piątek, 21 września 2018

NIE RÓB TEGO mojemu dziecku !

Mówię stanowcze "NIE" staruszkom - niedoszłym kidnaperkom, które grożą dziecku porwaniem. Nie zgadzam się też na to, żeby obca baba tarmosiła mojego synka za jego "rozkoszne policzki" albo ładowała mu do rączki jakieś niewiadomego pochodzenia łakocie bez pytania mnie o zgodę. Skoro do dorosłej nieznajomej osoby nie podchodzi się na ulicy, by ją wbrew jej woli obmacać, postraszyć albo nakarmić cukierkami - to dlaczego  niektórzy nie potrafią podobnej zasady stosować również wobec cudzych dzieci?!

wychowanie - rodzina - mama - dziecko - parenting - blog parentingowy - blog rodzicielski - macierzyństwo
źródło grafiki : www.istockphotos.com

NIE RÓB TEGO mojemu dziecku !  

 1. Nie strasz, że je zabierzesz !

Spacerujemy sobie po parku w bardzo przyjemny, słoneczny dzień. Jest nam wręcz sielsko i anielsko - wokół nas w końcu złota polska jesień ! - dopóki zza jednego z drzew nie wyłania się czarny charakter tej historii...

Staruszka. Na oko nieszkodliwa i poczciwa - ale kiedy mija biegnącego alejką Bąbla, nagle rzuca w jego kierunku pewien (pseudo)żarcik.

"Nie biegaj tak szybko, bo Cię zabiorę mamie!"

Na te słowa Młody staje jak wryty - a potem odwraca się i pędzi w moim kierunku, jakby go z procy wystrzelili.

"Mamo, ta pani chce mnie zabrać!" - dyszy bliski płaczu i niebezpiecznie wykrzywia usta w podkówkę.

"Nie ma pani nic innego do roboty poza straszeniem cudzych dzieci?" - pytam zaczepnie, bo w takich sytuacjach jakoś przymykanie oka na sędziwy wiek nie leży w mojej naturze.

"Przecież tylko sobie żartowałam." - obrusza się babcia - "To już nawet pośmiać się człowiekowi nie wolno?"

No takie to było śmieszne, że aż boki zrywać. Zwłaszcza dla mojego nie znającego się na żartach czterolatka, u którego dobry nastrój już dawno diabli wzięli - i który jeszcze następnego dnia nie przestaje wypytywać mnie, dlaczego ta pani z parku chciała go ze sobą porwać...

2. Nie częstuj niczym bez pytania mnie o zgodę !

Temat rzeka... Pani w sklepie... Kobieta na placu zabaw... Jakieś zupełnie randomowe, przypadkowe osoby w miejscach dedykowanych rodzinom z dziećmi...Serio - nie musicie dokarmiać czyichś pociech czekoladą, chipsami i Coca-Colą ! Nie wiecie przecież , czy dziecko nie jest na coś uczulone. Nie wiecie też, czy już zjadło normalny posiłek - i czy w związku z tym wolno proponować mu jakiś średnio wartościowy zapychacz. Każdy rodzic powinien decydować sam, co i w jakich ilościach może jeść jego dziecko. Więc błagam Was - nie uszczęśliwiajcie nikogo na siłę i zostawcie swoje chrupki czy cukierki dla siebie ! (Niech Wam w biodra idą ;) ) 

 3. Nie tarmoś za "rozkoszne policzki" i nie całuj na siłę !

Stoimy w kolejce w supermarkecie. Przed nami następna pani w wieku średnim bardziej zaawansowanym - co chwilę zerka w kierunku Bąbla, puszcza mu oczka, stroi do niego jakieś miny. Początkowo całkiem to sympatyczne - z czasem natomiast robi się ciut męczące i kłopotliwe. A w zupełny szok wbija nas sytuacja, kiedy po zakończonych zakupach wspomniana kobieta zaczyna tarmosić naszego synka za policzek z okrzykiem : "Jaki on przesłodki !" - i jednocześnie usiłuje go w ten policzek pocałować (!)

