poniedziałek, 6 czerwca 2016

Spowiedź trzydziestolatki.

Wielka szkoda, że kilkanaście lat temu nie wpadłam na pomysł, by stworzyć własną "kapsułę czasu". Może teraz łatwiej byłoby mi przywołać pewne wspomnienia i marzenia, jakie wtedy miałam - pewne plany, które snułam sobie jako nastolatka, z głową nabitą ideałami aż po same brzegi...

Może nawet napisałabym sama do siebie list pod tytułem "Kim będę, gdy dorosnę?" - a potem przeczytałabym go sobie pochylając się nad woskową trzydziestką na torcie i zweryfikowałabym, w jakim stopniu moja aktualna rzeczywistość pokrywa się z wyobrażeniami sprzed lat. Poszukałabym w tym wszystkim zarówno punktów stycznych, jak i takich, które zupełnie się ze sobą rozminęły...


Wiem na pewno, że nie wszystkie marzenia udało mi się spełnić w 100% - natomiast realizacja innych zajęła mi trochę więcej czasu, niż to sobie kiedyś optymistycznie założyłam, zaplanowałam, zanotowałam w myślach na swojej "liście rzeczy do zrobienia". 

Moje dotychczasowe trzydziestoletnie życie nauczyło mnie, że nie powinnam podchodzić do niego zbyt zadaniowo - jak do realizowanego punkt po punkcie projektu z nieprzekraczalnym deadline'm. W życiu zazwyczaj jest jakaś "obsuwa", jakiś niespodziewany zwrot akcji - jakaś rzucona pod nogi kłoda, którą w moim przypadku okazała się niemożność zajścia w ciążę. 

***

Mam więc za sobą kilka lat leczenia niepłodności. Szmat czasu, który upłynął mi w kolejkach do gabinetów lekarskich, na szpitalnych łóżkach i w operacyjnych salach. Mam za sobą całe garści kolorowych hormonalnych pigułek, którymi doktorzy-znachorzy karmili mnie trochę tak, jak nierozsądni rodzice karmią cukierkami swoje otyłe dzieci - ryzykancko i bezrefleksyjnie. Mam za sobą menopauzę, której doświadczyłam w wieku 28 lat - czyli wtedy, kiedy spora część  współczesnych kobiet dopiero zaczyna starania o dziecko, dostrzega swoją płodność i gotowe do współpracy jajniki. 

Ale nie żałuję, ponieważ ta menopauza nie oznaczała w moim przypadku końca kobiecości - lecz początek kobiecości bardziej dojrzałej, świadomej i związanej z macierzyństwem, które przyszło do mnie drogą adopcji.


Wiele rzeczy zrobiłabym pewnie zupełnie inaczej. 

Bardziej słuchałabym siebie, a mniej innych ludzi i ich pochopnych osądów. Mniej obawiałabym się tego, że ktoś mnie wyśmieje, uzna za głupią, mało utalentowaną i beznadziejną - bo takie osoby prędzej czy później zniknęły z mojego życia, a przez ich niepochlebne opinie czy szyderstwa dość często zdarzało mi się rezygnować z własnych aspiracji i godzić się na "bylejakość"...

Mniej narzekałabym na rzeczy zupełnie banalne, prozaiczne i bez znaczenia. Na przykład na zbyt masywne uda, duży nos albo włosy, które żyły własnym życiem i za nic w świecie nie chciały się po mojej myśli układać. Dopiero kiedy zachorowałam na PCOS, zaczęłam zbierać je całymi garściami z łazienkowej podłogi i rozglądać się za peruką w sklepach dla pacjentów onkologicznych - doceniłam, że jeszcze nie wszystkie spadły z mojej głowy...

Mniej rozczulałabym się nad sobą i nad swoją chorobą. Płakałam i załamywałam ręce, dopóki któregoś dnia nie spotkałam na szpitalnej sali kobiety po dziewięciu poronieniach - która była już w takim wieku, że adopcja w jej przypadku nie wchodziła w grę ze względów proceduralnych...

Być może odważyłabym się też na kilka brawurowych skoków na głęboką wodę - zamiast tylko dreptać asekuracyjnie w miejscu i czepiać się kurczowo swojego brzegu, który (choć bezpieczny) to jednak mocno mnie ograniczał...

***

Ale reasumując - jestem tu, gdzie zawsze chciałam być. 

Mam Męża, który wprawdzie momentami doprowadza mnie do szału i generuje we mnie chęć złożenia papierów rozwodowych ;) - ale przez większość czasu jest najwspanialszym, najbardziej pomocnym, troskliwym i wyrozumiałym człowiekiem, jakiego znam. Takim na wszystkie dni. Nie tylko te pogodne, szczęśliwe,  mieniące się kolorami tęczy - ale również te, w których wszystko wali się na łeb.

