czwartek, 15 grudnia 2016

Czy hotel biznesowy może być miejscem przyjaznym dzieciom i ich rodzicom?

- Zabukowałem nam pobyt w hotelu biznesowym. - powiedział Małż, a ja prawie zabiłam go wzrokiem.

- Czyś Ty oszalał?! Co może być fajnego i ciekawego dla dwulatka w takim miejscu?! Wolałabym jakiś niewielki pensjonat z ogródkiem i placem zabaw - a nie potężne przeszklone gmaszysko, w którym pewnie nawet nie ma gdzie pobiegać...

Ale rezerwacja już dokonana i opłacona - a zatem przy okazji naszej podróży do Warszawy zatrzymujemy się w hotelu DeSilva w Piasecznie. Tłumaczę sobie, że przecież to tylko jeden weekend - więc jakoś przetrwamy i może nawet Juniorowi uda się nie narobić zbyt wielu szkód ;)


Powiem Wam szczerze, że spodziewałam się po tym miejscu czegoś zupełnie innego. Odkąd tylko pamiętam, tego typu przybytki kojarzyły mi się wyłącznie z korporacjami, bardzo eleganckimi ludźmi sukcesu i ich skórzanym aktówkami, które kosztowały pewnie równowartość kilku moich pensji...

Tymczasem okazało się, że mają w DeSilvie opcję weekendowych obiadów rodzinnych. Mnóstwo dzieci w najróżniejszym wieku - od kilkunastomiesięcznych berbeci po rezolutnych kilkulatków. Mnóstwo pyszności - które w przypadku dziecka są zupełnie za darmo, jeżeli nasza pociecha nie ukończyła jeszcze dziesiątego roku życia. Mnóstwo atrakcji pod okiem doświadczonych animatorów - a w tym świąteczne zabawy z Mikołajem, malowanie buziek, ubieranie choinki, tworzenie łańcuchów i kolorowych styropianowych bombek. Ale po kolei...





Jeżeli chodzi o posiłki, maluszek może wybrać co zechce ze specjalnie przygotowanego bufetu. Do wyboru są wszystkie ulubione (i jednocześnie zdrowo przyrządzone) dziecięce dania - a więc frytki, nuggetsy, mini-burgery, sznycelki, naleśniki czy marchewki w glazurze. 

Moim zdaniem to świetne rozwiązanie - bo w innych restauracjach często zdarzało się nam zamówić jakieś danie z karty, którego Bąbel nie chciał potem nawet wziąć do ust. Tutaj próbował wszystkiego po troszku i sam decydował, co mu najbardziej smakuje. Dodatkowo miał do dyspozycji również dostosowany do swojego wzrostu szwedzki stolik z owocami i słodkościami, przy którym mógł samodzielnie nalać sobie owocowego kompotu (i nalał - do pięciu różnych kubków, bo przecież trzeba jeszcze wziąć coś dla babci i dziadka, którzy zostali w domu ;) )

Kolejnym zaskoczeniem były dla mnie potrawy bezglutenowe dla dzieci z nietolerancją pokarmową. Mało która znana nam restauracja dba tak troskliwie o swoich najmłodszych klientów i dostosowuje menu do ich specjalnych potrzeb. Od personelu dowiedzieliśmy się, że jeżeli wcześniej zgłosi się zapotrzebowanie na jakieś konkretne potrawy w ramach specyficznej dziecięcej diety - to również pojawią się one na stole, żeby żaden maluszek nie opuścił restauracji głodny, nawet pomimo jakichś swoich chorób czy alergii. 




W sali sąsiadującej z restauracją - też same wspaniałości. Ogrom zabawek, klocków i artykułów plastycznych, z których dzieci mogą do woli korzystać pod czujnym okiem Mikołaja oraz jego niesamowicie kolorowej pomocnicy :) Pomimo niewątpliwie wysokiego standardu hotelu nikt z obsługi nie patrzy na małych gości krzywym, nieprzychylnym wzrokiem - nawet jeżeli zdarzy im się zrobić wokół trochę bałaganu, kapnąć na parkiet plakatową farbką albo zarysować podłogę kółkami zbudowanego właśnie wehikułu ;)