(Na szczęście Młody wyrywa się z jej objęć i wieje, gdzie pieprz rośnie - a ja myślę sobie, że lekcje samoobrony przydałyby się już nie tylko w konfrontacji z typami spod ciemnej gwiazdy...)

wychowanie - rodzina - mama - dziecko - parenting - blog parentingowy - blog rodzicielski - macierzyństwo
źródło grafiki : www.mbtskoudsalg.com

 4. Nie wmawiaj, że różowy jest tylko dla dziewczynek !

O takiej sytuacji pisałam całkiem niedawno na naszym Facebooku. Bąbel wybrał sobie na stoisku różowego kaktusa - natomiast ekspedientka za wszelką cenę usiłowała wyperswadować mu ten wybór jako "zbyt dziewczęcy" (tudzież "za mało męski").

Jak bardzo cieszę się i jak ogromnie jestem wdzięczna, że we własnym dzieciństwie nie spotkałam nikogo, kto próbowałby mnie tak płciowo naprostować ! W przeciwnym razie pewnie nie nauczyłabym się tak wspaniale wspinać po drzewach; nie miałabym tyle frajdy podczas zabaw z moimi kuzynami w wojsko, kowbojów i policjantów ! Pewnie przez całą wczesną młodość  przebierałabym swoje lalki Barbie w kolejne falbaniaste kiecki albo mieszała wyimaginowaną zupę w plastikowym garze - a przyznam szczerze, że żadna z tych czynności jakoś szczególnie mnie nie pociągała ;)

I dlatego niezmiennie jestem zdania - że zabawki i zabawy nie mają płci ! A jeśli Bąbel ma ochotę wozić w wózku lalkę bobasa albo postawić sobie w pokoju lampkę w kształcie jednorożca - absolutnie nie będę stawała na przeszkodzie jego poczynaniom ;) 

 5. Nie nazywaj go "niegrzecznym" - i już Ci tłumaczę , dlaczego.

Wychodzę z założenia, że generalnie dzieci są "grzeczne". To ich zachowanie czasami bywa niewłaściwe - zbyt impulsywne, agresywne, nieadekwatne do sytuacji, wynikające z braku umiejętności poradzenia sobie z niektórymi emocjami. W tym wieku  to zupełnie normalne!  - a więc staram się nie przekładać jakiegoś jednorazowego incydentu na całokształt naszych relacji. 

Jeśli moje dziecko postępuje niewłaściwie - to "niegrzeczne" jest jego ZACHOWANIE, a nie ono samo. Warto umieć te dwie rzeczy rozróżniać - bo inaczej można (zupełnie przypadkiem lub w pełni świadomie) wpoić dziecku bardzo krzywdzące przekonania na temat jego osoby i podkopać to wątłe poczucie własnej wartości, które tak naprawdę dopiero zaczyna się budować...

Poza wszystkim : uwierz, że sama zwrócę mu uwagę - bo nie jestem jedną z tych bezkrytycznie nastawionych i roszczeniowych mamusiek, które czasami faktycznie aż się proszą o zewnętrzną, postronną motywację ;) !

***

Istnieje wprawdzie afrykańskie powiedzenie, że 
" Trzeba całej wsi, żeby wychować dziecko "...
  
 Ale nie uważacie, że niektórzy ludzie traktują je zbyt dosłownie ? 

Was też wyżej wymienione sytuacje tak irytują ?
Czy może należycie do grona szczęśliwców - i nigdy nie mieliście z nimi do czynienia ? 










81 komentarzy:

  1. Zgadzam się z każdym stwierdzeniem, które tutaj padło. Nic dodać nic ująć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami mam ochotę rozstrzelać takie babuszki. Stawiam sprawę jasno, nie pozwalam tak traktować mojego Dziecka! Zgadzam się z Twoimi spostrzeżeniami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chęć rozstrzelania to przesada ;) Ale faktycznie czasem potrafią bardzo mocno zirytować i zależć za skórę...