Mam kochanego, ślicznego i niesamowicie rezolutnego Synka. Gdyby ktoś teraz zaproponował mi, że mogę cofnąć się do czasów przed adopcją, zajść bez problemu w naturalną ciążę i urodzić biologiczne dziecko, ale za to będę musiała zrezygnować z obecności Bąbla w naszym życiu - posłałabym go do wszystkich diabłów !

Niektórzy szukają we mnie na siłę choćby cienia wątpliwości, żalu, niespełnienia i niedosytu, ponieważ nie doświadczyłam nigdy tego "błogosławionego stanu". Ale nie znajdą. Bo we mnie tych uczuć najzwyczajniej w świecie nie ma. Jest we mnie tylko wdzięczność i miłość do małego Bąbla, który po prostu nie mógłby być bardziej NASZ.


Być może niektóre z moich młodzieńczych marzeń 
nadal nie doczekały się spełnienia, 
ale zrealizowałam te dwa najważniejsze:
o miłości i macierzyństwie -

a one w zupełności wystarczą, żeby dać mi siłę
do spełniania wszystkich pozostałych ! 

36 komentarzy:

  1. Wszystkiego najlepszego😘 spełnienia wszystkich marzeń tych malych i dużych. Nigdy nie wiemy co czeka za zakrętem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego dobrego!!! Również życzę spełnienia marzeń. Prawie wszystkich, co by choć jedno było na zaś. Pięknie napisany ten post.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczescia i milosci zycze:) No i zdrowia bo bez niego inne sie nie liczy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, życzę Ci jeszcze wielu radości u boku swoich cudownych mężczyzn!!! Jesteś świetną kobitką, wiesz czego chcesz i znasz drogę do spełnienia... To piękne! Nigdy nie daj sobie wmówić niczego o czym sama nie jesteś przekonana! Gdzieś kiedyś przeczytałam, że adoptowane dziecko to takie, które rośnie w sercu a nie brzuch matki...! Gdybym nie mogła mieć dzieci bez wahania postąpiłabym tak jak TY! Nie wyobrażam sobie innej opcji! A pęcherzyk Graffa, jajniki, jajniki czy jakaś tam owulacja lub jej brak nie decydują o byciu kobietą! Życzę wszystkiego najcudowniejszego ze szczerego serca!:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego najlepszego spełnienia najmniejszego marzenia oraz samych szczęśliwych dni.;*****

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego naj naj najlepszego, spelnienia marzen i samych szczesliwych dni :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkiego najlepszego! Teraz czas na kolejne, nowe marzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś wielką kobietą i bardzo Cię podziwiam. Bąbel ma wspaniałą matkę. Powiem Ci, że ja nigdy nie dążyłam do tego żeby mieć dzieci, jakoś tego nie czułam, ale lost zdecydował, że mam trójkę i dopiero kiedy sie urodziły, zaczęłam czuć instynkt macierzyński, dlatego jeszcze bardziej Cie podziwiam za wytrwałość w leczeniu, bo ja na pewno bym się na nie nie zdecydowała. Co do męża, hmmm, czy my mamy tego samego? Wszystkiego naj, naj, naj dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  9. 30 lat to dopiero początek długiej, pięknej i już dojrzałej drogi. Ja wtedy rozpoczęłam życ na nowo. Pozmieniałam w życiu 70 % spraw :) i jest cudnie, a już kilka lat od tego momentu minęło i od tych 30 świeczek na torcie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wzruszylam sie. Wszystkiego najlepszego. Moja 30stka za dwa miesiace;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystkiego najlepszego! Kolejnych spełnionych marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszystkiego co najlepsze. Dużo miłości, radości, cierpliwości, odpoczynku, codziennego szczęścia i czego tylko chcesz:)

    OdpowiedzUsuń
  13. STO LAT !!!!!!!!!
    Wszystkiego naj, naj - zdrowia, zdrowia, miłości, radości, spełnienia i harmonii!!!!!!!
    Dla mnie 30-stka też była przełomowa. Jakaś taka bardziej "dojrzała" się zrobiłam, wiedziałam co chcę i wtedy tez podjęłam decyzję, że NASZE dziecko, gdzieś na nas czeka i jak najszybciej zgłosiliśmy się do oa;-)
    P.S. Piękny post;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Moja 30 za 4 lata, ale zleci raz dwa.
    Wszystkiego Najlepszego Bąmbelkowa Mamo! Dużo zdrowia,dużo miłości, szczęścia i wytrwałości.
    Buziaki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Wszystkiego najlepszego! Piękny wiek! Mi stuknie 35lat...:) a zatem raz jeszcze wszystkiego cudnego, samej miłości i uśmiechów:))

