylnw kinie w sobotę w galerii i mówił że tam już same choinki i Mikolaje a mnie to po prostu omija bo tam nie chadzam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do choinki - w tym roku chyba znowu postawimy taką malutką, gdzieś wysoko na meblach. Obawiam się, że przy Bąblu duża bardzo prędko wylądowałaby na podłodze, z połową bombek wytłuczoną ;)

      Usuń
    2. no tak faktycznie przypomniałaś mi jak o tym ważnym fakcie popatrz jak człowiek zapomina.... Przemek będąc w wieku Bąbelka wziął i zaczął gryźć bombkę( wtedy jeszcze mieszkaliśmy tylko u góry a na dole był pokój tylko bez kuchni i tam stała choinka bo większość dnia byliśmy ''na górze'' i było to w miarę bezpieczne rozwiązanie ) na wszelki wypadek na górze były bombki szklane na dole plastikowe. Nie wiem jakim cudem dorwał się do szklanej i ugryzł zaczął pluć. Pełno krwi w buzi na szczęście tylko rozciął język i nie połknął szkła.... Ale strachu było co niemiara. Więc faktycznie za rok nasza gigantyczna choinka może być w opałach....

      Usuń
  14. Ja prezenty na Swieta I Mikolajki mam juz zrobione. Siedze wiec usmiechnieta w domh I delektuje sie swoim stoickim spokojem. Przedswiateczny szal juz mnie nie dotyczy :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Strasznie drażnią mnie świąteczne ekspozycje już w pierwszej połowie listopada i świąteczne zakupy zostawiam na pierwszą połowę grudnia, jest wtedy czas na spokojne zakupy, a bez chorego wyprzedzenia

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja wczoraj postanowiłam, że na nastpne zakupy wybiorę się w styczniu. Kocham net :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Moje zakupy zazwyczaj odbywają się przez Internet, więc omija mnie ta cała świąteczna sklepowa szopka. Nie lubię robienia zakupów wśród tłumu, a poza tym te wszystkie przedświąteczne promocje mogą przyprawić człowieka o ból głowy, bo skutecznie opróżniają nasze portfele, czy też konta bankowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam najpierw przejrzec gazetki internetowe żeby wiedzieć czego się spodziewać :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zdecydowanie na luzie w rytmie slow :) Nie lubię pośpiechu na zakupach. Prezenty już prawie wszystkie mam kupione, jeszcze spożywka i finisz ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja tam lubię te zakupy, poszukiwania prezentów itd...ALE...robię je wcześniej, przed tą całą gorączką i tłumami, np. w listopadzie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak ja nie lubię tych tłumów... Ludziska co wy szukacie w takim szale ....chciałoby się zakrzyczeć do tłumu;) Unikam jak mogę a że prezentów nie robimy to tylko spożywcze zakupy a to już tak dużo naprzód sie nie da. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja się duszę w sklepach w których jest tłum dlatego ich unikam. Bardzo lubię za to zakupy przez internet, szybko i bez wychodzenia z domu.

    OdpowiedzUsuń
  23. Zorganizowana na maxa. Familia przepytana, plany zrealizowane i tego sie trzymam.
    Nasze prezenty juz leza schowane w szafie.
    Od lat unikam takiego szalu zakupowego.

    OdpowiedzUsuń
  24. My rzadko wybieramy się na spontaniczne zakupy, zawsze wcześniej analizujemy gazetki i promocje;)

    OdpowiedzUsuń
  25. W tym roku wyjątkowo późno zaczęłam ogarniać temat prezentów, bo dopiero w drugiej połowie listopada, ale poszło mi to na tyle sprawnie, że już prawie wszystko mam kupione. Generalnie nie lubię spontanicznych zakupów, lubię, gdy wszystko jest przemyślane.

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie opinie, sugestie, nieskrępowana wymiana zdań, a nawet konstruktywna krytyka - mile widziane :)