      Usuń
  3. Takie kobiety są po prostu "nieznośne" mam ciary na sama myśl !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda - a mam wrażenie, że niektóre dzieci (wiesz - takie "słodziaki" z wyglądu) przyciągają je jak magnes.

      Usuń
  4. Ja chyba należę do szczęśliwców bo rzadko nam sie takie sytuacje przytrafiają a może ma to związek tez z faktem ze sama jestem osoba która potrafi juz spojrzeniem odstraszyć babcie typu dobra rada 😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Spotkałam się ze wszystkim prócz tego dokarmiania. To znaczy czasem ktoś go gdzieś poczęstuje ale zawsze pada pytanie w moją stronę czy można. Co do reszty, niestety przerabialiśmy w mniejszym lub większym stopniu. Więc tekst jest świetny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odzew po tym tekście tu i na Facebooku jest naprawdę spory - więc niestety zdaje się, że duża część rodziców tego doświadczyła.

      Usuń
  6. Ja się zatrzymam przy pierwszym punkcie, choć cały tekst jest w punkt. Kiedy byłam małą dziewczynką, moja sąsiadka, która sama miała siedmioro dzieci, uwielbiała mnie straszyć. Pokazywała mi książki o afrykańskich dzieciach chorych na HIV i wmawiała mi, że jeśli będę niegrzeczna, to mnie tam zabiorą i tak skończę. Do tej pory pamiętam, jak była ucieszona, gdy widziała przerażenie na mojej twarzy. Co śmieszne, swoich dzieci nie straszyła, tylko mnie i rzadko robiła to w obecności mojej mamy. Dzisiaj, z perspektywy czasu uważam, że baba (sorry za słowo, ale innego określenia na nią nie widzę) była psychiczna, a jej zachowanie podlegało pod paragraf. Psychiczna sadystka, wiele mnie te jej straszenie kosztowało w dzieciństwie. Gdyby ktoś tak dzisiaj potraktował moje córeczki, nie zawahałabym się ani chwili, tylko postraszyła sądem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, to już jest przegięcie! Oczywiście, że to było psychiczne nękanie - i myślę, że nawet niejeden paragraf by się na nią znalazł...

      Usuń
  7. Wyczerpałaś temat jak mogłaś. Moje dziecko ma zasady rozpisane, a ja bedac z nim pilnuje by nikt nie przekroczył granicy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu akurat nie dziecko przekracza granice - tylko inni ludzie, zupełnie w żaden sposób do tego nie zachęcani ani nie prowokowani.

      Usuń
  8. Oj mnie też spotkało wiele takich sytuacji, że ktoś chciał wziąć za rękę moje dziecko albo poczęstować je cukierkiem. Może i intencje tej osoby nie były takie złe, ale mimo to nie upoważnia to kogoś do naruszania prywatności syna. Bardzo mnie denerwują takie osoby, oj bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrymi intencjami piekło wybrukowane...Może i czasem taka osoba chce dobrze - ale chyba jest dość krótkowzroczna i nie umie przewidzieć konsekwencji.

      Generalnie zawsze fascynowało mnie, dlaczego niektórzy mają tak wielką , przemożną potrzebę interesowania się cudzymi dziećmi. Zaglądania do niemowlęcych wózków, wiecznego pouczania, nieśmiertelnych pytań o "kocyk i czapeczkę". Czy nie mieli okazji sami sprawdzić się jako rodzice - i teraz chcą cały świat wychowywać w ramach rekompensaty ?

      Usuń
  9. U nas takich sytuacji jak na lekarstwo, ale staram się zawsze reagować. Dzieci znają zasady i zazwyczaj ich przestrzegają choćby idąc ze mną na spacer.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się absolutnie to jakiś totalny abstrakt, który tylko pozbawia dziecka poczucia bezpieczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie ! W życiu by mi nawet do głowy nie przyszło, by w ten sposób powiedzieć do czyjegoś dziecka - i mam nadzieję, że nawet z wiekiem moje podejście nie ulegnie zmianie.