Do Mikołaja przechodzi się oczywiście "kominem" - czyli materiałowym tunelem, na końcu którego czeka na każde dziecko miła słodka niespodzianka, pudełeczko kredek i jakiś drobiazg do zawieszenia na domowej choince.  My trafiliśmy akurat na Mikołaja bardzo młodego, energicznego i wysportowanego - więc sam również nie omieszkał tej trasy pokonywać, a ogarnięcie takiej sporej gromadki dzieci nie stanowiło dla niego oraz jego "elfów" żadnego problemu. Razem z nimi ubierał choinkę, dekorował bombki i sklejał długi na kilka metrów łańcuch, natomiast najbardziej oporne maluchy ośmielał do siebie przy pomocy słodkiego, niegroźnego przekupstwa ;)







Na koniec skorzystaliśmy jeszcze z malowania buziek. Kiedy Bąbel zobaczył, że malowany przed nim chłopiec jest pieskiem - to i on koniecznie musiał pieskiem zostać :) Pomocnica Mikołaja na szczęście okazała się osobą faktycznie utalentowaną artystycznie i bardzo profesjonalną - a nie tylko stwarzającą takie pozory. Kilkoma pociągnięciami pędzelka wyczarowała nam ślicznego małego szczeniaczka - jak twierdził Junior, podobno była to rasa husky ;)  Żałuję jedynie, że nie spytałam jej o zestaw farbek do ciała, który ze sobą przyniosła - bo zmyliśmy je potem bez żadnego problemu wacikiem nasączonym wodą, a nasze domowe schodzą niestety raczej opornie i ich usuwanie wymaga najczęściej kilku podejść.



Najfajniejsze w całym wydarzeniu było to, że dzieci mogły krążyć sobie zupełnie swobodnie pomiędzy główną salą restauracyjną, a miasteczkiem animacji - ale nie były pozostawione samym sobie. W wielu lokalach jest wprawdzie jakiś kącik zabaw, gdzie dziecko ma do dyspozycji kilka zabawek czy tablicę i kredę - jednak na tym inwencja restauratorów się kończy. W DeSilvie idą oni o krok dalej i proponują dzieciom naprawdę przemyślane, świetnie zorganizowane zajęcia.  

My jako rodzice natomiast mieliśmy Bąbla ciągle na oku - a jednocześnie mogliśmy zjeść spokojnie obiad i wypić kawę przy restauracyjnym stoliku. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nasze rodzinne wyjście do restauracji nie wyglądało tak, że jedna osoba je w wielkim pośpiechu - a druga ugania się za Młodym po całym lokalu, żeby czegoś nie zdemolował ;) Tutaj Bąbel był tak zaabsorbowany zabawą i wymyślanymi przez animatorów aktywnościami, że nie musieliśmy się martwić, iż hotelowe mienie w jakikolwiek sposób za sprawą naszego dziecka ucierpi :)


Gdybyśmy mieszkali gdzieś w okolicach Piaseczna -  
jestem przekonana, że takie weekendowe obiady połączone z warsztatami 
stałyby się naszym cotygodniowym rodzinnym rytuałem. 

Odbywają się one cyklicznie w każdą niedzielę -
więc mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy mieli okazję w nich uczestniczyć.
Póki co pozostaje nam śledzić fanpage hotelu - i obserwować, jakie atrakcje nas omijają ;)

52 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. I jego realizacja też pierwsza klasa :) A co najważniejsze - pracownicy hotelu są bardzo otwarci na wszelkie sugestie i propozycje rodziców i bardzo chętnie wysłuchują ich opinii. Także podejrzewam, że z czasem taka forma rodzinnych weekendów będzie się u nich jeszcze bardziej doskonalić i ewoluować ;)

      Usuń
  2. Fantastycznie, że coraz więcej hoteli przestawia się na pobyty rodzinne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem tego zdania - zwłaszcza że aktualnie niemal każda nasza podróż odbywa się z Bąblem u boku ;)

      Usuń
  3. o proszę. Tego się nie spodziewałem:) No ale to w końcu Polska! Mamy najlepsze hotele moim zdaniem. Zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie. W tym jesteśmy bezkonkurencyjni. No ale nie spotkałem się z takim podejściem i gościną dzieci. Być może po prostu nigdy nie patrzyłem na to właśnie pod tym kątem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też byłam zaskoczona - zwłaszcza że to hotel biznesowy, więc jego nazwa sugerowała raczej zupełnie inny charakter naszego pobytu ;) Myślę, że po prostu hotel hotelowi nierówny - bo nam też jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby w którymkolwiek traktowano dzieci jak najważniejszych, honorowych gości :) Wielkie brawa się należą, moim skromnym zdaniem.

