czwartek, 19 stycznia 2017

Najważniejszy egzamin w życiu.



Ogarnął mnie ostatnio jakiś dziwny spokój –
chyba bardzo rzadko spotykany wśród studentów w tym gorącym akademickim okresie ;)
 
Nie zarywam zbyt wielu nocy. Nie siedzę nad książkami do upadłego. Nie zakuwam i nie robię notatek aż do momentu, w którym ręka, głowa, kark i kręgosłup całkowicie odmówią mi posłuszeństwa. Przygotowuję się do sesji egzaminacyjnej na tyle, na ile pozwala mi mój skurczony matczyny czas – i to naprawdę w zupełności wystarcza, żeby zaliczać wszystkie kolokwia i egzaminy w pierwszym wyznaczonym terminie. 



Zaczęłam podchodzić do studiowania w sposób,
który wcześniej wydawał mi się zupełnie NIE-DO-PO-MY-ŚLE-NIA ! 

Kiedyś nie potrafiłam wzruszyć lekceważąco ramionami na widok całej sterty papierów, piętrzącej się na moim biurku. Nie umiałam pozwolić sobie na pewną obojętność, nonszalancję i nawet najmniejszą uniwersytecką porażkę.  Zdecydowanie zbyt mocno się tym wszystkim przejmowałam i stresowałam – i wręcz nie wyobrażałam sobie, że mogłabym wykonać jakiekolwiek studenckie zadanie tylko „na pół gwizdka”…



Teraz odpuszczam – bo wiem, że te najważniejsze życiowe egzaminy
tak naprawdę zdaje się poza murami uczelni…
 
Do tych najważniejszych egzaminów nie podchodzi się z teczką pod pachą i długopisem w dłoni.

Na te najważniejsze egzaminy nie zakłada się też granatowej sukienki z białym kołnierzykiem – 
 bo czasami najwygodniej zdawać je w piżamie, szlafroku albo rozciągniętym dresie ;)

W ramach tych najważniejszych egzaminów nie trzeba wkuwać na pamięć żadnych nazwisk, dat ani skomplikowanych definicji – za to dobrze jest wiedzieć, dlaczego pada śnieg, dlaczego jest mokry i zimny i dlaczego stopniał akurat wtedy, kiedy Bąbel planował ulepić z niego bałwana ;)



To MACIERZYŃSTWO jest na ten moment moim najważniejszym życiowym egzaminem.
To z nim wiążą się w tej chwili moje najintensywniejsze starania,
największe obawy i odpowiedzialność.

Każdy inny test czy pracę na zaliczenie przedmiotu
można poprawić i napisać po raz drugi -
 w innym terminie, zupełnie od nowa.  

A w przypadku macierzyństwa często jest tylko jedna szansa,

żeby czegoś nie stracić, nie przegapić, nie ominąć…

Na pewno nie warto marnować tej szansy,
zagrzebując się w akademickich podręcznikach i skryptach na zbyt długi czas :) 



Bąblowa Mama:

sukienka : e-margeritka.pl
 kurtka: second hand
rajstopy: Allegro
buty: CCC

Bąbel:

czapa / komin : Reserved
dresik:  Allegro
kurtka:  Lidl (Lupilu)
buty: CCC

68 komentarzy:

  1. Jak zwykle piękna i elegancka mama :)
    Masz rację, macierzyństwo to najważniejszy i najtrudniejszy egzamin w życiu kobiety- tu pomyłki są niewskazane, bo bywa, że nie da się ich już poprawić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewskazane - ale z całą pewnością również nieuniknione :) Najważniejsze to chyba w porę je dostrzegać - i w miarę możliwości naprawiać :)

      Usuń
  2. Jak pięknie napisane :)))) Macierzyństwo to na pewno najtrudniejszy, ale jeśli zdamy go na piątkę, satysfakcja jest ogromna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na piątkę? Nawet się nie łudzę ;) Ale 4 - myślę, że jest w moim zasięgu ;)

      Usuń
  3. Dobrze powiedziane. Matkom brakuje takiego spokoju - szkoda, bo wtedy łatwiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W obecnych czasach to chyba generalnie ludziom brakuje spokoju - ale masz rację, że matki często przodują w tym temacie ;)

      Usuń
  4. Bardzo podoba mi się takie podejście. Ja nigdy nie przejmowałam się nauką czy egzaminami. Nie rozumiałam stresu, który ogarnia innych. Od dziecka na pierwszym miejscu stawiałam rodzinę i stresować się mogłam chorobą kogoś bliskiego a nie egzaminem. Pięknie wyglądacie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja stresowałam się i przejmowałam do tego stopnia, że nigdy nie zdarzyła mi się żadna poprawka czy tym bardziej warunek ;) A teraz wychodzę z założenia, że jak się przytrafi - to mój świat się przez to nie zawali ;)