      Usuń
  11. Jak widze i słysze takie rzeczy, komentarze, głupie miny.....włącza mi się agresor! Koleżanka urodziłą dziewczynkę i chcąc wziąć maleńką na ręce najpierw zapytałam :) Mimo, że znamy się dobrze, za nami pierwsza sesja z małą Zosią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zawsze pytam rodziców o COKOLWIEK , co dotyczy ich dziecka. I generalnie wchodzę raczej w interakcje z własnym dzieckiem, niż z cudzymi ;)

      Usuń
  12. Dużo zależy od dziecka, nasz Maks jest tak otwarty na ludzi, że trudno to opanować, na razie obserwujemy i nie gasimy jego entuzjazmu. Mogę napisać coś w druga stronę- Maks bardzo łatwo nawiązuje kontakt z innymi dziećmi i wtedy bardzo często natrafia na mur, od razu widać, że ustawiony właśnie przez rodziców. Dziecko może by chciało, ale patrzy ze strachem na swoją matkę. W takich sprawach ważny jest umiar, bo wychowamy pokolenie autystyków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co innego interakcje między dziećmi - które są z reguły całkiem spontaniczne i obustronne...a co innego takie jednostronne interakcje z inicjatywy osoby dorosłej, gdzie dziecko nie ma na nie ochoty, a ktoś nachalnie napiera i nagabuje. Masz rację, że trzeba uczyć dziecko otwartości - ale jednocześnie warto zalecać ostrożność, bo jednak ludzie są różni...

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  13. Mi raz kobieta zabrała córkę.. Skończyło się policją i urazem do teraz. Ale tak zgadzam się. Nawet bym kilka punktów dodała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Whaaaaaaaaaaaaaaaat?! Nienormalna zupełnie. Ale na takiej zasadzie właśnie? "Jesteś niegrzeczna, to cię zabieram" czy ogólnie zaburzona była jakaś?

      Usuń
    2. SERIO ?! No też jestem bardzo ciekawa, w jakim sensie zabrała? Wzięła za rękę i pociągnęła za sobą - czy jak ? W takiej sytuacji też bym się nie wahała przed wezwaniem policji nawet chwili !

      Usuń
  14. Bardzo ważny i dobry post. Oby dotarł do tych, którzy powinni go poznać. Może powstrzymaliby się przed pewnymi zachowaniami.

    OdpowiedzUsuń
  15. O matko jakże się zgadzam z ostanim punktem...zresztą pisałam o tym u siebie, bo mój Ryś też już został sklasyfikowany w żłobku jako "niegrzeczne" dziecko. Miał wtedy 15 miesięcy... wkurzyłam się jak nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rak, czytałam...Smutne, ze panie w zlobku czy przedszkolu tez miewaja takie oczywiście. A wlasnie one z racji swojego wyksztalcenia i pracy powinny wykazac sie wiekszym zrozumieniem.

      Usuń
  16. Miałam kiedyś takie zdarzenie że jakiś Pan podniósł mnie i trzymał na rękach, bałam sie potwornie tego Pana... potem rodzice straszyli mnie... take zachowanie niszcz relacje....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspólczuję - bo takie rzeczy naprawdę się potem długo pamięta.