      Usuń
  4. Cieszę się, że hotele coraz bardziej wychodzą ze swoją ofertą do rodzin z dziećmi :) W końcu my też chcemy chodzić do restauracji i podróżować bez oburzonych spojrzeń obsługi i gości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak :) A ponieważ akurat w ramach tych weekendowych obiadów na sali są głównie rodzice z małymi dziećmi - to wszyscy wiedzą, jakich atrakcji można się spodziewać i pomiędzy gośćmi oraz pracownikami panuje pełna wspólnota i zrozumienie ;)

      Usuń
  5. Myślę ze w czasach gdy dzieci towarzyszą nam coraz częściej hotele powinny mieć atrakcje dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Mam porównanie i z własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że zupełnie inaczej przebywa się w takim przyjaznym hotelu, w którym wszyscy są dla Twojego dziecka życzliwi, uśmiechnięci i wyrozumiali - niż w hotelu gdzie cała obsługa ma nosy zwieszone na kwintę i bluzga po kątach, że znów przyjechali goście z "gówniarzami"...

      Usuń
  6. Wspaniała inicjatywa, szkoda że tak rzadko spotykana w mniejszych miejscowościach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W naszej miejscowości to nie tylko nie ma przyjaznego hotelu czy restauracji - ale nawet hotelu ani restauracji w ogóle ;) W przybytkach odwiedzanych przez nas w innych miastach bywało różnie - jednak nigdzie tak fajnie i na luzie jak w Piasecznie :)

      Usuń
  7. No proszę, Można? Można! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że można ! Trzeba tylko chcieć - i mieć odpowiednie podejście :)

      Usuń
  8. Super! A widzisz, niektóre biznesowe hotele w ogóle nie przyjmują dzieci :/ Ja pamiętam, jak mi było przykro, gdy szukałam hotelu w Nowym Sączu jak najbliżej szpitala, w którym syn miał mieć operację i jak znalazłam taki w idealnej lokalizacji, to właśnie się okazało, że dzieci nie przyjmują. Musze przyznać, że poczułam się jak jakiś obywatel gorszej kategorii :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, to naprawdę musiało być przykre doświadczenie - zwłaszcza że ta lokalizacja tak idealnie Wam pasowała i pozwalała być jak najbliżej synka. Choć z drugiej strony czasami lepiej, jak z góry się określą i powiedzą, że dzieci nie przyjmują - niż jak potem zrzędzą i utyskują na każdym kroku, bo im się dziecięce towarzystwo nie podoba...

      Usuń
  9. bardzo rzadko mi się zdarza korzystać z hoteli a tym bardziej pod kątem rodziny, ale fajnie jest wiedzięć, że takie istnieją :) zdjęcia wyglądają bardzo sympatycznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My korzystamy dość często - a ostatnio to już w ogóle mieliśmy apogeum wszelakich bliższych i dalszych wyjazdów - więc fajna jest świadomość, że jest takie miejsce, do którego zawsze chętnie będziemy wracać przy okazji wizyty w tamtych okolicach :)

      Usuń
  10. U nas jest tak, że dla Kariny nowe miejsca to zawsze ciężkie przeżycia, za to Noam nie ma problemu gdzie je czy śpi byle w pobliżu była znajoma buzia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz Bąbel aktualnie już raczej z tych, co nie mają problemu (choć wcześniej wyjazdy niejeden raz kończyły się straszną histerią) - ale jednak zawsze fajnie, kiedy miło i profesjonalnie przyjęci zostają nie tylko dorośli, lecz również dzieci :)

      Usuń
  11. Ja byłam raz w hotelu z dzieckiem, gdy jechaliśmy na wakacje do Polski. W ofercie mieli łóżeczko, byłam mega zadowolona :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My zazwyczaj zabieraliśmy ze sobą własne łóżeczko turystyczne - na wypadek, gdyby Bąbel nie chciał zasnąć w hotelowym. A teraz problem w zasadzie przestał dla nas istnieć, bo od pewnego czasu śpi już w "dorosłym" łóżku :)