      Usuń
  5. Ooo, ale z Ciebie sexy mamusia :) Naprawdę, wyglądasz super! Co studiujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Jestem magistrem politologii, (podobno) wyspecjalizowanym w administracji publicznej. A teraz zachciało mi się jeszcze pedagogiki :)

      Usuń
  6. Cudowny tekst! :) Jestem studentkom, a matką jeszcze nie i powiem Ci, że bardzo mi nim pomogłaś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, bardzo się cieszę :) Z perspektywy czasu już wiem, że nie było sensu tak się zabijać o każdą ocenę czy naukowe stypendium. Są w życiu rzeczy o wiele ważniejsze, których żadną piątką z egzaminu nie da się potem zrekompensować :) Powodzenia na sesji !

      Usuń
  7. Zgadzam się z Tobą w 100, życie to najważniejszy egzamin i nie ma szans na poprawki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę jak program nagrywany na żywo - żadnych dubli i zero montażu :)

      Usuń
  8. I oby tak dalej. Dobrze cieszyć się z tu i teraz, zamiast zamartwiać tym, że nie będzie perfekcyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudownie wplotłaś w tekst sukienkę :) Piękną z resztą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta sukienka okazała się jedyną elegancką propozycją na egzamin, którą byłam w stanie zaakceptować :) Nie znoszę białych bluzek czy spodni na kant - zawsze kojarzyły mi się z dyskomfortem i zniewoleniem ;)

      Usuń
  10. Pamiętam jak będąc na studiach kilka lat temu broniłam licencjatu (na mgr było już zupełnie inaczej). Ogarnął mnie wtedy taki stres, którego wtedy nie potrafiłam porównać do niczego innego. A potem zostałam mamą i dopiero w tej roli zrozumiałam co to znaczy odpowiedzialność i strach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie takie same odczucia. Obrona pracy licencjackiej czy magisterskiej jest niczym w porównaniu ze zmaganiami, z jakimi codziennie przychodzi nam się mierzyć w ramach naszego rodzicielstwa :)

      Usuń
  11. Zgadzam się w stu procentach :) Piękna sukienka!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaka piekna i stylowa mama! Ja mam podobne podejście do studiów! Nie ma spiny, czasem zdarzają się poprawki i nie widze w tym nic strasznego! Życie poza uczelnią jest i ciekawsze i ważniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się jeszcze wprawdzie poprawka nie zdarzyła - ale pewnie właśnie dlatego, że do tej pory miałam do studiowania zupełnie inne odejście ;) Teraz wyluzowałam i nie czuję presji, żeby być najlepszą na każdym możliwym polu. Jak się uda przy pierwszym podejściu - to super ! A jeśli nie - to uda się za drugim razem. I też tragedii nie będzie :)

      Usuń
  13. Mądry i życiowy post. Nie da się robić wszystkiego na 100%, z maksymalnym zaangażowaniem. No po prostu się nie da. Doba za króka. Wiem, bo próbowałam i niestety ale zawsze jakaś strefa mojego życia była na tym stratna (najczęściej mój sen i ja sama). Na studiach magisterskich przygotowywałam się do każdych zajęć na przysłowiowy tip-top. Teraz kończę podyplomowe i nie podchodzę już do tego tak jak kiedyś. Zajęcia, które mnie naprawdę interesują zgłebiam najlepiej jak mogę, inne na tyle, żeby zaliczyć w pierszym terminie. Nie wrzucam też codziennie wpisów na bloga, nie patrzę co chwilę na zasięgi, bo najważniejszy jest mój syn i moja rodzina. A cała reszta zajmuje miejsce niżej w hierarchii wartości. PS. Pięknie wyglądacie :) I uwielbiam Lupilu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też przeprowadzam wśród swoich zajęć coś w rodzaju selekcji ;) Niektóre naprawdę mnie interesują - i nad tymi pochylam się na dłużej. A inne - czysto teoretyczne, które na niewiele mi się potem przydadzą - przerabiam pobieżnie, żeby mieć na ich temat tylko ogólne pojęcie. Zgadzam się z Tobą - człowiek nie jest robotem i nie może wiecznie działać na pełnych obrotach. Zawsze jakaś dziedzina życia na tym ucierpi - i lepiej żeby była to szkoła, niż dziecko i rodzina :)

      Usuń
  14. Najpierw napiszę o zdjęciach, bo się nie mogę napatrzeć na Twój komplet. Masz świetny gust, wszystko ze sobą jest znakomicie skomponowane, więc szczęka mi opadła, gdy Cię zobaczyłam :).