      Usuń
  17. Dobrze napisałaś ! I spotykam się z tym na prawdę bardzo często, dawanie słodyczy bez mojej zgody, chociaż po zwracaniu uwagi za każdym razem, niektórzy nauczyli się pytać mnie o zgodę, czy akurat w tej chwili mój syn może dostać słodycz. Ludzie zachowują się czesto, gorzej niż zwierzęta, bez instynktu, grożą dzieciom, bądź uczą idiotyzmów, dla mnie to niedorzeczne zachowanie. Mam jeden jeszcze przypadek, że pewna osoba, wiecznie zwraca uwagę mojemu dziecku, zostaw, nie dotykaj, nie baw się, nie podchodź, itp. i nie rozumiem, dlaczego ktoś zamiast mnie to robi, co uważam, za niedorzeczne, bo jestem matką i jeżeli mój syn robi coś źle to zwracam mu sama uwagę, nienawidzę jak ktoś to robi za mnie, dlatego też zmniejszyłam kontakty z takimi osobami. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się - czasami izolacja od niektórych toksycznych osób wszystkim wychodzi na dobre. Wy macie święty spokój - a ten "upominacz" nie stresuje się swoją "życiową rolą", w którą chyba zbyt mocno się wczuł ;)

      Usuń
  18. Święte słowa. Myślę, że takie posty są potrzebne. Przypominania nigdy dość.

    OdpowiedzUsuń
  19. Całkowicie się pod tymi "nie" podpisuję, jednak najbardziej denerwowałam się, jak coś dziecku odmawiałam, a obca osoba komentowała to na zasadzie "ale niedobra mama, nie chce kupić ci lizaka"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że też o tym punkcie zapomniałam ! A to równie częste zjawisko - podważanie zdania rodziców i robienia z nich "wyrodnych".

      Usuń
  20. jak dlamnie 1 i 5 to te najczęstsze. Choć nie powiem, wszystko to powoduje u mnie podwyższenie ciśnienia.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiedziałam, że coś takiego jeszcze funkcjonuje w społeczeństwie, dość upiorne :(

    OdpowiedzUsuń
  22. Bądź grzeczny bo pójdziesz ze mną, to się zdarza, tylko, że jeden z moich synów wtedy bardzo chętnie pójdzie, żeby jeszcze bardziej podkreślić focha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A potem taka osoba jest dumna i cieszy się ze swojego "wpływu wychowawczego" ;) Wiadomo, dziećmi kierują różne emocje i mechanizmy - nie zawsze racjonalne i logiczne, czasem jest to po prostu przekora. Ale to dorośli powinni być bardziej rozsądni - od maluchów trudno tego wymagac.

      Usuń
  23. Takie wtrącanie się w relacje dziecko rodzic (lub dziecko 0 opiekun) jest moim zdaniem bezsensowne! Nie tylko może powodować negatywne skutki u dziecka, ale także (a może przede wszystkim) podnosi ciśnienie rodzicom!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz 100% racji. Dlatego sama nigdy się nie wtrącam w cudze sprawą i relacje rodzinne - i zareagowałabym tylko wtedy, gdyby dziecku ewidentnie dziala się krzywda.

      Usuń
  24. A ja się nie do końca zgodzę.Trudno najwyżej ktoś mi nawrzuca.
    A jak ta starsza pani słyszy-nie uciekaj bo pani cię zabierze/nie mam zamiaru zabierać akurat tego dziecka,zabiorę grzeczniejsze/
    dziecko lata jak szalone po przychodni,rzuca zabawkami a ta starsza kobieta słyszy-to tylko dziecko-nudzi się
    jak dziecko słyszy-biegnij,zajmij miejsce a ta starsza kobieta/nie musi siadać ale może warto nauczyć szacunku dla wieku? ja wiem? może to nie modne?
    a jak dziecko brudzi ławkę w parku butami a mama wstaje i nawet ręką nie strzepnie piasku..
    Dziecko kopie ławkę na przystanku-on jest mały nie rozumie-mama tłumaczy małego niszczyciela
    I tak możemy się przerzucać przykładami.
    A nie prościej powiedzieć z uśmiechem-proszę nie straszyć synka bo on i tak ma swoje lęki?
    Zawsze pokolenie młodych uważa,że wie lepiej.
    Przecież takie komentarze uczą / kiedyś te dzieci, usłyszą i zrozumieją te dyskusje/,że te stare babcie są po prostu beznadziejnie głupie.
    Na koniec dodam.
    Wy tez kiedyś będziecie tymi starszymi paniami,Wasze Mamy i Ojcowie tez dla kogoś to stare marudzące osoby nic a nic nie znające się na dzieciach.
    Dziwne,że ja nie spotkałam się z takim zachowaniem tych starych pań a mam troje nastolatków.
    Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież autorka nie napisała, że wszystkie starsze panie są głupie i wredne. Naprawdę nigdy się z czymś takim nie spotkałaś? Ja pamiętam, że jak byłam dzieckiem, to coś takiego usłyszałam i nie pamiętam, co moja mama odpowiedziała tej osobie, ale na pewno nie było to łagodne. Przecież to są DZIECI. Jak już nie wytrzymasz, to sobie zwróć uwagę rodzicowi, ale nie strasz dziecka, no ludzie. Ono naprawdę myśli, że ta pani chce je zabrać. Ja pamiętam, że sobie pomyślałam wtedy o tej babce, która tak powiedziała do mnie, że to jakaś czarownica. Chyba skoro do tej pory to pamiętam, to było to dla mnie traumatyczne, nie sądzisz?