      Usuń
  12. Widać, że całkiem sympatyczne miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak :) Mogę polecić z czystym sumieniem, gdybyś kiedyś była w tamtych okolicach :)

      Usuń
  13. Widać ze pozory czasami mylą;)
    Hotel bardzo fajnie wygląda i myślę, ze miło spedziliscie czas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu akurat pozory nie miały w rzeczywistością absolutnie nic wspólnego - więc mogę jedynie dziękować mojemu M., że wybrał dla nas właśnie to miejsce :)

      Usuń
  14. jestem mile zaskoczona. W kilku hotelach w warszawie nocowałam, ale nie widziałam nigdy opcji "dzieci". Moze dlatego ze nie patrzylam bo swoich pociech jeszcze duzych nie mam. Niemniej jednak sądzę, że teraz takie hotele to powinna być norma. Tak samo jak przewijaki w restauracjach. To jest dodatkowa zacheta dla klientow z dziećmi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. W końcu zadowolony klient to taki, który potem chętnie w dane miejsce wraca :)

      Usuń
  15. Jestem w szoku. Nie pomyślałabym, że tego typu hotel może być tak przyjazny dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak :) Przekonałam się, że czasami naprawdę nie warto "oceniać książki po okładce" - i jak widać nie tylko ludzi ta maksyma dotyczy :)

      Usuń
  16. Jestem mile zaskoczona, dobrze wiedzieć, że są takie miejsca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się Wam przyda na Wasze własne rodzinne wycieczki :)

      Usuń
  17. Nie wiedziałam, że voś takie jest organizowane :) Super pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby tylko jak najwięcej hoteli i restauracji wpadało na podobne pomysły :)

      Usuń
  18. Jestem zaskoczona. Z tego, co opisujesz, wnioskuję, że to doskonałe miejsce na takie rodzinne wyjścia. Logistycznie-świetnie rozwiązane. Oby jak najwięcej takich miejsc ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ta chwila oddechu i możliwość zjedzenia posiłku WRESZCIE zupełnie na spokojnie - naprawdę bezcenna ;)

      Usuń
  19. ten bufet dla maluszka mnie rozczulił ! jest mega :) sama jestem zaskoczona, że w takim miejscu, tak dbają o milusińskich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bufet rządził - na początku Młody prawie od niego nie odchodził ;) Co ważne - nie ma tam żadnych rzeczy zbyt ciepłych czy w jakikolwiek inny sposób niebezpiecznych dla dziecka.

      Usuń
  20. Odpowiedzi
    1. Od tamtej pory był już kotkiem, tygryskiem, reniferem, świnką i...nie wiem kim jeszcze ;) Niemal codziennie domaga się, żebym malowała mu na buźce kolejne, nowe zwierzątko ;)

      Usuń
  21. Jako miłośniczka ras północnych, byłam zachwycona, że Bąbelek miał narysowanego na buzi psa Husky :D

    Pierwszy raz spotykam się z restauracją, w której są tak bogate atrakcje dla najmłodszych :) Rewelacja !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc to nie wiem, dlaczego akurat ta rasa przyszła mu do głowy - bo żadnego husky w swoim otoczeniu nie mamy, a Junior zna je jedynie z książek ;)

      Usuń
  22. Super, przemyslane w kazdym szczegole! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam pomysł już wart pochwały, natomiast jego realizacja zasługuje na jakieś specjalne dziecięce odznaczenie :)

      Usuń
  23. Odpowiedzi
    1. Pozostaje czekać, aż inni restauratorzy się zainspirują i wezmą przykład ;)

      Usuń
  24. Świetnie, że hotele dostosowują swoją ofertę także do ich najmłodszych gości, zawsze z uśmiechem przyglądam się takim warsztatom, bo jeśli tylko komuś się chce to zorganizować, to tylko chwalić i w tym uczestniczyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. WOW, jestem pod wrażeniem, wszystko bardzo dobrze przemyślane. A Silva kojarzy mi się z moim ulubionym pisarzem :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Coraz więcej sensowniejszych miejsc. Coraz lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
  27. wszystko chyba zależy od podejścia managera i całej załogi tu jak widać się udało :-), ale słyszałam o takich hotelach, w których KATEGORYCZNIE zabroniono dzieci...

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie opinie, sugestie, nieskrępowana wymiana zdań, a nawet konstruktywna krytyka - mile widziane :)