    Co do egzaminów, to sama prawda. Egzamin na uczelni można powtórzyć, ten życiowy nie zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę powtarzać po Sabinie, bo mnie znienawidzi. Mam jednak takie same spostrzeżenia:) Najpierw oglądałam zdjęcia później czytałam tekst, i znów oglądałam zdjęcia :D

      Usuń
    2. Ale słodzicie, Dziewczyny ;) Teksty mi tu czytać, a nie na foty się gapić ;)

      Usuń
  15. Super, że udaje CI się to pogodzić wszystko! Powodzenia na egzaminach!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co się udaje - choć z moim dawnym podejściem i bez pomocy męża i dziadków... czarno to widzę ;) (Nie) dziękuję :*

      Usuń
  16. abstrahując nieco od mega ważnej treści tego posta... czy Ty spacerując o tej porze roku w Twoich przepięknych krótkich sukienkach, nie masz co chwilę zapalenia pęcherza??? ja bym miała na 100%!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieknie, ale czy nie za zimo? Ja bym chyba zamarzla :) . Synus cudny :) !Justyna

      Usuń
    2. Ha :) Zapalenia pęcherza jeszcze się nigdy nie nabawiłam. Mam za to piaskownicę na nerkach - ale ona wynika chyba akurat ze skłonności genetycznych i bardziej daje mi o sobie znać latem, niż zimą ;) Dziękuję za troskę, Dziewczyny :*

      Usuń
  17. Fantastyczna ta sukienka, bardzo podoba mi się również kolor. Ale czy jest coś, co na Tobie źle leży? :)
    Święta racja! Myślę, że z wiekiem zmienia się podejście do wszystkiego, do studiowania również :) Człowiek już wie, co jest naprawdę ważne i gdzie można odpuścić. Tym bardziej, że wciąż jesteś w wieku, w którym umysł jest chłonny. Nawet z ograniczonym matczynym czasem :)
    Macierzyństwo nie dość, że jest najtrudniejszym egzaminem, to jeszcze najdłuższym :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest całe mnóstwo rzeczy, które fatalnie na mnie leżą ;) Może kiedyś zrobię tutaj taki post anty-modowy - to się naocznie przekonasz ;)

      Odnośnie umysłu - póki co faktycznie jeszcze chłonie (choć już nie "jak gąbka", niestety ;) ) A macierzyństwo jako egzamin - to jest dopiero wyzwanie ! Nawet biomedyka i współczesna filozofia mogą się przed nim schować ;)

      Usuń
  18. I to się nazywa zdrowe podejście!
    Mnie w tym roku również ponownie przyszło łączyć pracę, podwójne macierzyństwo i studia - to chyba tylko dzięki podejściu podobnemu do twojego jestem jeszcze w stanie funkcjonować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie macierzyństwo pojedyncze, a pracuję jedynie z doskoku - więc tym bardziej chylę czoła i życzę sukcesów ! :)

      Usuń
  19. Sa sprawy wazne i wazniejsze...te ktore mozemy zmienic i te na ktore nie mamy wplywu...jednak egzamin macierzynski jest dlugoczasowy i czasami niestety z poprawkami ;)
    Kilka semestrow mam juz za soba, czesc nawet bardzo dobrze zdanych...lecz i te oblane...mam nadzieje, ze na koncu bedzie "zaliczone" :)
    Powodzenia w nauce, w kazdym kierunku!!
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lux - to ja się do Ciebie piszę na korepetycje z macierzyństwa, zgoda ? ;) Myślę, że jako mama dorosłych już dzieci mogłabyś rozwiać całe mnóstwo moich dylematów i wątpliwości ;) Tylko mnie nie oblej ! ;)

      Usuń
    2. Hhahaha pochlebiasz mi- dziekuje :)
      Ja tez jeszcze "nie wszystko przskoczylam" ale pewnie mialybysmy wiele wspolnych tematow- choc pamietaj, ze inne pokolenie ..wiec moze inne metody wychowawcze? ;)
      Pozdrawiam!!

      Usuń
  20. To chyba kwestia podejścia do życia, gdy zaczyna się pierwsze studia i ma te 19 lat, to egzaminy wydają się sprawą życia i śmierci. A później już się wie, że są w życiu znacznie ważniejsze spraw :)
    Świetna stylóweczka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak - punkt widzenia jak zwykle zależy od punktu siedzenia. I czasami wręcz łapię się na tym, że w rozmowach z młodszymi znajomymi ze studiów mam ochotę palnąć im tekst w stylu "a za moich czasów..." ;) Na szczęście na razie się przed tym powstrzymuję ;)

      Usuń
  21. Masz racje. W macierzynstwo wpisany jest egzamin za egzaminem. Co gorsza, mam wrazenie, ze im dziecko starsze, tym przedmioty trudniejsze! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego się właśnie obawiam ;) Myślę sobie, że jako mama dwulatka jestem w tej chwili na etapie moich ulubionych przedmiotów humanistycznych - a jak mi potem Bąbel jeszcze jakieś ścisłe dołoży to...leżę i kwiczę ;)

      Usuń
  22. Piszesz o tym bardzo dojrzale i każda matka powinna to przeczytać. Są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, prawda :) Trochę czasu mi zajęło,żeby to pojąć - ale lepiej późno, niż wcale...