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. To aż dziwne pani Mario, że nigdy się pani nie spotkała - ponieważ sadząc ze wszystkich pozostałych komentarzy praktycznie każdy z rodziców miał z takimi sytuacjami do czynienia - i raczej nie był tym uszczęśliwiony (że o dziecku nie wspomnę).

      Oczywiście nie jestem zwolenniczką wychowania permisywnego oraz pozwalania dziecku na zachowania takie, jak Pani opisuje. Ale niech to wychowanie nie będzie również wychowaniem przez zastraszanie i przez naruszanie dziecięcego poczucia bezpieczeństwa
      oraz osobistej przestrzeni - bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Wbrew pozorom w dziecku taki uraz może zostać na naprawdę długi czas. Sama świetnie pamiętam z własnego dzieciństwa pewne sytuacje, które mnie mocno przeraziły i nawet teraz zdarza mi się odczuwać lęk przed podobnymi okolicznościami (nawet jeśli jest on całkiem irracjonalny).

      Nigdzie nie napisałam też, że wszystkie staruszki są wredne i głupie. Analogicznie do "niegrzecznych" dzieci - niektóre osoby po prostu czasami wrednie i głupio postępują. A więc oceniam tu konkretne ZACHOWANIA - a nie osoby jako takie. Myślę, że to uczciwe podejście.

      A wiek szanuję, ale nie gloryfikuję - bo nie zawsze idą z nim w parze rozsądek, szacunek dla młodszych (tak - im też się on należy!) oraz inne przymioty.

      Usuń
  25. Oj tak są różni ludzie, którzy myślą, że nie zrobią takim gadaniem albo obdarowywaniem krzywdy. Powinni się dwa razy zastanowić :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Hmmm... Różowy, wózek... Dla chłopca.
    W sumie to sam mam czasem ochotę pobawić się wózkiem... widłowym.
    A co do kolorów to jak pewna część facetów rozróżniam tylko trzy.

    A tak poważnie. To rzeczywiście czasem jakieś starsze osoby koniecznie chcą na coś zwrócić uwagę lub przypomnieć młodszym o swojej obecności.

    Pozdr
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam czołg, procę, łuk wytrugany przez tatę i wielki traktor - więc nie widzę pronlemu w tym, by chłopak miał różowy wózek ;)

      Jazda widłowym - brzmi kusząco :) (choć nie wiem, czy ktoś dałby mi uprawnienia ;) )

      A tak poważnie - oj koniecznie, koniecznie...Niezależnie od tego, czy ktoś tego faktycznie potrzebuje i czy jest to dla niego komfortowe. Trochę takie "osaczanie" własną obecnością - powoduje we mnie klaustrofobiczne odczucia.

      Usuń
  27. Ja też mówię nie takim zachowaniom.