    OdpowiedzUsuń
  16. Z miłością i macierzyństwem góry można przenosić :) Wszystkiego najlepszego :) U mnie jakoś po 30 sił nowych przybyło ... ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziękuję Ci za ten szczery i prawdziwy wpis! Życie po trzydziestce jest o niebo fajniejsze, u mnie też nastąpił nagły skok energii do życia jak tylko licznik przekroczył tę barierę...Sto lat!:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja koncze 31 lat za miesiac. Zycze Tobie wszystkiego co najlepsze, kazdego dnia w usmiechu I radosci, duzo zdrowia I pogody ducha na codzien.
    Bardzo szczery wpis... lubie takie od serca.

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękny wpis:) Wiadomo, że nie zawsze będzie tak jakbyśmy chcieli...jednak po każdej burzy wychodzi słońce, nowe doświadczenia uczą nas wielu rzeczy i dzięki nim jesteśmy w danym punkcie:) Najlepszości dla Ciebie ode mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Weszłaś w piękny wiek, masz już spory bagaż dosiadczeń, a nadal młodziutka jesteś i tak wiele już masz - czy można chcieć więcej :)
    Wszystkiego dobrego!!!! Też w tym roku zmienił mi się kod wiekowy ;)
    ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Sto lat! Sto lat! Sto lat! Razem trzysta na trzydziestolecie;)
    Bardzo pozytywny bilans życiowych planów i marzeń Ci wyszedł:)
    Teraz pora na nowe:)
    Powodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Wszystkiego dobrego! :) Piękny wpis, aż mi słów braknie... Ja osobiście chciałabym w przyszłości zaadoptować dziecko. Uważam, że jest to bardzo pomocne rozwiązanie nie tylko dla rodziców, ale też dla takich dzieci, by miały miłość rodzicielską i ciepło domowe. Takie dziecko też można kochać, tak samo jak swoje! Ba... jak się zaadoptuje, to jest już właśnie swoje. Niech synek rośnie zdrowy! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. :*
    Pięknie to wszystko ujęłaś. Ach, jak ja bym chciała mieć znowu 30lat... A najlepiej 17 :)
    Czasami trochę mi żal, bo wiele rzeczy zrobiłabym w swoim życiu inaczej. Ale potrafię docenić to, co mam.
    Buziaki dla Was :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Młoda jesteś bardzo, też chciałabym w tym roku skończyć dopiero 30-stke! 😀 Wszystkiego najlepszego!! Sto lat 😀😀

    OdpowiedzUsuń
  25. Wszystkiego naj najlepszego! 30-stka piękny wiek! Jeszcze całe życie przed Tobą - i to takie fajniejsze, bo bardziej dojrzałe i spełnione w tych najważniejszych punktach. Dużo zdrówka! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Sto lat w zdrowiu i miłości najbliższych! młodziutka Bąblowa mamo !

    OdpowiedzUsuń
  27. zgadzam się w 100 procentach.mam dwójke adoptowanych dzieci i nie oddałabym ich za ciąże,jedyne czego trochę mi żal to tego że to nie ja je urodziłam

    OdpowiedzUsuń
  28. Tak na gorąco - dziękuję wszystkim za życzenia :) A na poszczególne komentarze postaram się odpowiedzieć, jak tylko znajdę chwilkę - bo aktualnie nie wyrabiam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Spóźnione, ale z serca wszystkiego najlepszego! Najważniejsze to chyba mieć pełną świadomość samego siebie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Spóźnione, ale naprawdę szczere życzenia - spełnienia kolejnych marzeń.
    Witam w gronie 30-latek :) Piąteczka. To fajny okres w życiu. Serio.

    OdpowiedzUsuń
  31. Kochana! Wiem, ze spóźnione mocno, ale najszczersze życzenia ode mnie!
    Żebyś zawsze była tak szczęśliwa i spełnioną kobietą jaką jesteś teraz.
    A tak zupełnie przy okazji: jesteśmy z tego samego rocznika (mnie zostało jeszcze kilka miesięcy przed zmianą na 3 z przodu) :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Wszystkiego najlepszego, uśmiechu, szczęści i spełnienia marzeń.

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie opinie, sugestie, nieskrępowana wymiana zdań, a nawet konstruktywna krytyka - mile widziane :)