      Usuń
  23. Takie jest własnie życie. Szkoła, to tylko szkoła. Studia, to tylko studia - fajnie jest wszystko pozaliczać, ale w życiu są rzeczy wazniejsze. Z których wyciąga się dużo więcej aniżeli ze szkolnych murów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 100 % racji ! Szkolne mury to najczęściej tylko teoria. Całej reszty uczy nas to, czego doświadczamy na co dzień - w roli zupełnie innej, niż ta studencka :)

      Usuń
  24. Ten spokój najważniejszy:) piękna sukienka. Powodzenia na sesji, na pewno pójdzie b.dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  25. Swieta prawda. Nic dodac, nic ujac. Pieknie wygladasz - jak zawsze! Macierzynstwo ci sluzy :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Najważniejszy z najwazniejszych, a jak kochamy to nigdy go nie oblejemy ;) nasi egzaminatorzy zalicza nam go bez mrugnięcia okiem.

    Piękna z Ciebie Mama!

    OdpowiedzUsuń
  27. Ten egzamin zdajesz na 6+ :-) podobnie jak ten ze stylu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  28. Mogę się tylko podpisać :) Piękna sukienka! i w ogóle cała stylizacja piękna i dopracowana!

    OdpowiedzUsuń
  29. ... a ja się powtórzę po poprzednikach- stylizacja piękna :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Fajne rajstopki :) Też takie kiedyś miałam. Muszę sobie znowu kupić. Oczywiście, macierzyństwo to zawsze najważniejsze zadanie, ale nie ma co przesadzać. Trzeba też pamiętać o sobie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Masz całkowitą rację! Ja też zmieniłam swoje podejście do studiowania od moich drugich studiów. Mimo, że nie jestem matką, to dla mnie nie była priorytetem piątka w indeksie. Często na kolokwia czy egzaminy uczyłam się na noc przed zaliczeniem. Będąc na zajęciach dużo z tego czerpałam, zapamiętując jak najwięcej i analizując, co do mnie mówione (jak czegoś nie srozumiem, to nie jestem w stanie się tego nauczyć). I okazało się to wystarczające, bo każde kolejne studia kończyłam z wyróżnieniem ;-) Także u Cię też na pewno będą same piąteczki! :-)

    Poza tym pięknie wyglądacie, choć zastanawiam się, czy Tobie aby nie za zimno! Ciepła z Ciebie Kobita! Ja to zmarźlak nie z tej ziemi! ;-)

    Buziaczki dla Was! :-*

    OdpowiedzUsuń
  32. Jaka piękna stylówka! A te rajstopy! Zakochałam się :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Szczerze podziwiam łączenie studiowania i wychowywanie Babla!
    ps. A stylizacja rewelacja! :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Niech ten spokój trwa, zwłaszcza że przyda się w sytuacjach, kiedy zdajemy egzamin z codzienności. A jestem pewna, że o wynik z tego najważniejszego, jakim jest macierzyństwo nie musisz się martwić.

    OdpowiedzUsuń
  35. Super sukienka! W ogóle ładnie, z gustem wszystko dobrane :) I masz rację, najważniejszych egzaminów w życiu nie zdajemy na uczelni :) Jak teraz sobie pomyślę ile nerwów kosztowała mnie sesja to ...w sumie śmiać się chce. Bo kto teraz o tym pamięta?
    Śliczny ten Twój Bąbelek :) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie wiem czy ja, gdybym teraz będąc mamą i miałabym się jeszcze uczyć, to czy miałabym choć w połowie taki spokój jaki Ty masz! Zazdroszczę Ci tego spokojnego podejścia do egzaminów. Wiesz, czytając ten Twój wpis siedzę w rozciągniętym, starym dresie i kiedy patrzę na taką elegancką mamę, to aż mi wstyd za ten mój dzisiejszy strój! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  37. w rzeczywistości czasami trudno jest znalezc złoty srodek... a czas studiow wspominam bardzo miło i po cichu zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Pięknie napisane!! I taka prawda! To macierzyństwo jest tym najważniejszym egzaminem...

    OdpowiedzUsuń
  39. Pięknie napisane!! I taka prawda! To macierzyństwo jest tym najważniejszym egzaminem...

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie opinie, sugestie, nieskrępowana wymiana zdań, a nawet konstruktywna krytyka - mile widziane :)