    OdpowiedzUsuń
  28. U nas to samo, choć na szczęście na płaszczyźnie werbalnej. Nie możemy się ruszyć, żeby ktoś Tygrysa nie zaczepiał, nie dopytywał. Męczące to bardzo. Ja nie mam w zwyczaju zaczepiać cudzych dzieci, chyba że same wejdą w kontakt. A to straszenie... Kiedyś w sklepie jakaś mama postraszyła dziecko, że je zabiorę. Z natury jestem spokojna, ale tym razem nie wytrzymałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy pracowałam w galerii handlowej - też się zdarzało, że mamy straszyły nami swoje dzieci (taka druga strona medalu - bo czasami zachowanie rodziców również jest bardzo niewłaściwe pod tym względem). A potem były mocno zdziwione , kiedy mówiłyśmy im, ze sobie tego nie życzymy.

      A wracając do zaczepiania - my też zawsze mamy jakieś "towarzystwo" , które za wszelką cenę chce się z Bąblem bliżej zaprzyjażnić (nawet wbrew jego woli). Czasami się śmiejemy, że chyba synek ma jakąś specyficzną aurę - i przyciąga do siebie "kłopoty".

      Usuń
  29. Ludzie czasami zupełnie nie zastanawiają się nad swoimi reakcjami. Niby chcą dobrze, ale wychodzi tragicznie...

    OdpowiedzUsuń
  30. Super tekst :) Spotkałam się ze wszystkimi sytuacjami, które opisałaś. Chociaż coraz częściej mam na swojej drodze osoby, które przed zaproponowaniem jakiegos łakocia, zapytają o moją zgodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście, że to się zmienia - zwłaszcza w dobie różnych dziecięcych chorób i alergii.

      Usuń
  31. Won od moich dzieci. Nie ważne czy to jest ciocia,babcia lub obca osoba. Jestem wtedy bardzo bezpośrednia. Nie pozwalam tak mówić do moich synów. Niestety jest to popularny rytuał.Bardzo dobry tekst.

    OdpowiedzUsuń
  32. Moja corka np mowi że chce obciąć włosy (ma loki) bo wiecznie ktoś ją maca po głowie :/

    OdpowiedzUsuń
  33. W pełni się podpisuję wszystkimi kończynami pod tym artykułem!
    Tak jak brzuch kobiety w ciąży niektórzy postrzegają jako dobro społeczne i ogólnodostępne do dotykania, smyrania, analogicznie z małymi dziećmi. W stosunku co do mojego dziecka jestem bezpośrednia i taktownie, aczkolwiek stanowczo wyrażam swoją opinię. :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Bardzo fajnie napisałaś. Mamy to szczęście, że żyjemy za granicą, i gdy moje dziecko było małe nie rozumiało tych reakcji różnych obcych ludzi. A Polacy tutaj nie interesują się życiem innych :) Zobaczymy jak będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Chyba każdy rodzic tego nie znosi ;) A ja najbardziej nie lubię jak moje dziecko się ewidentnie przed kimś chowa a ktoś na siłę no daj cześć, no przybij piątkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Pewnie przy dwójce musiałam mieć ale jakoś szczególnie nie zapadły mi w pamięć. Jasne, że to co piszesz to wszystko racja i dobrze, że się o tym mówi ale myślę sobie, że trzeba chyba żeby wymieniło się pokolenie naszych babć i ciotek, aby to się zmieniło. Za ich czasów to było zupełnie normalne, wręcz naturalne i ciężko jest też od nich wymagać zmiany z dnia na dzień, tym bardziej jeśli nie ma kto ich w najbliższej rodzinie stosownie wyedukować.

    OdpowiedzUsuń
  37. Spotkałam się z jedną sytuacją, gdzie na przystanku autobusowym staruszka chciała poczęstować synka cukierkiem. Z uśmiechem wytłumaczyłam jej, ze uczymy dziecko, aby nie przyjmowało niczego od obcych. Zrozumiała i powiedziała, że to bardzo mądre. Nie była oburzona. Natomiast miałam sytuację, kiedy to jakaś obca kobieta w kolejce w B. nastraszyła swoje dziecko że ja je zabiorę i zamieszka ze mną i z moim dzieckiem (synek był wtedy ze mną). Chłopiec spojrzał na mnie przerażony, a ja powiedziałam do tej matki, żeby nie straszyła dziecka w ten sposób a do młodego powiedziałam że nie zabieram cudzych dzieci, mam dwoje swoich i one mi w zupełności wystarczą ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Całkowicie się zgadzam z Twoim stanowiskiem. Teraz, gdy mój synek ukończył 2 lata takie zachowanie innych to standard. Dla mnie jednak znacznie gorsze było co "inne" osoby mi doradzały, gdy mały był jeszcze niemowlakiem. Wtedy to dopiero się działo. Opisałam to na moim blogu:

    https://matkamimowszystko.pl/oni-wiedza-lepiej-10-rzeczy-ktore-inni-wiedza-lepiej-o-twoim-dziecku-niz-ty/

    OdpowiedzUsuń
  39. Zgadzam sie z kazdym slowem! Dość czesto w pracy slysze (jestem stewardesa) jak rodzice strasza dzieci “Jak natychmiast nie usiadziesz /przestaniesz/etc to ta pani cie zabierze” zawsze z usmiechem mowie do malucha “Nie martw sie kochanie nigdzie Cie nie zabiore! Ale mamie/tacie napewno bylo by bardzo milo gdybys ich posluchal.”

    OdpowiedzUsuń
  40. Wiesz, co mi się przydarzyło? Staruszka w naszej osiedlowej cukierni pocałowała mojego syna w czoło i chciała jeszcze drugiego. Wściekłam się!
    Nie znoszę też straszenia dzieci innymi ludźmi

    OdpowiedzUsuń
  41. Zgadzam się w 100% i jeszcze dodalabym 'pocieszanie' na siłę ktore nie dość że kompletnie nie na miejscu jak tarmoszenie za poliki to jeszcze doprowadza zwlaszcza Klopsa do szału :-/

    OdpowiedzUsuń
  42. Chyba większość z nas dorosłych ma taką traumę kiedy ktoś życzliwy zwracał uwagę lub straszył. To naprawdę przynosi odwrotny skutek.

    OdpowiedzUsuń
  43. Mnie zadna z tych sytuacji sie nie zdarzyla, za to do szewskiej pasji doprowadzaja mnie wyrazy wspolczucia okazywane Potworkom kiedy akurat maja napady zlego humoru albo urzadzaja pokaz temperamentu. Na przyklad Nik tupie nogami i wrzeszczy na srodku sklepu (kiedys rzucal sie na ziemie, wiec i tak mamy postep :D) bo odmowilam kupna paczki cukierkow. Dziecko pokazuje calym soba, ze jest wsciekle, ja stoje obok, zylka mi pulsuje, pewnie sama jestem czerwona ze zlosci ale staram sie zachowac spokoj, a tu podchodzi jakas kobita, pochyla sie nad Kokusiem i cmoka "Ojojoj, biedactwo, co sie stalo kochanie?". Rzucam wowczas ludziom takie spojrzenia, ze czym predzej sie oddalaja. :D Kiedy Potworki byly malutkie moglam cos takiego zrozumiec, bo maluchy sa ogolnie rozczulajace (choc dla mnie w takim momencie niezbyt ;p), ale calkiem niedawno podobna sytuacja spotkala mnie z Bi, ktora ma prawie 7.5 roku i jest wysoka na swoj wiek! ;)

    OdpowiedzUsuń
  44. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  45. Zgadzam się ze wszystko co napisałaś! Niektórzy zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego, że tak nie powinno się robić.

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie opinie, sugestie, nieskrępowana wymiana zdań, a nawet konstruktywna krytyka - mile widziane :)